Prezydent USA Joe Biden wylądował wieczorem w Brukseli. W czwartek spotka się z przywódcami NATO, UE i państw G7 podczas rozmów poświęconych rosyjskiej agresji na Ukrainę.
Joe Biden weźmie udział w nadzwyczajnym szczycie NATO, zaplanowanym wcześniej szczycie UE i spotkaniu G7. Głównym tematem będzie rosyjska inwazja na Ukrainę.
W piątek i sobotę prezydent USA odwiedzi Polskę, która - jak powiedział doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan - przyjęła na siebie największe brzemię, jeśli chodzi o humanitarne skutki rosyjskiej agresji.
Na czwartkowym szczycie NATO wyznaczymy zadanie instytucjom Sojuszu, by przygotować długoterminowy plan rozmieszczenia sił na wschodniej flance - zapowiedział Sullivan podczas briefingu na pokładzie Air Force One w drodze do Brukseli. Jak dodał, struktura sił musi odpowiedzieć na nową rzeczywistość w regionie.
Plan ten ma zostać formalnie zatwierdzony na czerwcowym szczycie Sojuszu w Madrycie.
Według CNN, prezydent Joe Biden otrzymał od Pentagonu listę opcji wzmocnienia obecności USA na wschodniej flance NATO, którą może ogłosić podczas podróży do Europy. Sullivan stwierdził, że podczas spotkania liderów państw Sojuszu dyskusje będą dotyczyć doraźnego wzmocnienia południowej części wschodniej flanki.
Odnosząc się do polskiej propozycji NATO-wskiej misji pokojowej na Ukrainie, Sullivan przyznał, że ani on, ani prezydent Joe Biden nie zna jej szczegółów i zamierza się z nimi zapoznać podczas rozmów w Brukseli i w Polsce. Zaznaczył jednak, że w dalszym ciągu USA nie planują wysłania własnych wojsk na Ukrainę "by walczyć z rosyjskimi żołnierzami".
Sullivan poinformował też, że w czwartek po spotkaniu przywódców G7 władze USA rozszerzą listę Rosjan i instytucji objętych sankcjami, zaś podczas szczytu UE z udziałem Bidena omówione będą kwestie pomocy humanitarnej oraz niezależności energetycznej. Dodał, że USA sprawdzają możliwości zwiększenia eksportu amerykańskiego gazu LNG do Europy.
Minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba oświadczył wieczorem, że nie spodziewa się przełomu podczas szczytu NATO - podała agencja Ukrinform.
Niestety nie spodziewam się przełomu na szczycie NATO, bo obiektywnie oceniam sytuację wewnątrz Sojuszu i jego gotowość do twardych, radykalnych działań. Ale musimy pracować dalej, a wynik na pewno przyjdzie z czasem - powiedział minister.
Kułeba podkreślił też, że chociaż szereg państw NATO, pomimo zastraszania ze strony Rosji, konsekwentnie wspierało Ukrainę praktycznymi działaniami, to Kijowowi brakuje wsparcia ze strony całego Sojuszu. W związku z tym zamierza nadal apelować o zamknięcie nieba nad Ukrainą.
Niezależnie od tego, ile NATO mówi, że jest to w tej chwili niemożliwe, to trzeba to zrobić. Będziemy nadal tworzyć tę narrację, ponieważ jest to sposób na ratowanie życia Ukraińców, na uratowanie naszych miast przed zniszczeniem - powiedział Kułeba.