Dziesięć miesięcy po powodzi, część osób poszkodowanych przez wielką wodę, nadal czeka na pieniądze od ubezpieczycieli. Powodzianie powinni dostać odszkodowanie w ciągu trzydziestu dni. Na opieszałość ubezpieczycieli wpłynęło co najmniej kilkaset skarg.
Skargi trafiły do rzecznika ubezpieczonych i do Komisji Nadzoru Finansowego. Powodzianie skarżą się na to, że ubezpieczyciele się spóźniają, wydłużają procedury, obliczają wartość odszkodowań na podstawie zaniżonych cen materiałów budowlanych, lub wypłacają tylko bezsporną część ubezpieczenia, czyli tysiąc złotych.
Każdą skargę KNF rozpatruje oddzielnie. Często ta nasza interwencja prowadzi do tego, że spór jest rozstrzygany na korzyść klienta - twierdzi Łukasz Dajnowicz z Komisji Nadzoru Finansowego.
Komisja nie przewiduje kar dla ubezpieczycieli ani nawet dokładnych kontroli, by sprawdzić, czy specjalnie nie zaniżali wartości odszkodowań. Pracownicy KNF , twierdzą, że "sektor poradził sobie poprawnie".