Premier Theresa May potrzebuje zgody obu izb parlamentu, by rozpocząć formalny proces wychodzenia z Unii Europejskiej - uznał brytyjski Sąd Najwyższy. Potwierdził tym samym listopadowy wyrok Wysokiego Trybunału i odrzucił odwołanie rządu, który chciał sam podejmować decyzje ws. uruchomienia procedury Brexitu. Werdykt Sądu Najwyższego oznacza, że Theresa May nie będzie mogła rozpocząć negocjacji z Brukselą, dopóki nie uzyska poparcia deputowanych.
Jak podkreśla korespondent RMF FM w Londynie Bogdan Frymorgen, wyrok Sądu Najwyższego w żaden sposób nie unieważnia Brexitu, o którym Brytyjczycy zdecydowali w referendum w czerwcu ubiegłego roku, ale wyhamowuje tempo, w jakim będzie on realizowany. Oznacza to, że zaproponowany przez Theresę May termin uruchomienia art. 50 traktatu lizbońskiego - czyli jeszcze przed końcem marca - staje się mniej realny. Brytyjski parlament będzie musiał zatwierdzić wszelką konieczną legislację. Potwierdzona została zatem jego nadrzędna kontrola nad poczynaniami rządu.
Wyrok Sądu Najwyższego oznacza również, że wersja "twardego Brexitu" - według strategii ujawnionej w ubiegłym tygodniu, obejmującej również opuszczenie przez Wielką Brytanię wspólnego rynku i unii celnej w obecnej postaci - będzie dla rządu o wiele trudniejsza do zrealizowania - ale nie niemożliwa.
Ważnym elementem dzisiejszego werdyktu jest - jak zauważa Bogdan Frymorgen - pozbawienie regionalnych rządów Szkocji, Walii i Irlandii Północnej prawa do uczestniczenia w konsultacjach rządowych nt. Brexitu. To decyzja korzystna dla gabinetu Theresy May - choć równocześnie przybliża ona ewentualność przeprowadzenia w Szkocji kolejnego referendum niepodległościowego. W czerwcowym referendum ws. Brexitu Szkoci opowiedzieli się bowiem za pozostaniem w Unii Europejskiej.
Z drugiej jednak strony politycy pochodzący ze Szkocji, Walii i Irlandii Północnej będą mieli prawo wnoszenia w trakcie procesu legislacyjnego poprawek - a te mogą wpłynąć na kształt ustawy bądź ustaw, które będą musiały zostać zatwierdzone przez Izbę Gmin przed uruchomianiem procedury wyjścia z Unii Europejskiej.
Decyzja Sądu Najwyższego nie wpłynie na plany rządu, by procedurę wychodzenia z Unii Europejskiej uruchomić do końca marca - zapowiedział już rzecznik premier Theresy May.
Podkreślił, że rząd szanuje werdykt Sądu Najwyższego, i oznajmił, że wkrótce gabinet May przedstawi parlamentowi kolejne kroki.
Prokurator generalny Jeremy Wright przyznał z kolei, że "oczywiście rząd jest rozczarowany z powodu takiego rezultatu". Równocześnie jednak zaznaczył: Rząd zastosuje się do orzeczenia sądu i zrobi wszystko, co konieczne, by wprowadzić je w życie.
(e)