Załoga ORLEN Team dobrym akcentem zakończyła ekspresowy sezon Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski. Na finiszu 48. Rajdu Świdnickiego-KRAUSE Wróblewski i Wróbel wywalczyli czwarte miejsce, tracąc zaledwie 8,5 sekundy do podium.

REKLAMA

Starcie w Górach Sowich było finałową rundą tegorocznej walki w krajowym czempionacie. W zawodach z bazą w Świdnicy wzięło udział 61 załóg, z czego aż 14 dysponowało najbardziej zaawansowanymi i najszybszymi samochodami klasy R5.

Kacper Wróblewski i Jakub Wróbel, jadący Skodą Fabią R5, od początku rywalizacji sygnalizowali formę i tempo pozwalające walczyć o czołowe lokaty. Załoga ORLEN Team jechała skutecznie niezależnie od warunków, a te były typowo jesienne, a więc niezwykle zmienne. Kierowcy i piloci ścigali się na suchym asfalcie, a także podczas ulewy, która przeszła nad odcinkami w niedzielny poranek, by potem mierzyć się z wyzwaniem jazdy po przesychających oesach.

Dwa z dziewięciu rozegranych oesów Kacper i Kuba ukończyli w czołowej trójce klasyfikacji generalnej zawodów. Jednak co ważniejsze - ich tempo było pewne i stabilne. Załoga ani razu nie uzyskała czasu gorszego niż szósty. Wróblewski i Wróbel błysnęli także na kończącym zmagania Power Stage. Ich ambicją było sięgnięcie po pełną pulę dodatkowych punktów, jakie można zdobyć, wygrywając ostatnią próbę rajdu. Na blisko 13-kilometrowej trasie z Przełęczy Walimskiej do Michałkowej Górnej byli o ponad 5 sekund szybsi od kolejnej załogi. Niestety sędziowie dopatrzyli się muśnięcia szykany, co skutkowało regulaminową karą 10 sekund. Gdyby nie kara, duet zdobyłby puchary za podium i dodatkowe 5 punktów za triumf na Power Stage.

Chciałbym powiedzieć, że "mamy to!", ale nie mogę. Na onboardzie nie widać, że dotknęliśmy wygrodzenia. Może gdybyśmy zobaczyli nagranie z zewnątrz, to łatwiej byłoby nam przełknąć ten rezultat. Od zawsze bardzo uważam, przejeżdżając szykany, właśnie po to, by nie złapać głupiej kary. Te 10 sekund kosztowało nas trzecie miejsce. To boli, szczególnie że w końcu przełamaliśmy pecha i gdy wszystko działało, to uciekło nam wymarzone podium. Cieszę się, że mieliśmy tempo właśnie na podium. O to chodziło i na to ciężko pracowaliśmy. Dziękuję wszystkim, dzięki którym mogliśmy wystartować w tym zwariowanym sezonie - mówi Kacper Wróblewski, kierowca ORLEN Team.

Wydawałoby się, że udało się odczarować tegorocznego pecha, ale końcowe wyniki mówią co innego. Jesteśmy strasznie rozżaleni karą, która naszym zdaniem jest mocno krzywdząca. Mimo wszystko jesteśmy zadowoleni, bo podjęliśmy rękawicę i awansowaliśmy w klasyfikacji zawodów. Gorące podziękowania dla całego zespołu, partnerów i kibiców, którzy byli z nami w tym sezonie - dodał Jakub Wróbel, pilot Kacpra Wróblewskiego.