"Mecz z Czechami był najsłabszym spotkaniem Polski w grupie. Nie stanęliśmy na wysokości zadania" - powiedział były szkoleniowiec mistrza kraju Wisły Kraków Henryk Kasperczak, który oglądał rywalizację obydwu drużyn na stadionie we Wrocławiu. Biało-czerwoni przegrali 0:1 i pożegnali się z Euro 2012.
Do ćwierćfinałów Euro 2012 z grupy A awansowali Czesi oraz Grecy po zwycięstwie 1:0 z Rosjanami w Warszawie. Każdy mecz jest inny, więc trudno porównywać, ale moim zdaniem to było najsłabsze spotkanie Polaków. To boli, że w takim meczu, gdzie wszystko było w naszych rękach, a raczej nogach nie stanęliśmy na wysokości zadania. To był przecież dla nas najważniejszy moment w mistrzostwach. Nie wiem czy to kwestia psychiki, choć mamy młody zespół, ale przecież w spotkaniu z Rosją też była presja i walka o punkty, a zagraliśmy zupełnie inaczej - powiedział były trener Wisły Kraków.
Kasperczak nie potrafił określić, z czego wynikała słabsza dyspozycja biało-czerwonych po przerwie. W pierwszej połowie było kilka szans. Mieli je Lewandowski, Polanski, ale w drugiej części nie było żadnej groźnej okazji do zdobycia gola, oprócz tego strzału w ostatniej minucie. Nie wiem, co było tego przyczyną. Trudno tak na gorąco, gdy jeszcze nie opadły emocje to wszystko ocenić i przeanalizować - dodał.
Były szkoleniowiec Wisły nie chciał oceniać trenera Smudy, natomiast chętnie mówił o awansie Grecji. Proszę mnie nie pytać o ocenę pracy Franciszka Smudy i tego, czy powinien dalej prowadzić reprezentację. Awans Greków to dla mnie wielka niespodzianka. Nie wiem, jaki przebieg miał mecz w Warszawie, ale Grecy zaimponowali mi, skoro pokonali Rosjan, uznawanych przed mistrzostwami i w trakcie meczów grupowych za faworyta - zaznaczył.