"Zarzuty wobec pracy Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji są krzywdzące" - mówi w wywiadzie dla RMF FM nowy komendant główny policji Marek Działoszyński. To właśnie laboratorium przygotowywało opinię fonoskopijną w sprawie nagrań z pokładu tupolewa dla komisji Jerzego Millera, badającej okoliczności katastrofy 10 kwietnia.
W rozmowie z RMF FM były już szef MSWiA przyznał, że "to członkowie komisji wyjaśniającej przyczyny katastrofy smoleńskiej, a nie biegli z Laboratorium Kryminalistycznego przypisali gen. Błasikowi słowa, które padły w kokpicie samolotu. Przeczytaj wywiad z Jerzym Millerem
W innej ekspertyzie, przygotowanej na zlecenie prokuratury przez Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie, mowa jest o tym, że "słowa przypisywane generałowi Błasikowi wypowiadają, według nowych ustaleń, członkowie załogi lub niezidentyfikowani rozmówcy". Zobacz stenogram rozmów w kokpicie tupolewa odczytany przez ekspertów z Krakowa
My byliśmy tylko wykonawcą zlecenia.Ten, kto nam zlecał tę opinię, powinien dzisiaj zabrać w tej sprawie głos - mówi komendant główny policji Marek Działoszyński. Myślę, że prokuratura ma największy tytuł dzisiaj do tego, żeby zabrać głos, przynajmniej w kwestiach zarzutów formułowanych pod adresem Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego oraz tego jakie były kwestie identyfikacji głosu. Powinna się wypowiedzieć, dlatego że to utnie wszelkie spekulacje i komentarze, które dzisiaj mogą się pojawiać. Te opinie, które pojawiają się na zewnątrz, są krzywdzące dla laboratorium - podkreśla Działoszyński.
W poniedziałek prokuratura wojskowa poinformowała, że biegłym z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych udało się odczytać ze stenogramów więcej, niż rosyjskiemu MAK-owi.
Polacy rozszyfrowali m.in. trzy zdania a raczej fragmenty zdań wypowiedziane w ciągu minuty między godziną 8.40 a 8.41. Chodzi o odczyt wysokości z jednego z urządzeń brzmiący: "250 metrów", po chwili: "100 metrów".
Ich autorem według biegłych z komisji Jerzego Millera miał być Dowódca Sił Powietrznych generał Błasik. Krakowscy eksperci mają inne zdanie. Według nich, pierwszy fragment wypowiedział drugi pilot tupolewa, następny: niezidentyfikowany mężczyzna.
Te zdania powielały podawanie wysokości przez nawigatora. Co ciekawe, różniły się. Dobrą wysokość 250 metrów podawał drugi pilot, w momencie, kiedy nawigator raportował 300 metrów. Trzecie ze zdań, którego autorem miał być generał Błasik brzmiało w raporcie Millera "nic nie widać". W tym samym czasie, biegli z Krakowa zapisali w stenogramie jedynie oznaczenie "wypowiedź mężczyzny", czyli nie przyporządkowali wypowiedzianych wówczas słów generałowi Błasikowi.