"Biegam dla zdrowia. Uprawianie sportu profesjonalnie to walka z samym sobą, uprawianie sportu rekreacyjnie to po prostu przyjemność" - mówi nam Jerzy Dudek tuż przed rozpoczęciem sportowego weekendu na krakowskich Błoniach. Jedną z imprez będzie Bieg o Puchar Radia RMF FM. "Zapraszam wszystkich, którzy chcieliby się ze mną pościgać. Niech zjawi się choćby 20 tysięcy ludzi, którzy będą chcieli przybiec do mety wcześniej niż Jurek Dudek!" - zachęca były sportowiec.
Maciej Grzyb: Biegasz codziennie?
Jerzy Dudek: Codziennie już nie. Wcześniej zdarzało mi się, że musiałem codziennie biegać, bo byłem do tego zobligowany. Teraz biegam już tylko rekreacyjnie, dwa razy w tygodniu, jak mam czas.
Dla podtrzymania kondycji, dla zdrowia?
Dla zdrowia, dla funkcjonowania. Kiedyś bardzo często w czasie wakacji, kiedy miałem roztrenowanie i zaczynałem biegać po lesie, żeby być lepiej przygotowanym na początek nowego sezonu, to lepiej funkcjonowałem. A kiedy przez tydzień nic nie robiłem i później miałem się zmusić do biegania, to mnie to strasznie bolało, mentalnie mnie to bolało. A później dostałem takiego głodu, że w pewnym momencie organizm sam mnie wzywał i mówił: "Kurczę, chodź, bo to jest fajne".
Można się uzależnić od biegania?
Można. Chociaż ja nigdy nie lubiłem biegać. Szczęście chyba w moim przypadku jest takie, że byłem bramkarzem, a bramkarz jednak dużo biegać na boisku nie musi. Ale kiedy zaczynałem biegać wakacyjnie, to po prostu lubiłem to. Uciekałem gdzieś do rybnickiego lasu, to naprawdę daje dużo przyjemności. Może samo bieganie między blokami, gdzieś wzdłuż drogi i wśród pędzących samochodów nie, ale bieganie tam, gdzie jest cicho i słychać śpiewy ptaków, to naprawdę daje przyjemność.
Uprawianie sportu profesjonalnie to jest cały czas walka z samym sobą, tak naprawdę. A uprawianie sportu rekreacyjnie to już jest po prostu przyjemność, zabawa i tylko tak to trzeba traktować.
Ile kilometrów dziennie pokonujesz?
Jak robię marszobieg, potrafię biegać i maszerować dosyć długo. Jeżeli biegnę ciągiem, to 40 minut i zawracam na pięcie, żeby się nie zgubić.
Biegając, wyłączasz się? Słuchasz muzyki, patrzysz na krajobraz, wsłuchujesz się w ptaki?
Słucham muzyki. Staram się zawsze mieć ze sobą pakiet swoich ulubionych utworów, po prostu lepiej mi się biega. Jak się biega po lesie, to czasami szelest spadającego liścia może przestraszyć i ta muzyka powoduje, że człowiek czuje się po prostu bardziej zrelaksowany.
Bardzo mnie ciekawi, jakie utwory wybierasz? Idealna piosenka na start jest jaka?
Ja jestem osobą, która słucha każdej muzyki. Od dyskotekowej po polską alternatywę. I mogę się też przyznać do tego, że czasami wpada mi w ucho polskie disco polo - nie mam z tym absolutnie żadnego problemu. Skupiam się na polskiej muzyce, więc jeżeli mam biegać, to raczej z polską muzyką. T.Love, Myslovitz - to są takie moje ulubione zespoły i czasami lecę sobie i podśpiewuję.
A gdy dopada zmęczenie, to jaki utwór najlepiej sobie włączyć?
W takim momencie najlepszym utworem, już kultowym, wydaje mi się - i myślę, że wielu słuchaczy się ze mną zgodzi - słynna piosenka, którą słyszymy w filmie z Rockym, kiedy on wbiega po schodach w Filadelfii. Ona naprawdę mobilizuje i pobudza wyobraźnię, włączasz tą muzykę i dobiegasz do końca.
Często się zdarza, że kiedy biegasz, ktoś próbuje do ciebie dołączyć?
W Rybniku zdarzało się czasami, że spotkałem znajomego i biegaliśmy razem, a później umawialiśmy się nawet na biegi. Teraz ciężko mi się na cokolwiek umówić, bo to kwestia chwili, że wracam do domu, mówię: "A, mam dwie godziny wolnego", szybko się przebieram i idę pobiegać.
Wybierasz trasy płaskie czy raczej pagórki?
Płaskie, zdecydowanie płaskie, chociaż w Krakowie jest to bardzo trudne. Bieganie po górzystym terenie to jeszcze jedna, jeszcze większa walka ze sobą. Ale pojawia się taka myśl: "Pokonasz tą górę - to naprawdę jesteś twardziel", no i zamykam oczy i ciągnę pod tą górę, bo wiem, że jak dobiegnę na szczyt, to później będzie już tylko łatwiej.
To bardziej biegi terenowe.
Biegi terenowe, ale już nie na orientację, bo już mniej więcej się w terenie orientuję.
Ile kilometrów najwięcej zdarzyło ci się przebiec? Profesjonalnie oczywiście, w trakcie profesjonalnego treningu. Powiedzmy, że trener powiedział wam: "Chłopaki, dzisiaj biegniemy tyle i tyle".
Każdy trener przychodzi ze swoją filozofią przygotowania zespołu do sezonu. To są dwa miesiące, których nie lubi żaden piłkarz, bo jest mało grania w piłkę, dużo biegania, dużo treningu siłowego, szybkościowego.
Pamiętam, u Gerarda Houlliera (w Liverpoolu - przyp. red.) biegaliśmy chyba po godzinie ciągiem - nie rozumiem dlaczego, nikt przecież ciągiem na boisku nie biega. Ale w początkowych fazach tak się zdarzało, że na przykład dwie, trzy jednostki treningowe musieliśmy zaliczyć takim biegiem 45-minutowym i na tej podstawie on wyciągał wnioski, kto przyjechał jak przygotowany do sezonu, czyli do tego okresu przygotowawczego, jak z danym delikwentem w późniejszym okresie przygotowawczym trenować.
3,5 kilometra Jurek Dudek w jakim czasie pokonuje?
Różnie, zależy od tempa. To też jest kwestia dyspozycji dnia, przeciwników, bo nie chcesz być gorszy - kogoś gonisz albo ciebie gonią - to czasami też mobilizuje. Ale ja nastawiam się głównie na rekreację, na to, żeby pokazać, że warto wyjść, po prostu pobiegać i że to nie jest żaden wysiłek, a tylko i wyłącznie przyjemność.
"Do biegu trzeba się przygotować. To jak z wyścigami samochodowymi - wszyscy jeździmy samochodem, wiemy, jak to robić, ale jeżeli chcemy się ścigać, to musimy wziąć od tych najlepszych trochę lekcji" - mówi w dalszej części wywiadu Jerzy Dudek. I udziela kilku rad, jak przygotować się do startu. Przeczytaj!
Jak się przygotować do takiego biegu jak ten o Puchar Radia RMF FM? To 3550 metrów.
Powiem z doświadczenia, z typowo amatorskiego punktu widzenia. Jeżeli miałbym biegać w południe, to chciałbym zjeść śniadanie jak najwcześniej, najpóźniej wpół do 8, by zjeść jak największy posiłek. Nie możemy zjeść michy makaronu 2,5 godziny czy 3 godziny przed biegiem, bo będziemy się po prostu źle czuć. Musimy - i to jest sprawdzony sposób - jak najwcześniej zjeść śniadanie, później odpocząć z półtorej godziny, dwie godziny i zjeść taki wczesny lunch.
Zawody o godzinie 12 są o tyle uciążliwe, że ciężko nam jest napełnić żołądek, żeby on miał pełną energię na zapas. To dotyczyło również meczów piłki nożnej, kiedy graliśmy o 13. Jak gra się o 20, nie ma z tym problemu, można zjeść śniadanie, można zjeść lunch, później podwieczorek, więc organizm jest w stanie się nasycić, a o 12 jest ciężko, dlatego pamiętajmy, że trzeba zrobić "rozgrzewkę". To śniadanie musiałoby być najpóźniej wpół do 8, żeby później zjeść delikatną przekąskę - najpóźniej do 10.
A jak powinna wyglądać rozgrzewka przed takim biegiem?
Najlepiej rozgrzać się lekkim truchtem, marszem, ale trzeba nastawić się też na lekką gimnastykę - wymachy, krążenia, delikatne rozciąganie tych partii, które w czasie biegu są najbardziej narażone na uraz, czyli mięsień dwugłowy, mięsień czterogłowy, kolana, mięsień łydki.
Trzeba się "rozbiegać" przed maratonem?
Na pewno, powiedzmy, przez tydzień. Nie można z marszu wziąć udziału w takim biegu, bo nawet 4 kilometry mogą zaszkodzić. Zresztą nawet gdyby ktoś chciał pobiegać rekreacyjnie i nie jest do tego przygotowany, to w pewnym momencie - może jeszcze nie w czasie biegu, ale parę godzin po - będzie ten bieg odczuwał. Jeśli mięśnie nie są przygotowane, to jak zastygną, będą potrzebowały tygodnia, aby "odtajać". Dobrze jest się poruszać, nawet w domu, na przykład zrezygnować z windy i pójść schodami.
Ja mam o tyle łatwiej, że wcześniej uprawiałem sport wyczynowo. Ale z drugiej strony, nie biegałem wyczynowo, więc do biegania też musiałbym się przygotować. To tak jak z wyścigami samochodowymi - wszyscy jeździmy samochodem, wiemy, jak to robić, ale jeżeli chcemy się ścigać, to musimy wziąć od tych najlepszych trochę lekcji.
Na boisku miałeś 11 zawodników, licząc z bramkarzem, którzy mieli ochotę strzelić ci bramkę. Tu, na Błoniach, będziesz miał kilka tysięcy ludzi, którzy będą chcieli szybciej niż ty dobiec do mety...
Mam nadzieję, że będzie ich jak najwięcej! Niech będzie 20 tysięcy ludzi, którzy będą chcieli przybiec do mety wcześniej niż Jurek Dudek. Największą satysfakcją będzie dla mnie, jak tyle osób będzie chciało ze mną porywalizować. Absolutnie jestem za tym, możemy się ścigać. Każdego, kto chce się ze mną pościgać w Krakowie, zapraszam na Błonia 27 kwietnia. Będzie to taki piknik rodzinny, będziemy się ścigać na różnych dystansach. Na pewno będzie się dużo działo. Sprawi mi satysfakcję, jeśli przegram z kimś, kto naprawdę dobrze to zrobi.