Białoruskie KGB przeprowadziło rewizję w domu Andrzeja Poczobuta. Wczoraj prokuratura postawiła opozycyjnemu dziennikarzowi zarzuty znieważenia prezydenta Łukaszenki. Dziś funkcjonariusze skonfiskowali jego komputer i sprzęt DVD. Zakazali też sprzedaży telewizora i pralki. Ma to być - jak argumentuje KGB - zabezpieczenie na poczet możliwych kar pieniężnych.
"Komputer jako narzędzie zbrodni został mi odebrany. To już trzeci komputer, poczynając od grudnia, który zabiera mi KGB" - przyznał sam zainteresowany.
Za znieważenie prezydenta grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności. Poczobut uważa, że zarzuty są wyssane z palca. W żadnym z moich artykułów nie ma oszczerstw, jest krytyka, czasem ostra, jest czasem ironiczny stosunek do jego osoby, ale nie ma zniewagi - ocenił dziennikarz "Gazety Wyborczej". Jego zdaniem, sprawa ma podtekst polityczny.
W 2009 roku Poczobut został pozbawiony akredytacji dziennikarskiej przez białoruski MSZ, a przyczyną było m.in. to, że w swoich publikacjach nazwał Aleksandra Łukaszenkę dyktatorem. Do tej pory za zniewagę lub oszczerstwo pod adresem prezydenta skazano na Białorusi sześć osób.