Wyjście Grecji z eurolandu nie byłoby dramatem - ogłosiła unijna komisarz Neelie Kroes, krytykując Ateny za brak woli reform. To kontrowersyjne stwierdzenie, nie po linii Komisji Europejskiej, wywołało burzę. Zareagował na nie sam przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso, który podkreślił, że Grecja powinna zostać w strefie euro, a koszty jej wyjścia byłyby ogromne.
W wywiadzie dla holenderskiego dziennika "Volskrant" komisarz Neelie Kroes, odpowiadająca za strategię cyfryzacji, wyraziła rozczarowanie brakiem oszczędnościowych działań ze strony greckich polityków - w przeciwieństwie do władz Włoch czy Hiszpanii, które wywiązują się ze zobowiązań i spełniają obietnice cięcia kosztów.
Zdaniem Kroes, nie ma nic dziwnego w tym, że Europa doszła do punktu, w którym nie chce przelewać Grecji więcej pieniędzy. Nie jestem zwolenniczką wyjścia Grecji, ale strefa euro nie ucierpiałaby z tego powodu tak bardzo - oświadczyła pani komisarz. Dodała, że nieprawdą jest, jakoby wyjście ze strefy euro któregoś z jej członków musiało doprowadzić do upadku całej struktury.
Zwłaszcza ta ostatnia wypowiedź Kroes wywołała burzę w Komisji Europejskiej. Oficjalna linia Komisji mówi bowiem, że KE chce, by Grecja pozostała w strefie euro. Głos w sprawie musiał zabrać sam przewodniczący Komisji. Chcemy, by Grecja pozostała w euro. (...) Koszty wyjścia Grecji z eurolandu byłyby wyższe niż koszty jej dalszego wspierania - podkreślił Barroso.
Zapewnił też, że KE robi wszystko, co w jej mocy, by ułatwić porozumienie ws. drugiego pakietu pomocy dla Grecji o wartości 130 miliardów euro. By dostać te środki, Grecy muszą zobowiązać się do kolejnych reform strukturalnych - w tym obniżenia płac i zmniejszenia przywilejów emerytalnych, redukowania deficytu oraz osiągnięcia porozumienia ws. dobrowolnej redukcji długu przez prywatnych wierzycieli (o około 100 miliardów euro z obecnego poziomu szacowanego na 350 miliardów euro).
Jesteśmy blisko końcowego porozumienia w Atenach - podkreślił Barroso, a nieoficjalnie dyplomaci mówią, że porozumienie ws. redukcji długu Grecji przez prywatnych wierzycieli jest w zasadzie osiągnięte.
Grecja jest pod presją czasu. Ateny muszą szybko zawrzeć porozumienie z pożyczkodawcami, gdyż 20 marca zapada termin wykupu greckich obligacji wartych 14,5 miliarda euro.