Pogrzeb Józefa Oleksego odbędzie się w piątek 16 stycznia na warszawskich Powązkach. Msza żałobna zaplanowana jest na godzinę 11:00 w warszawskiej katedrze. Orszak żałobny ruszy o godzinie 14:00.
W piątek, 16 stycznia, odbędą się uroczystości pogrzebowe Józefa Oleksego. Były premier i marszałek Sejmu odszedł 9 stycznia nad ranem w wieku 68 lat. Od lat walczył z chorobą nowotworową.
W wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Józef Oleksy opowiedział o swojej walce z rakiem; przyznawał, że choroba odebrała mu witalność i siłę. Od dziewięciu lat toczę nowotworowe boje. Zaczęło się od prostaty, a po pięciu latach przerzuciło na kręgosłup - tłumaczył.
Przyznał także, iż zaplanował już swój pogrzeb i sam nagrał mowę pożegnalną. Po to, by nikt nie mówił o nim nieszczerze. Nie przesadzę, ale przedstawię się we właściwym świetle - stwierdził. Zaznaczył, że chciałby mieć pogrzeb kościelny. Wszystkie komuchy miały kościelne pogrzeby! Ci, co jeszcze żyją, też będą mieli. Zresztą ja już rozgrzeszenie mam - mówił.
"(...) Nie trzeba żałować ani cierpienia, ani śmierci, która jest powrotem na łono Boga, ani nawet żałoby. Bo ten, co odszedł, jeśli czcimy jego pamięć, jest potężniejszy i bardziej obecny od żywych" - ten cytat Antoine’a De Saint-Exupery jest jednym z wielu, jakie pojawiły się w internetowej księdze kondolencyjnej. TY TEŻ MOŻESZ SIĘ W NIEJ WPISAĆ.
Józef Oleksy to bez wątpienia jeden z najważniejszych polityków początku transformacji po 1989 roku i jedna z ikon polskiej lewicy 25-lecia wolnej Polski, obok Aleksandra Kwaśniewskiego i Leszka Millera.
Karierę polityczną zaczynał w PZPR, dochodząc do funkcji I sekretarza Komitetu Wojewódzkiego w Białej Podlaskiej, ale to po przełomie ‘89 roku zajmował najwyższe stanowiska państwowe.
Po wygranych przez postkomunistów wyborach w 1993 roku, najpierw Józef Oleksy został marszałkiem Sejmu, a potem premierem III RP. Ustąpił, gdy został oskarżony przez UOP o działalność szpiegowską na rzecz Rosji.
Zarzutów nie potwierdzono oficjalnie i sprawę umorzono, bo nie udało się nigdy ustalić, kim faktycznie był szpieg o pseudonimie Olin.
To był największy wiraż w jego karierze politycznej, ale nie jedyny. Gdy po latach wydawało się, że wrócił na szczyt i w 2004 roku objął drugi raz fotel marszałka Sejmu, nie przeszedł lustracyjnego sita. Od tamtej pory był właściwie na zapleczu polityki, jako doradca i recenzent głównie tego, co robili jego młodsi koledzy z SLD.
(j.)