O godzinie 9:00 w pałacu Dolmabahce w Stambule rozpoczęła się kolejna tura ukraińsko-rosyjskich negocjacji pokojowych. Minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba ostrzegł uczestników rozmów: nic nie jedzcie, nie pijcie i niczego nie dotykajcie. Ma to związek z doniesieniami dziennika „Wall Street Journal”, że dwóch ukraińskich uczestników negocjacji z Rosją oraz rosyjski oligarcha Roman Abramowicz doświadczyli objawów otrucia. Portal śledczy Bellingcat podał, że objawy wskazują na użycie broni chemicznej.
Negocjacje przedstawicieli Rosji i Ukrainy rozpoczęły rano w Stambule w pałacu Dolmabahce.
Przywitanie delegatów było chłodne, bez uścisku dłoni - pisze Reuters, powołując się na obecnego przy rozmowach przedstawiciela ukraińskiej prasy.
Podczas rozmów obecny jest rosyjski oligarcha Roman Abramowicz.
Przedstawiciele Moskwy i Kijowa mają rozmawiać o przerwie w działaniach wojennych, a projekty dokumentów mają nie zawierać trzech początkowych głównych żądań Rosji: "denazyfikacji", "demilitaryzacji" i ochrony prawnej języka rosyjskiego na Ukrainie - pisał wcześniej "Financial Times".
Natomiast szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kułeba ostrzegł przedstawicieli ukraińskiej delegacji: "Radzę wszystkim obecnym podczas rozmów, żeby nic nie pili i nie jedli. Najlepiej, żeby nic w ogóle nie dotykali".
Ostrzeżenie Kułeby ma związek z doniesieniami "Wall Street Journal". Dziennik przekazał, że dwóch ukraińskich uczestników negocjacji z Rosją oraz rosyjski oligarcha Roman Abramowicz mieli objawy otrucia.
Bellingcat informuje z kolei, że do incydentu doszło w nocy 3 marca. Trzej członkowie zespołu negocjacyjnego, w tym rosyjski oligarcha, mieli wrócić do mieszkania w Kijowie późnym wieczorem i jeszcze tej samej nocy odczuć pierwsze objawy. Były to zaczerwienienie oczu, bolesne łzawienie i łuszczenie skóry na rękach i twarzy. Objawy miały stopniowo ustępować w ciągu tygodnia.
Wszyscy przeżyli i wrócili do zdrowia - przekazał dziennik "Wall Street Journal".
Według Bellingcat, objawy były zgodne z użyciem broni chemicznej. Portal śledczy, powołując się na ekspertów, twierdzi, że dawka i rodzaj toksycznej substancji prawdopodobnie były niewystarczające, aby zabić ofiary, miało ich to jedynie przestraszyć.
O całą sytuację ofiary mają oskarżać przedstawicieli Kremla przeciwnych rozmowom. Rosja nie odpowiedziała jednak na prośbę o komentarz tej sprawie.