Władze nieuznawanego Naddniestrza, enklawy leżącej w Mołdawii, poinformowały, że doszło do ataku dronami we wsi Woronkowo (Varancau), nieopodal granicy z Ukrainą. Informacje potwierdziły także mołdawskie władze. To kolejne tego typu incydenty w zależnej od Rosji "republiki".
Niedaleko wsi Woronkowo w rejonie Rybnicy, na terenie dawnego lotniska doszło do czterech wybuchów. Wieczorem 6 maja, około godz. 21:40, pierwsze dwa ładunki wybuchowe zostały zrzucone z drona. Godzinę później atak został powtórzony - napisało w komunikacie tzw. ministerstwo spraw wewnętrznych Naddniestrza. Według władz nieuznawanej republiki, eksplozje doprowadziły do powstania kraterów o głębokości ok. 1 metra i średnicy 25 cm. Nikomu nic się nie stało.
Atak potwierdza Kiszyniów. Prezydent Mołdawii Maia Sandu powiedziała, że bomby zostały zrzucone przez drona i wymierzone w wyłączony z użytkowania pas startowy lotniska. Władze jednak wciąż zbierają informacje.
Jest to kolejny tego typu "atak" w rejonie Naddniestrza. Wieczorem 5 maja także zrzucono ładunki na lotnisko w Woronkowie. Pod koniec kwietnia z kolei ostrzelano budynki administracyjne w Tyraspolu, wysadzono wieże komunikacyjne w Majaku oraz odnotowano obecność dronów nad wsią Kołbasna, gdzie znajduje się potężny arsenał z posowiecką amunicją.
Naddniestrze to nieuznawane państwo leżące w Mołdawii, przy granicy z Ukrainą. Ma własny rząd, administrację, walutę i stolicę w Tyraspolu. Władze prowadzą mocno prorosyjską politykę, używają symboli rosyjskich i radzieckich oraz stacjonuje tam kontyngent sił zbrojnych Federacji.
Ze względu na powiązania "republiki" z Rosją podejrzewa się, że Kreml może próbować rozszerzyć inwazję w celu podbicia enklawy. Rosyjski generał Rustam Minniekajew twierdził nawet, że w drugiej fazie "operacji specjalnej" (jak Rosja nazywa inwazję - red.) celem będzie "wyzwolenie Naddniestrza".
Maia Sandu twierdziła, że w Naddniestrzu są siły "zainteresowane destabilizacją sytuacji" i wciągnięciem enklawy w wojnę z Ukrainą. Szef nieuznawanej republiki Wadim Krasnoleski stwierdził z kolei, że "ślady zamachów terrorystycznych prowadzą na Ukrainę".
Według ukraińskiego wywiadu Rosjanie pracują nad prowokacjami w Naddniestrzu, by obwinić Ukrainę o agresję. Wskazują m.in. na pisma wysyłane między urzędnikami nieuznawanej republiki, gdzie jeszcze przed atakami w Tyraspolu rozpoczęto proces poszukiwania i budowania bunkrów.