"Początkowo plan był taki, że jedziemy spokojnie i zbieramy doświadczenie, ale dwa pierwsze rajdy pokazały, że jesteśmy konkurencyjni, mamy tempo. Szczególnie na asfalcie. W Rajdzie Nadwiślańskim urwaliśmy koło, ale tempo było dobre. Teraz zebraliśmy doświadczenie na szutrze i od Rajdu Elektreny ruszymy z walką o jak najwyższe miejsce" - stwierdził w rozmowie z RMF FM Kacper Wróblewski. "Nie wszystko można w tej dyscyplinie przewidzieć. Zawsze można popełnić błąd. Chociażby na Rajdzie Nadwiślańskim koło urwałem w wydawałoby się bardzo łatwym miejscu. Ja mogę sobie różne rzeczy zakładać, ale wszystko się wyjaśni w praniu" - zastrzegł kierowca.

REKLAMA


Patryk Serwański, RMF FM: Jeszcze tydzień temu byłeś w Mikołajkach, jak cała nasza krajowa czołówka. teraz przed kierowcami rywalizującymi w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski kolejna runda szutrowa - Rajd Elektreny na Litwie. Startowałeś tam przed rokiem. Jakie wspomnienia?

Kacper Wróblewski: Bardzo dobre, bo tam zdobyliśmy tytuł Mistrzów Polski w klasie 2WD. Aczkolwiek był to dla nas ciężki rajd. Już na drugim odcinku złapaliśmy kapcia. Zrobiła się duża strata. Nie mogłem sobie też poradzić z samochodem. Był źle ustawiony. Na Litwie są bardzo szybkie i techniczne odcinki, dla nas to było coś nowego. Ale bardzo ciekawy rajd.

Trudno porównywać go do Rajdu Polski, bo to była runda Mistrzostw Europy ERC. To wymaga dłuższych odcinków specjalnych. A na Litwie macie dużo krótkich odcinków. W sobotę podczas głównego rajdowego dnia pokonacie ich aż 14. Dojazdówki są czasami króciuteńkie. Trzeba nastawić się na inny rodzaj koncentracji.

To bardzo trudne, bo koncentracja cały czas musi być bardzo duża. Na krótkich odcinkach trzeba atakować od początku, a na krótkiej dojazdówce nie ma czasu, by np. zmienić koło. Spóźnienie się na punkt kontroli czasu oznaczać będzie kary czasowe i straty. Trzeba więc jechać szybko i być skupionym, by uniknąć błędów.

Z perspektywy kilku dni ochłonąłeś już po Rajdzie Polski. Zamknąłeś tam czołową dziesiątkę ERC i byłeś piąty w RSMP. Rozmawialiśmy na mecie, ale czy teraz już przeanalizowałeś Rajd Polski. Wyciągnąłeś wnioski?

Od razu po rajdzie, jeszcze w niedzielę usiedliśmy z moimi oboma pilotami, Marcinem Szeją i Jackiem Spentanym do analiz. Od następnego rajdu jadę już z Jackiem. Wiem, gdzie traciliśmy czas w ustawieniu auta. Rajdówkę za bardzo ustawiałem bokiem do zakrętu. To moja wina i błąd w sztuce. Musimy to poprawić. Na szczęście na Litwie nie ma odcinka kwalifikacyjnego i nie grozi nam to, że pojedziemy jako jedna z pierwszych załóg, a to zaważyło na wyniku. Na Rajdzie Elektrenai pojedziemy z lepszej pozycji. Natomiast cały Rajd Polski był dla mnie bardzo udany.

Marcinowi Szei na razie dziękujesz, a jak czuje się Jacek Spentany? w jakiej jest formie? Przed rokiem wypadek na Rajdzie Polski, później rehabilitacja i powrót do zdrowia. Teraz powrót, ale do innego samochodu niż ten, którym ścigaliście się w sezonie 2018.

Jacek czuje się bardzo dobrze. Mieliśmy pojechać już w Rajdzie Polski. Kontrola potwierdzająca, że z jego kręgosłupem jest ok, była tuż przed rajdem. Stwierdziliśmy, że nie ma sensu ryzykować, bo Rajd Polski jest bardzo długi, na trasie dużo skoków obciążających kręgosłup. Stwierdziliśmy, że będzie z nami na miejscu. Jeździliśmy razem na testach, ale podczas rajdu jeszcze nie. Na Litwie Jacek wraca jednak do rajdówki. Jest w pełni gotowy, żeby mnie pilotować. Jacek jeździł wcześniej samochodami klasy R5. Ma doświadczenie.

Zerkałeś na klasyfikację RSMP? Na razie dwóch kierowców walczy o pozycję lidera. Zajmuje ją Mikołaj Marczyk, ale goni go Tomasz Kasperczyk. Miko ostatnio z błędami. Tomek czasami może jedzie wolniej, ale skutecznie, czysto. Pokazał już zresztą w 2017 roku, kiedy został wicemistrzem Polski, że taka regularna jazda się opłaca. Zastanawiałeś się, który z nich ma większe szanse na tytuł.

Mam nadzieje, że my się jeszcze do tej walki włączymy. A co do tej dwójki: Tomek jest bardzo złożonym kierowcą. Ma duże doświadczenie i chłodną głowę. Czasami jedzie trochę z tyłu i czeka na to, co się wydarzy. Potrafi jednak być szybki, co pokazał na Rajdzie Nadwiślańskim. Był tam bezkonkurencyjny. Na Rajdzie Polski przez to, że jechał Fiestą - nieco starszą konstrukcją R5 - musiał trochę uważać, żeby to auto nie złapało awarii. Myślę, że stąd jego tempo było nieco słabsze od Miko. Z pewnością Tomek może walczyć o mistrzostwo.

Wywołałeś jeszcze pytanie, które chciałem zadać. Nie było cię na Rajdzie Świdnickim. Na Rajdzie Nadwiślańskim urwane koło, ale teraz w Mikołajkach sporo punktów zebrałeś. Marczyk i Kasperczyk mają dużą przewagę, ale Łukasz Habaj i Aron Domżała nie startują regularnie w RSMP. Marcin Słobodzian nie pojedzie na Litwie, bo na Mazurach rozbił rajdówkę. Jesteś teraz 7. w RSMP, ale masz jakiś cel, który chcesz osiągnąć na koniec sezonu? A są przecież w kalendarzu jeszcze podwójnie punktowane rundy.

Zastanawiałem się nad tym. Początkowo plan był taki, że jedziemy spokojnie i zbieramy doświadczenie, ale dwa pierwsze rajdy pokazały, że jesteśmy konkurencyjni, mamy tempo. Szczególnie na asfalcie. W Rajdzie Nadwiślańskim urwaliśmy koło, ale tempo było dobre. Teraz zebraliśmy doświadczenie na szutrze i od Rajdu Elektreny ruszymy z walką o jak najwyższe miejsce. Czy to będzie 3., 4., czy 2. Miejsce tego nie umiem przewidzieć, bo rajdy są nieprzewidywalne. Na to się składa wiele elementów, ale chcemy walczyć o zwycięstwa w RSMP.

Czy w takim razie nie przyda się praca nad sobą, żeby gdzieś się nie podpalić? Jeśli Rajd Elektreny ułoży się po twojej myśli, być może przyda się jakaś zmiana nastawienia, bo jak wiesz, w sporcie łatwo o brawurę i trzeba nad sobą panować.

Myślę, że mi to nie grozi. Po całych moich doświadczeniach potrafię zapanować nad emocjami i moja prędkość jest złożona, pewna. Ale jak mówię - nie wszystko można w tej dyscyplinie przewidzieć. Zawsze można popełnić błąd. Chociażby na Rajdzie Nadwiślańskim koło urwałem w wydawałoby się bardzo łatwym miejscu. Ja mogę sobie różne rzeczy zakładać, ale wszystko się wyjaśni w praniu.