Opozycja wygrała pojedynek w hazardowej komisji śledczej. Przewodniczący Mirosław Sekuła ugiął się i odłożył na przyszły tydzień posiedzenie komisji i dyskusję nad projektem raportu podsumowującego jej prace.
Śledczy mieli już dzisiaj dyskutować nad nowym, poprawionym projektem, który przewodniczący komisji Mirosław Sekuła (PO) przesłał im e-mailem w czwartek wieczorem. Sekuła chciał, by śledczy zgłosili swoje poprawki do raportu, a komisja je przegłosowała.
Większość śledczych miała jednak wątpliwości, czy dziś posłowie przyjmą raport, dlatego Sekuła wyznaczył już termin kolejnego posiedzenia w środę.
Sekuła jest bezczelny. Przysłał raport 30 minut po północy, a posiedzenie zwołał na godzinę 10 - powiedziała posłanka Beata Kempa i wyliczała jakich materiałów brakuje. Nie ma jeszcze stenogramów z podsłuchów, brakuje 14 płyt bilingów, nie ma informacji o logowaniu komórki Grzegorza Schetyny - mówiła posłanka PiS.
Kempa złożyła wniosek o przerwanie posiedzenia komisji co najmniej do przyszłego wtorku. Argumentowała, że śledczy potrzebują czasu, aby zapoznać się z nowym projektem raportu. Sekuła przychylił się do jej wniosku.
Sekuła podkreślił wczoraj, że jego nowe sprawozdanie nie będzie się zasadniczo różnić od pierwotnej wersji - będą w nim wyeliminowane "błędy stylistyczne"; raport uzupełnią też zeznania z 20 lipca szefowej Departamentu Ekonomiczno-Finansowego Ministerstwa Sportu Bożeny Pleczeluk. Pierwszy projekt raportu Sekuła złożył 14 lipca.
Wcześniej przewodniczący komisji poinformował, że wszystkie protokoły zeznań świadków zostały popisane.
Dodał, że prezes PiS Jarosław Kaczyński nie złożył podpisu, więc protokół jego zeznań został podpisany jednostronnie. Brak tych podpisów był jednym z argumentów podważających ważność materiału przygotowanego przez Sekułę przez posłów opozycji.
Na posiedzenie komisji Sekuła przyniósł dla posłów słodycze, rozpoczynając je, przeprosił ich za to, że czasami ciężko było z nim współpracować.