Przed godziną 21 w Warszawie zakończył się protest przeciwko wyrokowi TK w sprawie aborcji. Wcześniej uczestnicy manifestacji zgromadzili się na Placu Defilad, ale wkrótce po rozpoczęciu zgromadzenia demonstranci zostali otoczeni przez policyjne furgonetki; wielu z nich wylegitymowała policja. Niektórzy uczestnicy demonstracji mieli transparenty z hasłami: "PiS to ideologia, nie ludzie", "Kaczor chciałeś to masz", czy "Piątka dla zwierząt, a dla kobiet piekło".
Około godz. 19 na Placu Defilad zaczęli gromadzić się demonstranci. Na miejscu pojawił się też samochód z platformą, na której miały się odbywać występy artystów i inne wystąpienia. Wsparcie dla piątkowej manifestacji zapowiedzieli, m.in.: NO LOGO, NOVIKA, Baasch, Aga Zaryan, Patrycja Markowska, LuLu Malina, Vienio, Bovska, Zuza Jabłońska oraz Maria Sadowska. Do występów nie doszło.
W szczytowym momencie protestu na Placu Defilad zgromadziło się kilkaset osób. Niektórzy z nich mieli ze sobą symbole czerwonej błyskawicy. Inni trzymali transparenty z hasłami: "PiS to ideologia, nie ludzie", "Kaczor chciałeś to masz", czy "Piątka dla zwierząt, a dla kobiet piekło".
Zarówno na Placu Defilad, jak i Rondzie Dmowskiego widoczne były znaczne siły policji. Policjanci stali m.in. wokół ronda, w rękach trzymali białe kaski.
Po godz. 19 policjanci zaczęli legitymować uczestników demonstracji, a następnie otoczyli tłum furgonetkami; z jednego z samochodów rozpoczęto wygłaszanie komunikatu informującego o tym, że zgromadzenie jest nielegalne oraz prosili o rozejście się. Funkcjonariusze informowali również zgromadzonych o tym, że obowiązuje stan epidemii i jeśli nie dostosują się do poleceń policji, zostaną użyte wobec nich przewidziane prawem środki przymusu bezpośredniego.
Po tym komunikacie zebrani rozproszyli się i przeszli w okolice Pałacu Kultury i Nauki, gdzie jeszcze jakiś czas chodzili z transparentami, policja zaś kontynuowała legitymowanie zgromadzonych i namawiała do rozejścia się. Ostatnie grupki protestujących rozeszły się przed godz. 21.
Około 150 osób, w tym Marta Lempart - liderka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, pikietowało w piątek wieczorem przed Urzędem Miasta w Zakopanem. Plac przed urzędem został odgrodzony metalowymi barierkami. Przy chodniku ustawiono niewielką scenę, przy której na tablicy zawisły portrety zakopiańskich radnych, którzy dziesięciokrotnie odrzucili uchwałę o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Lempart przypomniała, że Zakopane jest jedyną gminą w Polsce, która nie przyjęła tej uchwały.
Przy pikietujących pojawiły się patrole policji. Informowały organizatorów o obowiązujących obostrzeniach, a demonstrujących przez megafon - o nakazie noszenia maseczek i trzymania dystansu społecznego.
We Wrocławiu w protestach wzięło udział około 1000 osób. Protestujący zgromadzili się pod budynkiem Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego oraz na placu Społecznym. Przeszli ulicami ścisłego centrum miasta i wrócili pod urząd wojewódzki. Ustawiono tam tablicę, na której zostały wypisane postulat protestujących - to m.in. liberalizacja prawa aborcyjnego, "świeckie państwo" czy "nowoczesna edukacja".
W trakcie manifestacji na pl. Wolności w Poznaniu o prawach kobiet mówiły w piątek uczestniczki z całej Wielkopolski. Domagały się aborcji na żądanie, przestrzegania praw pracowniczych i lokatorskich, edukacji seksualnej.
My rzeczywiście zakażamy - zakażamy wolnością, zakażamy siłą, zakażamy mocą. My sobie posprzątamy tę Polskę - razem zrobimy sobie ten kraj lepszym, naszym. Sprawimy, że będzie się nadawał do życia - mówiła jedna z nich.
Uczestniczka manifestacji ze Środy Wielkopolskiej podkreśliła, że żądanie prawa do aborcji "to tylko wierzchołek góry lodowej".
Nie pozwolimy politykom i Kościołowi o nas decydować. Nasza góra lodowa jest ogromna; pod wodą jest cała masa spraw - o nie teraz będziemy walczyć, nie damy się uciszyć. Góry lodowe są niebezpieczne i ten rząd nas nie docenił - powiedziała. Dodała też, że obecny rząd "o tę górę lodową" się rozbije.
Według policji w manifestacji uczestniczyło ok. 400 osób.
W Szczecinie odbyły się dwa zgromadzenia. Na placu Solidarności zgromadziło się około dwustu manifestantów. Na ich transparentach można było przeczytać m.in.: "Świeckie państwo", "Dość dyktatu episkopatu", "Legalna aborcja" i "Szczecin to dźwignie". Wcześniej kilkadziesiąt młodych osób przeszło w marszu ulicami miasta. Na trasie znalazła się siedziba PiS, gdzie zapowiedzieli złożenie zniczy i "ceremonię pogrzebową PiS".
Protesty przeciwników zaostrzania prawa aborcyjnego trwają od czwartku 22 października, gdy Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepis tzw. ustawy antyaborcyjnej z 1993 r. zezwalający na dopuszczalność aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją. W ramach trwających od ponad tygodnia protestów w sprawie orzeczenia TK w piątek w stolicy odbył się tzw. Marsz na Warszawę.
Obowiązująca od 1993 r. Ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży zezwala na dokonanie aborcji w trzech przypadkach. Jednym z nich jest właśnie duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu; pozostałe to sytuacja, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety lub gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego.
Wyrok TK wciąż nie został opublikowany w Dzienniku Ustaw, mimo iż z informacji podanych przez Rządowe Centrum Legislacji wynika, że publikacja powinna nastąpić najpóźniej w ostatni poniedziałek.