Jako "przykład dla Ukrainy", która nie chce oddać Gazpromowi kontroli na swoim systemem przesyłu gazu, opisuje dziennik "Kommiersant" rosyjsko-białoruskie porozumienia w sferze gazowej. Umowa została podpisana wczoraj z Moskwą.
Gazeta podkreśla, że prezydent Alaksandr Łukaszenka "rozstał się z Biełtransgazem", operatorem białoruskiego systemu przesyłu gazu, "ale w zamian otrzymał kontrakt na dostawy rosyjskiego gazu niemal po cenach obowiązujących na rynku wewnętrznym Rosji i kredyt w wysokości 10 mld dolarów".
Decyzje w tych sprawach zapadły podczas posiedzenia Najwyższej Rady Państwowej białorusko-rosyjskiego Państwa Związkowego, które wczoraj pod przewodnictwem liderów dwóch krajów odbyło się w rezydencji prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa w Gorkach koło Moskwy. Strony podpisały dwie umowy międzyrządowe i trzy kontrakty handlowe, które określają warunki dostaw rosyjskiego gazu na Białoruś i tranzytu przez jej terytorium w latach 2012-14, a także kupna przez Gazprom pozostałych 50 proc. Biełtransgazu. Pierwszą połowę akcji tej spółki monopolista z Rosji kupił w 2007 roku.
"Kommiersant" podaje, że w 2012 roku cena rosyjskiego gazu dla Białorusi wyniesie 165,6 dolarów za 1000 metrów sześciennych. Informuje też, że w latach 2013-14 będzie ona wyliczana na podstawie formuły, obejmującej cenę surowca dla odbiorców w Jamało-Neneckim Okręgu Autonomicznym na Syberii Zachodniej oraz koszty transportu do granicy Rosji i Białorusi (2,7 USD za przesłanie 1000 metrów sześciennych surowca na odległość 100 km przy długości trasy 3262 km), koszty magazynowania w podziemnych zbiornikach na terytorium Federacji Rosyjskiej (6,2 USD za 1000 m sześciennych) i koszty sprzedaży ponoszone przez Gazprom (1 USD za 1000 metrów sześciennych).
Według dziennika, prognozowana cena gazu dla Jamało-Neneckiego Okręgu Autonomicznego w 2013 roku wyniesie 60 USD. Na tej podstawie "Kommiersant" przyjmuje, że w 2013 roku. Białoruś będzie płacić 183 USD. Obecnie cena rosyjskiego gazu dla odbiorców w Europie przekracza 400 USD. Gazeta przypomina, że Kijów od miesięcy domaga się rabatu na gaz i wnioskuje o zmianę formuły cenowej, w zawartym w styczniu 2009 roku kontrakcie z Gazpromem. Jednak Rosja żąda w zamian zgody władz Ukrainy na połączenie ukraińskiego Naftohazu z rosyjskim monopolistą.
Zdaniem przytoczonego przez "Kommiersanta" politologa Fiodora Łukjanow, porozumienia z Białorusią są testem dla modelu, który można zastosować także na Ukrainie. Z kolei analityk rynków energetycznych Konstantin Simonow ocenił, że umowami tymi Władimir Putin pokazał Kijowowi przysłowiową marchewkę.
Dziennik podaje, że źródła w MSZ Rosji potwierdziły mu, iż "Moskwa i Kijów kontynuują niepubliczne negocjacje na temat gazu". Rosyjscy urzędnicy mają nadzieję, że niedawne uruchomienie Gazociągu Północnego (Nord Stream) omijającego Ukrainę i porozumienia z Białorusią skłonią ukraińskiego prezydenta Wiktora Janukowycza do ustępstw - pisze "Kommiersant".
Gazeta zauważa również, że wczorajsze wydarzenia pokazały, iż "w dążeniu do połączenia sąsiadów z Rosją za pomocą gazowej rury Władimir Putin i Dmitrij Miedwiediew potrafią być cierpliwi". Aby przekonać Alaksandra Łukaszenkę do sprzedania Biełtransgazu, musieliśmy stoczyć z naszym najbliższym sojusznikiem dwie gazowe, jedną naftową i jedną mleczną wojnę - konstatuje "Kommiersant".