Rosjanie przeprowadzili w piątek zmasowany atak powietrzny na terytorium Ukrainy. Z najnowszych informacji wynika, że zginęło co najmniej 30 osób, a ponad 160 zostało rannych. Do wydarzeń za naszą wschodnią granicą odniósł się Joe Biden. "Najnowszy atak powietrzny Rosji przypomina światu, że cele Władimira Putina się nie zmieniły i nadal chce unicestwić Ukrainę i ujarzmić jej naród" - powiedział prezydent Stanów Zjednoczonych.

REKLAMA

W nocy z czwartku na piątek i w piątkowy poranek Rosjanie przeprowadzili zmasowany atak powietrzny na ukraińskie miasta.

Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy Wałerij Załużny przekazał, że Rosjanie zaatakowali terytorium Ukrainy za pomocą 158 środków napadu powietrznego. Z najnowszych informacji wynika, że zginęło 30 osób, a ponad 160 zostało rannych.

Co ważne, ukraińska obrona powietrzna wykazała się dużą skutecznością - przeciwlotnikom udało się zestrzelić 27 z 36 dronów uderzeniowych i 87 ze 122 rakiet różnego rodzaju. To dobry wynik.

Biden: Putin dąży do unicestwienia Ukrainy i ujarzmienia jej narodu

Joe Biden przekazał, że piątkowy atak był największym rosyjskim ostrzałem z powietrza od początku wojny i że rosyjskie rakiety uderzyły m.in. w szpital położniczy, centrum handlowe i bloki mieszkalne.

"To mocne przypomnienie dla świata, że po prawie dwóch latach tej niszczycielskiej wojny, cel Władimira Putina pozostaje niezmienny. Dąży do unicestwienia Ukrainy i ujarzmienia jej narodu. Musi zostać powstrzymany" - oznajmił prezydent, który przebywa na urlopie na Wyspach Dziewiczych.

Amerykański przywódca zaznaczył, że choć Ukraina do obrony przed ostrzałem użyła darowanych przez Amerykę systemów obrony powietrznej i że pomogły one uratować życie wielu ludzi, to dalsza pomoc jest zagrożona przez bezczynność Kongresu.

"Jeśli Kongres nie podejmie pilnych działań w nowym roku, nie będziemy w stanie dalej wysyłać broni i kluczowych systemów obrony powietrznej, których Ukraina potrzebuje do ochrony ludzi. Kongres musi sprostać wyzwaniu i działać bez zwłoki" - powiedział.

Negocjacje na temat nowego pakietu środków na pomoc dla Ukrainy toczą się w Senacie, który zbierze się 8 stycznia. Przywódcy obu partii wyrazili nadzieję, że porozumienie w sprawie będzie gotowe tuż po powrocie ze świątecznej przerwy, choć określili rozmowy na temat reform imigracyjnych - będących częścią pakietu - jako skomplikowane.

Prezydent zaznaczył, że stawką jest nie tylko Ukraina, lecz całe NATO i bezpieczeństwo Europy, bo prezydent Rosji groził także niektórym sojusznikom Ameryki, a zwycięstwo Rosji może później oznaczać wciągnięcie USA w kolejną wojnę w Europie.

"Nie możemy zawieść naszych sojuszników i partnerów. Nie możemy zawieść Ukrainy. Historia surowo oceni tych, którzy nie odpowiedzą na wezwanie wolności" - oznajmiła głowa państwa.

Rosyjska rakieta nad Polską

W czasie, gdy Rosjanie prowadzili zmasowany atak powietrzny na ukraińskie miasta, nad terytorium Polski z Ukrainy wleciała rosyjska rakieta. Poinformowało o tym Wojsko Polskie.

Gen. Wiesław Kukuła po spotkaniu Biura Bezpieczeństwa Narodowego, w którym brali udział m.in. gen. Maciej Klisz, prezydent Andrzej Duda i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak Kamysz, powiedział, że rakieta później opuściła terytorium Polski. Mamy na to potwierdzenie radarowe narodowe i sojusznicze - podkreślił.

Do incydentu nad wschodnią Polską strona amerykańska również się odniosła. Doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA Jake Sullivan przekazał w rozmowie telefonicznej z szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jackiem Siewierą gotowość do udzielenia pomocy technicznej w sprawie doniesień o naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej przez rakietę.

Jake Sullivan w rozmowie z Jackiem Siewierą wyraził ponadto "solidarność Stanów Zjednoczonych z Polską, naszym bliskim sojusznikiem NATO".

"Jesteśmy świadomi incydentu i jesteśmy w kontakcie z polskimi władzami w tej sprawie. Będziemy w dalszym ciągu traktować bezpieczeństwo NATO bardzo poważnie i kontynuować swoje zobowiązanie na rzecz obrony sojuszników NATO" - oznajmił z kolei w oświadczeniu przesłanym na pytanie PAP rzecznik Departamentu Stanu USA.

Zapytany o to, czy USA mogą potwierdzić rosyjskie pochodzenie rakiety, oficer prasowy Pentagonu odmówił komentarza, odsyłając po informacje na ten temat do polskich władz.