„Mnie się to wszystko nie podoba, bo to jest takie spektakularne” – tak o wejściu do redakcji „Wprost” przez prokuraturę, ABW i policję mówi były szef MSWiA Ryszard Kalisz. „Mam wrażenie jakiejś akcyjności, zastraszania” – dodaje Kalisz. „Oczywiście mam świadomość, że prokuratura jest niezależna, ale ABW podlega rządowi” – podkreśla.
Grzegorz Kwolek: Prokuratura i ABW naruszają prawo działając we "Wprost"?
Ryszard Kalisz: Trudno na tym etapie to powiedzieć, dlatego, że jak już mówiłem każdy organ władzy publicznej jest gwarantem ochrony praw i wolności obywatelskich. Jedną z podstawowych wolności jest wolność słowa a elementem gwarantującym wolność słowa jest tajemnica dziennikarska. Natomiast oczywiście mamy kodeks postępowania karnego i mamy środki, które są w nim przewidziane. Jeżeli było tutaj zarządzenie o wydanie rzeczy i ta rzecz nie została wydana, to prokuratura może zarządzić przeszukanie. Ale w momencie, kiedy jest przedmiot, nośnik, jakakolwiek rzecz, która może według właściciela czy posiadacza mieć charakter doprowadzający do uzyskania informacji wchodzących w zakres tajemnicy dziennikarskiej, to powinien to zastrzec. Wtedy to się w specjalnej formule lakuje i dopiero wtedy prokuratura może wystąpić do sądu o uchylenie tajemnicy dziennikarskiej co do tego przedmiotu. I sąd rozstrzyga, taka jest procedura. Natomiast jak to jest robione tam na miejscu? Mam wrażenie jakiejś akcyjności, zastraszania. To przestępstwo jest zagrożone dość niewielką karą - do dwóch lat pozbawienia wolności. W przypadku takiego występku spektakularne działania bardzo mnie niepokoją.
Zapytam pana też jako byłego szefa MSW - pana nie dziwi tutaj rola Bartłomieja Sienkiewicza, który sam jest sędzią w swojej sprawie?
Dziwi, dziwi. Jest zasada, że nawet jak adwokat ma swoją sprawę, to nigdy sam siebie nie broni - bo ma emocje. Tak samo tutaj minister Sienkiewicz siłą faktu, że to jego nagrano, ma emocje. On w ogóle nie powinien tej sprawy nadzorować, powinien się uchylić, powinien podać się do dymisji. Tam, gdzie są emocje, organ władzy nie może działać w sposób racjonalny, bo organ władzy powinien działać beznamiętnie, w sposób tylko racjonalny, zgodnie z procedurą.
Jaki jest sens zabierania laptopa, jeżeli to wszystko są kopie cyfrowe, czyli nie mamy tu do czynienia z nośnikiem?
Procedura jest jasna - jeżeli osoba, do której należy laptop, uważa, że zawiera tajemnicę dziennikarską, powinna to zastrzec i bez zgody sądu prokuratura nie może go zabrać.
Może o to chodzi - blokują publikacje?
Oczywiście i to możemy przypuszczać, acz nie mamy pewności. Trudno jest w tej chwili mnie, kiedy ja tam nie jestem w tej redakcji oraz nie znam całości sprawy, tak komentować. Mnie to niepokoi, bo to wygląda mi na jakąś zorganizowaną akcję władzy - władzy rozumianej tak przez społeczeństwo. Oczywiście mam świadomość, że prokuratura jest niezależna, ale ABW podlega rządowi. W związku z tym mnie się to wszystko nie podoba, bo to jest takie spektakularne. Chciałbym, żeby te organy władzy państwowej funkcjonowały bardzo dobrze, ale nie przy takiej sprawie, jak pokrzywdzony jest emocjonalnie zaangażowany, a ponadto jest ministrem spraw wewnętrznych.