Ostatnie tygodnie przyniosły niegodny, przypominający najgorsze lata z dziejów Rzeczypospolitej atak na ekspertów zespołu parlamentarnego ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej - ocenił prezes PiS Jarosław Kaczyński. "Ten atak będziemy odpierać, aby opinia publiczna wiedziała, że mamy do czynienia z czymś, co jest niegodne i szkodliwe” – dodał.
Kaczyński nie sprecyzował, jak ma wyglądać odpieranie ataków na ekspertów współpracujących z jego partią. Podkreślił, że ta sytuacja nie jest precedensem. Kto zna historię uniwersytetów europejskich, to wie, że tego rodzaju ataki bywały i w przeszłości, bywały w różnych miejscach, w różnym czasie i zwykle znajdowała się taka grupa, która potrafiła mimo wszystko żyć i pracować w zgodzie z tymi regułami, które budują naukę, uniwersytet i co za tym idzie przyszłość -stwierdził.
Prezes PiS podziękował ekspertom wspierającym jego ugrupowanie. Zastrzegł, że podjęli się oni niezwykle trudnego zadania. Chciałem wyrazić nadzieję, że przyjdzie taki moment, że także Rzeczpospolita, państwo polskie, będzie już w takim stanie, że także panom w stosownych formach podziękuje - powiedział.
Wyjaśnienia zespołu Laska nie przekonały ekspertów skupionych wokół Antoniego Macierewicza. Po południu kolejny raz przekonywali, że do katastrofy nie mogło dojść na skutek uderzenia skrzydła w brzozę. Prof. Wiesław Binienda przedstawił analizy, włączone do międzynarodowego programu NASA, które pokazują, co powinno się dziać ze skrzydłem oraz z całym samolotem, gdyby z prędkością 270 km/h zderzył się z brzozą. Na tej podstawie udowadniał, że skrzydło Tu-154M przecięłoby drzewo niezależnie od wysokości uderzenia. Jak przekonywał, z analizy jasno wynika, że tak duże zniszczenia samolotu byłyby możliwie jedynie w wyniku wybuchu na pokładzie samolotu.