Była posłanka PO została skazana na 3 lata więzienia za korupcję. Według sądu w Warszawie, Beata Sawicka przyjęła 100 tys. zł łapówki. Razem z nią na ławie oskarżonych zasiadł były burmistrz Helu Mirosław Wądołowski. On również został uznany winnym.
Beata Sawicka oskarżona była o powoływanie się na wpływy w instytucjach, przyjęcie łapówki i podżeganie do skorumpowania ówczesnego burmistrza Helu. Prokurator żądał dla niej pięciu lat więzienia. Dla burmistrza oskarżonego o przyjęcie łapówki oskarżyciel domagał się kary trzech i pół roku więzienia.
Nie wiadomo, jak Beata Sawicka przyjęła wyrok. Podczas jego odczytywania była zwrócona twarzą zasłoniętą przez włosy w stronę składu orzekającego. Z jej mowy ciała nie dało się nic wyczytać. Salę rozpraw opuściła bez słowa komentarza.
W wyroku na byłą posłankę PO zwraca uwagę nie tylko kara trzech lat bezwzględnego więzienia, ale również jeszcze jeden jego element, szczególnie dotkliwy dla osoby sprawującej mandat poselski. Chodzi o pozbawienie praw publicznych na okres czterech lat na podstawie art. 40 paragraf 2 kodeksu karnego. To artykuł mówiący o pozbawieniu praw publicznych, z powodu skazania za przestępstwo z motywów zasługujących na szczególne potępienie, jak korupcja u posła. Obrońcy byłej posłanki PO zapowiadają apelację od wyroku.
Jak tłumaczył sędzia, Mirosław Wądołowski został potraktowany łagodniej przez wymiar sprawiedliwości, bo "nie żądał od udających biznesmenów agentów CBA pieniędzy i był zaskoczony tym, że je otrzymał". Nie ma żadnego dowodu, że oskarżony wiedział, jaka kwota jest we wręczonej mu 1 października 2007 r. przed restauracją teczce, choć wiedział, że to "zaliczka" - jak powiedział mu agent CBA - w zamian za to, że "ustawi" przetarg pod określoną firmę - podkreślił w uzasadnieniu wyroku sędzia Hubert Gąsior. Były burmistrz Helu zapytał podstawionego agenta "Po co?"; ten z kolei szybko odszedł a zaraz potem Wądołowski został zatrzymany.
Były szef CBA, a teraz poseł PiS Mariusz Kamiński poproszony o komentarz do wyroku na Beatę Sawicką powiedział, że wyrok jest"dobry i sprawiedliwy". Jak podkreślił polityk PiS, będzie on miał "duże znaczenie prewencyjne dla osób pełniących funkcje publiczne". Według niego Sawicka "nie była niewinną ofiarą na jaką starała się kreować". Dosyć umiejętnie manipulowała opinią publiczną, przedstawiając swoją historię na temat rzekomego uwiedzenia (przez agenta CBA). Mieliśmy do czynienia ze zwykłym kryminalnym przestępstwem - powiedział Kamiński.
Jak zaznaczył były szef CBA, tacy ludzie jak Bronisław Komorowski, który jako marszałek Sejmu mówił, że Beacie zrobiono świństwo i Donald Tusk, który zarzucał ówcześnie rządzącym, że wykorzystują służby specjalnie do zwalczania opozycji, powinni przeprosić funkcjonariuszy CBA.
Sąd potwierdził zasadność działań podjętych przez prokuraturę i CBA - tak były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro skomentował karę trzech lat więzienia dla Beaty Sawickiej. Jak dodał, sprawiedliwości stało się zadość. Lider Solidarnej Polski podkreślił, że czeka na przeprosiny dla siebie i byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego.
Sprawa pani Sawickiej była jedną z wielu, które, gdy byłem Prokuratorem Generalnym, były prowadzone z determinacją i bez patrzenia kogo rzecz dotyczy. Dzisiejszy wyrok sądu potwierdza, że walka z korupcją to nie były słowa, tylko oparte o dowody konkretne działania - powiedział Ziobro.
Cieszę się, że ten wyrok będzie przestrogą dla tych, którzy będą chcieli się dopuścić przestępstw łapówkarskich. Nie ma przyzwolenia, żeby politycy i osoby z pierwszych stron gazet rozkradali Polskę - tak w Polsat News o wyroku ws. Beaty Sawickiej mówił poseł PiS Tomasz Kaczmarek. Agent Tomek rozpracowywał Sawicką pod przykryciem. Kaczmarek twierdzi, że "korupcja przeżywa dzisiaj renesans".
Według obrońców Beaty Sawickiej, operacja przeprowadzona w jej sprawie przez CBA była nielegalna. Zdaniem adwokatów, funkcjonariusze nie mieli powodów do działania: wiarygodnej informacji o przestępstwie. Obrońcy byłej posłanki wiele razy podkreślali, że udający biznesmena agent Tomek uwiódł Sawicką.
Także były burmistrz Helu twierdził, że jest niewinny i nie wiedział nawet, że we wręczonej mu przez agentów teczce są pieniądze. Luksusowy zegarek, który od nich dostał traktował jako reklamowy gadżet.
CBA zatrzymało Sawicką, ówczesną posłankę PO, w październiku 2007 roku. W ręce funkcjonariuszy wpadł także burmistrz Helu. Według aktu oskarżenia za łapówkę obiecał on zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego Helu tak, aby udający biznesmenów agenci CBA mogli wybudować tam ośrodek wypoczynkowy.
Szczegóły akcji tuż przed wyborami nagłośnił ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński. Sawicka - usunięta wtedy z PO - w mocno emocjonalnym wystąpieniu prosiła szefa Biura, by jej "nie linczował publicznie". Twierdziła, że padła ofiarą prowokacji agenta CBA. Uznała, że oficerowie CBA przekroczyli uprawnienia, podejmując wobec niej inwigilację i że namawiali ją do przestępstwa. Kamiński temu zaprzeczał.