To wydarzenie nie miało charakteru przypadkowego. To jest wynik wielkiej kampanii nienawiści. "Moherowe berety" Donalda Tuska, to był jej początek. Potem było "dorzynanie watahy" i "bydło". Odpowiedzialność za to ponosi rząd - powiedział Jarosław Kaczyński. W ataku na biuro PiS w Łodzi zginął Marek Rosiak, asystent eurodeputowanego Janusza Wojciechowskiego. Został postrzelony. Drugi mężczyzna, szef biura poselskiego, zaatakowany nożem, walczy o życie.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Chcę zacząć od wyrażenia współczucia rodzinom tych, którzy padli ofiarą tego zamachu: w szczególności pana Marka Rosiaka, który był współpracownikiem, pracownikiem biura europosła Wojciechowskiego i pana Pawła Kowalskiego, który jest ciężko ranny, walczy o życie, który był szefem biura pana posła Jarosława Jagiełły - powiedział Kaczyński.
Mamy tutaj do czynienia z wydarzeniem nowym w polskiej praktyce politycznej i wydarzeniem, które z całą pewnością nie miało charakteru przypadkowego - powiedział prezes PiS. Jak dodał, atakujący, morderca wpadł do biura z okrzykami odnoszącymi się do niego. Stwierdził, że skoro mnie nie ma, to oni, ci których w końcu zaatakował, ponoszą odpowiedzialność. Oni - można powiedzieć - stracili życie, czy dzisiaj walczą o życie, za mnie. To oczywiście stawia mnie w szczególnej sytuacji - zaznaczył Kaczyński.
Każde słowo, które będzie nawiązywało do tej kampanii nienawiści, będzie już po prostu wzywaniem do morderstw i to bardzo mocno chciałem podkreślić. Powtarzam: każde słowo, które będzie kontynuacją tej kampanii, wszystko jedno ktokolwiek je wypowie - czy to będzie polityk, czy to będzie dziennikarz - to będzie wzywanie do morderstw - oświadczył Kaczyński.
Jak mówił, trudno precyzyjnie określać, kiedy zaczęła się owa kampania. Mimo wszystko wskazywał, że jej początkiem były słowa premiera Donalda Tuska, który użył wobec zwolenników jego ugrupowania określenia moherowe berety. Później mieliśmy już do czynienia z dorzynaniem watahy. Przypomnę, że osobie, która walczy o życie, dzisiaj podcięto gardło, później mieliśmy do czynienia z bydłem i z całą masą różnego rodzaju innych ataków - podkreślił.
Jak mówił, już po katastrofie smoleńskiej, po śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego, doszło do fizycznej agresji wobec tych, którzy modlili się pod krzyżem. Powiedział, że doszło do tego, że na oczach policji profanowano krzyż, bito ludzi, a premier Tusk był zachwycony tym, że mamy hyde park.
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak zapowiedział, że w sprawie ataku PiS złoży wniosek o zwołanie jeszcze dzisiaj nadzwyczajnego posiedzenia sejmowych komisji: sprawiedliwości i praw człowieka oraz ds. służb specjalnych.