A może to tak właśnie jest - narzekamy na organizację służby zdrowia, na kolejki do specjalistów, które były, są i będą, a tak naprawdę NFZ ma w tym ukryty cel. Fundusz przedłuża nam życie o czas oczekiwania do specjalisty. Wyznacza nam konkretny cel, odległy, do którego musimy dążyć. Musimy zebrać w sobie siły i czekać w kolejce nawet kilkadziesiąt miesięcy.

REKLAMA

Bo jak inaczej tłumaczyć czteroletnią kolejkę do diabetologa w jednej z wrocławskich przychodni, jak zrozumieć, że na operację jaskry na Dolnym Śląsku trzeba czekać trzy lata, podobnie na wszczepienie endoprotezy, czy wizytę u ortodonty?

Niestety, może zdarzyć się również tak, że mimo ogromnego wysiłku nie doczekamy wyznaczonego dnia, wtedy jednak przyniesiemy oszczędności Państwu, bo NFZ nie zapłaci już za naszą wizytę u specjalisty i potem kosztowne leczenie. Szefowa Funduszu Zdrowia twierdzi, że kilkuletnie kolejki to wina pacjentów, bo zapisują się do kilku lekarzy jednocześnie. A potem nie przychodzą na wyznaczone wizyty. A może zapomnieli, bo w międzyczasie nabawili się Alzheimera? A może jednak nie dożyli?

Zobacz również:
  • Rząd Donalda Tuska obiecał nam 3000 km nowoczesnych dróg. Do Euro 2012 mieliśmy mieć 900 km autostrad i 2100 km dróg ekspresowych. Do czerwca udało się oddać do 300 km autostrad i zaledwie 440 km ekspresówek. Ponad 600 km tras ekspresowych wciąż jest w budowie. Trudno powiedzieć, że nic w tym temacie się nie dzieje. Ale częściej - zamiast o oddawanych fragmentach tras - słyszymy o zerwanych umowach, sądowych sporach między wykonawcami, a Generalną Dyrekcją Dróg oraz bankrutujących podwykonawcach. więcej

Tylko w Ministerstwie Zdrowia na etatach pracuje 600 osób. Najwyraźniej nie dają sobie rady, skoro resort dodatkowo opłaca ponad pół setki osób na podstawie umów zlecenia. W sumie utrzymanie tego ministerstwa kosztuje nas rocznie 65 milionów złotych. Ale to i tak nic w porównaniu z wydatkami, które ponosimy na utrzymanie wielkiego aparatu Narodowego Funduszu Zdrowia. Wielkiego, bo w centrali i 16 oddziałach pracuje ponad 5 tysięcy osób. NFZ kosztuje nas 660 milionów złotych rocznie. Ile by było za to endoprotez?

Niecierpliwym NFZ funduje za to darmowe lekcje geografii. Można bowiem usiąść przy mapie oraz internecie i szukać w całym kraju placówek, gdzie być może zabieg, na który czekamy, czy też specjalista, z którym chcemy się skonsultować, będzie nam dany dużo wcześniej. Dzięki temu mieszkaniec Wrocławia dowie się, że jest szpital w Ustrzykach Dolnych, a mieszkaniec Suwałk będzie miał okazję zwiedzić Stargard Szczeciński. Smutne to, ale już klasyk pisał: "Ku celom pożądanym wiodą drogi trudne."

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video