"To jest wyprawa na głębokie wody. Rajd Walii jest bardzo zróżnicowany" - mówi w rozmowie z RMF FM rajdowy mistrz Polski Kajetan Kajetanowicz oceniając szanse Roberta Kubicy w ostatnim rajdzie sezonu. Nasz kierowca po raz pierwszy pojedzie w mistrzostwach świata samochodem klasy WRC.
Patryk Serwański: Robert Kubica w nowym, szybszym samochodzie WRC w Rajdzie Walii. Twierdzi, że będzie mu się jechało nawet łatwiej właśnie taką mocniejszą maszyną. Zgadasz się z tym?
Kajetan Kajetanowicz: W samochodzie, którym pojedzie Robert będzie się łatwiej pracowało gazem. Auto będzie lepiej odjeżdżało. Oczywiście inna jest charakterystyka silnika, ale jeśli Robert tą różnicę wyczuje a jest kierowcą, który szybko reaguje na zmiany, to myślę że sobie poradzi. Natomiast ja bym się bardziej zastanawiał nad tym, jak on sobie poradzi z nową konkurencją, inną presją. Z drugiej strony jestem tak trochę przewrotnie pewny, że zapanuje nad swoimi emocjami. Niejednokrotnie udowadniał, że sobie z tym radzi. To jest jednak motosport i wszystko może się zdarzyć. Musimy trzymać kciuki, by Roberta omijały kłopoty. To bardzo trudny rajd. Jest ślisko, mglisto. W sobotę i niedzielę nie ma serwisów pomiędzy odcinkami specjalnymi. Trzeba cisnąć, ale jednocześnie oszczędzać sprzęt, bo nie ma gdzie go naprawić. To jest różnica w porównaniu z F1, gdzie w każdym momencie czekają na ciebie mechanicy.
Kubica będzie szczególnie obserwowany w Walii przez ekspertów, szefów zespołów jako debiutant w WRC? W końcu jest nazwisko przyciąga kibiców i pewnie jest kilku chętnych, żeby podpisać z nim kontrakt.
Myślę, że Robert już udowodnił w tym roku swoimi startami, że jest - przepraszam za to wyrażenie - dobrym materiałem i kandydatem na to, żeby w niego inwestować. To jest ten czas, kiedy Robert może potwierdzić swoje aspiracje do WRC. Nie będzie łatwo, bo to już najlepsi kierowcy na świecie. Robert przejechał w tym roku sporo rajdów, ale jego rywale jeżdżą na najwyższym poziomie kilka albo i kilkanaście lat. To spore wyzwanie. Bądźmy cierpliwi. Ten jeden rajd to nie wszystko. Mam nadzieję, że Robert założy sobie plan dojechania do mety i uczenia się. Jeśli uda się zająć miejsce w czołowej piątce będzie wielka niespodzianka.
Rajd Walii to chyba jeden z trudniejszych i bardziej niebezpiecznych rajdów. Kilka lat temu życie stracił tam pilot Markko Martina. Ta angielska aura to duże utrudnienie.
To jest wyprawa na głębokie wody. Rajd Walii jest bardzo zróżnicowany jeśli chodzi o przyczepność. Bardzo często ona się zmienia. Jest błotniście, ślisko, do tego dochodzą mgły. To z jednej strony dobrze dla Roberta, bo jest świetnym kierowcą i ma doskonałe czucie. Wie, co dzieje się z samochodem, przewiduje różne sytuacje, ale właśnie ten brak doświadczenia będzie utrudnieniem. Trzeba mieć dobre notatki. Pytanie też, jak ułoży się współpraca z nowym włoskim pilotem. Szereg wyzwań przed załogą i całym teamem. Duże zainteresowanie, które towarzyszy startowi Roberta pewnie mu nie pomaga, ale z tym też sobie poradzi.
Ty już praktycznie kończysz sezon. Został tylko Rajd Barbórka. Jest już trochę czasu na relaks po tej serii siedmiu zwycięstw z rzędu?
To był dla nas wspaniały sezon. Pomimo tego, że jesteśmy po rajdzie w Austrii i moglibyśmy leżeć brzuchami do góry, to myślimy już o kolejnym sezonie. Rozpoczęła się już ciężka praca. Przyznam, że chcemy więcej jeździć zagranicą, rozwijać się, walczyć z najlepszymi. To nie jest tajemnica.