Wskazany przez PiS jako obywatelski kandydat do prezydentury Karol Nawrocki ma - według słów prezesa Kaczyńskiego - zakończyć "wojnę polsko-polską". To chyba najcięższe zadanie postawione przed którymkolwiek z kandydatów na prezydenta. Trudniejsze tym bardziej, że nałożone na nominata PiS.

REKLAMA

Nietypowy, bo niepartyjny

Osobliwością kandydatury Karola Nawrockiego jest wyraźne akcentowanie dystansu, z jakim PiS go wspiera. Nawrockiego nie zgłasza komitet wyborczy PiS, ale komitet obywatelski. Przedstawia go nie prezes Kaczyński, ale historyk, prof. Andrzej Nowak. Kandydat nie jest i nigdy nie był członkiem partii, a wspierający go politycy nader chętnie to podkreślają.

O naszej decyzji zdecydowały i osobiste zalety doktora Nawrockiego i to, że dziś mamy stan szczególny, który można określić jako wewnętrzną wojnę polsko-polską - wyjaśniał w niedzielę prezes Jarosław Kaczyński.

My tej wojny nie chcemy. Potrzebny jest człowiek niezależny i wiarygodny, który będzie miał możliwość tę wojnę zakończyć - dodał.

Chcemy pokoju, ale…

Wskazanie przez PiS bezpartyjnego kandydata jasno świadczy jednak o tym, że w rządzącej przez osiem lat partii nie udało się znaleźć nikogo, kto miałby wolę i możliwość zakończenia trwającej od lat politycznej wojny.

Gdyby PiS zamierzał tę wojnę kończyć, jako jedna z jej stron dysponuje w tej sprawie potężnym potencjałem, a jednak w partii nie ma lidera, który byłby zdolny tego dokonać jako kandydat na prezydenta, a potem prezydent.

Wojna trwa, a zachowanie dystansu do własnego kandydata z jednej strony pozwala PiS-owi na pokazywanie chęci jej przerwania, ale z drugiej - daje partii wolną rękę w jej dalszym prowadzeniu. Nawrocki nie jest przecież członkiem tego ugrupowania.

Kampanijny kłopot kandydata

Sam Nawrocki będzie miał przez to problem. Próbując godzić toczące wojnę strony, nie może ograniczać się do strofowania tylko jednej z nich.

Zwracając uwagę na błędy obecnie rządzących i walcząc tylko z ich kandydatami, będzie miał problem z odnoszeniem się do drugiej z walczących w polsko-polskiej wojnie stron. Wcześniej czy później - poza rządem - krytyce będzie musiał poddać wojenne działania PiS. Jeśli tego nie zrobi, nie będzie wiarygodny. Jeśli zrobi - narazi się głównej popierającej go sile, co może się odbić na spadku entuzjazmu u wspierających go liderów PiS, a potem na wynikach wyborów.

Mówiąc więc krótko zadanie wyznaczone dla Karola Nawrockiego przez prezesa PiS wygląda na niewykonalne. Przy takim rozłożeniu akcentów fiaskiem skończy się zapewne albo jego wykonanie, albo kampania.