"W więzieniu, nie ma świąt. Wielkanoc jest tam zwykłym dniem" - mówi w specjalnym wywiadzie dla RMF FM kapitan Andrzej Lasota. Rok i 9 miesięcy spędził w meksykańskim więzieniu. Tamtejsi śledczy zarzucili Polakowi przemyt narkotyków. Stało się tak, mimo, że kapitan sam zawiadomił policję o podejrzanych pakunkach w ładowni statku.
Kapitan Andrzej Lasota udowodnił swoją niewinność. Tydzień temu wrócił do Polski, do domu. Wielkanoc spędza z - jak mówi - najważniejszymi osobami w swoim życiu: żoną, dziećmi i wnukami.
W rozmowie z dziennikarzem RMF FM Mateuszem Chłystunem kapitan opowiada o świętach spędzonych na morzu i o tym, jak wyglądają daleko od najbliższych.
Pytany jak przetrwał piekło meksykańskiego więzienia odpowiada: jestem nauczony żyć w odosobnieniu.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Teraz jest internet, ale kiedyś raz na 6 miesięcy był telefon, list od żony. Na statku jest grupa ludzi, którzy razem pracują. Po trzech miesiącach nikt nikomu dzień dobry nie mówi. Tak się znają, że każdy wie, co ten drugi powie - mówi kapitan Andrzej Lasota.
Na morzu spędził ponad 50 lat. Większość świąt spędziłem poza domem - opowiada Mateuszowi Chłystunowi. Jak wyglądają takie święta?
Robimy co możemy, żeby było jak w domu. Trzeba próbować zrobić atmosferę w miarę domową - zaznacza kapitan.