Co najmniej do 11 marca Polacy, którzy chcą zdobyć zimą Broad Peak, będą musieli czekać w bazie na okno pogodowe. Po dwóch nieudanych atakach szczytowych nastały długie dni, które trzeba czymś wypełnić. Jak się jednak okazuje, nasi himalaiści się nie nudzą, czas wypełnia im gra w szachy, czytanie książek, a także spacery do "kafejki internetowej".

REKLAMA

Prognozy, które otrzymują polscy himalaiści, nie dają szans na kolejny atak szczytowy na Broad Peak co najmniej do 11 marca. Średnia prędkość wiatru na wysokości 8000 tys. metrów wynosi 100 km/h. W takich warunkach jedyne, co można robić zimą w Karakorum, to czekać na poprawę pogody. Nastały długie dni bazowe. Standardowo mijają nam na czytaniu książek, grze w szachy i niekończących się dyskusjach na tematy różne. Biblioteczkę mamy całkiem urozmaiconą: od przewodnika po Pakistanie, przez kilka górskich pozycji, wywiadów, powieści, po takie perełki jak "Trzej Muszkieterowie" i niezwykle wciągający, norweski kryminał o lepieniu bałwana - "Pierwszy Śnieg" - piszą z bazy uczestnicy ekspedycji.

"Tajemniczy lisek" wykrada słodycze, gdy lider ściąga prognozy pogody

A to pisanie, jak się okazuje, wcale nie jest takie łatwe. By wysłać maila, trzeba bowiem przespacerować się do oddalonej o 10-15 minut marszu "kafejki internetowej". Taka nazwę przyjął malutki namiocik rozbity w jedynym miejscu na lodowcu, gdzie dociera sygnał z satelity. To właśnie tą drogą do uczestników wyprawy docierają prognozy pogody i wszelkie informacje. Wycieczki do "kafejki" owiane są jednak również pewną tajemnicą. Spacer lidera do kafejki internetowej związany jest dodatkowo z tajemniczymi zniknięciami z magazynu. Krążą plotki, że tajemniczy lisek, którego nikt nigdy nie widział, wyjada z magazynu słodycze, a szczególnie upodobał sobie krówki, białe michałki i czekoladę z advocatem - czytamy w relacji z bazy.

Na kucharzy narzekać nie można

Polakom pod Broad Peakiem towarzyszą Pakistańczycy. Trzech z nich to wynajęci przez wyprawę wspinacze. Pozostali zajmują się utrzymaniem bazy. Nasz kucharz Mossin oraz jego pomocnik Momad stają na wysokości zadania i serwują nam co raz bardziej urozmaicone potrawy na śniadania, lunch i kolację - piszą uczestnicy wyprawy. Jak dodają, niektórych potraw, np. jajecznicy z zieloną papryką i baraniną, próżno szukać nawet w najlepszych restauracjach.