Do miasta Dalian na północy Chin przyleciał wczoraj ważny północnokoreański urzędnik. Media spekulują, że może to być kolejna sekretna wizyta Kim Dzong Una przed jego planowanym spotkaniem z prezydentem USA Donaldem Trumpem – podała agencja Yonhap.
Według źródeł tej agencji samolot z wysokim rangą urzędnikiem z Pjongjangu wylądował w wczoraj w Dalian. Właśnie w tym mieście dziś prezydent Xi Jinping miał wziąć udział w uroczystości rozpoczęcia testów nowego chińskiego lotniskowca. Biorąc pod uwagę różne okoliczności związane z protokołem, są duże szanse, że tym urzędnikiem jest przewodniczący Kim - ocenił rozmówca Yonhapu.
Byłaby to druga wizyta Kima w Chinach, od kiedy w 2011 roku objął on władzę w Korei Północnej. Pod koniec marca Kim odwiedził Pekin i spotkał się z Xi. Wizyta została oficjalnie potwierdzona dopiero po jej zakończeniu.
MSZ Korei Południowej oświadczyło, że próbuje zweryfikować te doniesienia - podał Yonhap. Jako że nie ma oficjalnych komunikatów z Chin ani Korei Północnej, nie ma żadnej treści, którą moglibyśmy teraz potwierdzić - powiedział rzecznik tego resortu Noh Kju Duk.
Japońska agencja Kyodo potwierdziła natomiast, że w Dalian obowiązują nadzwyczajne restrykcje w ruchu drogowym i działalności lotniska. Jeden z jej rozmówców powiedział, że lokalny urzędnik z Dalian odwołał swoją podróż do Japonii i został w mieście, prawdopodobnie aby przywitać gościa z Korei Północnej.
Chiny uznawane są za jedynego ważnego sojusznika komunistycznej Korei. Według komentatorów Pekin chce uniknąć marginalizacji w związku z trwającą ofensywą dyplomatyczną Pjongjangu. Kimowi natomiast zależy na poprawie stosunków z Chinami na wypadek, gdyby rozmowy z USA utknęły w miejscu.
Pod koniec kwietnia Kim spotkał się z południowokoreańskim prezydentem Mun Dze Inem podczas trzeciego w historii i pierwszego od 11 lat szczytu koreańskiego. Obaj przywódcy określili denuklearyzację Półwyspu Koreańskiego jako wspólny cel i zobowiązali się do starań o podpisanie układu pokojowego formalnie kończącego wojnę z lat 50. XX wieku.
Według kancelarii prezydenta Muna Kim zobowiązał się również do zamknięcia ośrodka testów nuklearnych przy udziale zagranicznych obserwatorów. Wcześniej północnokoreański przywódca ogłosił wstrzymanie prób jądrowych i startów rakiet balistycznych dalekiego zasięgu.
W podpisanej przez Kima i Muna deklaracji nie znalazły się jednak żadne konkretne kroki, mające doprowadzić do rozbrojenia północnokoreańskiego arsenału jądrowego. Zdaniem ekspertów takie szczegóły będą omawiane na planowanym szczycie Trump-Kim.
(mpw)