Od kilku dni w doniesieniach z Soczi dominują kolejne wyliczanki niedociągnięć w hotelach i ogólnego nieogarnięcia gospodarzy. Nuda. Choć ja też znalazłbym kilka powodów do ponarzekania, wolę skupić się na tym, co dobre. Bo nawet po skromnych kilkunastu godzinach spędzonych w Soczi stwierdzam, że pozytywów nie brakuje.
Przede wszystkim - ludzie. Wolontariusze dwoją się i troją, żeby pomóc, i choć nie zawsze znają odpowiedź nawet na proste pytania, to te braki nadrabiają rozbrajającym uśmiechem i uprzejmością. Czasami wystarczy się tylko porozglądać lub przejść wolnym krokiem, a po chwili można usłyszeć już niemal sakramentalne tutaj "Can I help you?". Poza wszystkim zazdroszczę im wdzianek - opinie są różne, ale mnie one urzekły:
W Soczi rozpieszcza nas też pogoda. Wrzucone w ostatniej chwili do walizki okulary przeciwsłoneczne ratują życie, a przy takim słońcu kilkustopniowy mróz jest niezauważalny. Pogoda pozwoliła też zobaczyć w pełnej krasie piękno górskiego kompleksu Krasnaja Polana - widok po wyjściu z hotelu nie pozwala zapomnieć, gdzie jestem:
I jeszcze jedno, ba, najważniejsze! Ogromnym pozytywem była dzisiejsza forma Kamila Stocha. Dominacja na treningach znów lekko podpompowała balonik, ale nasz zawodnik mówi (i nie ma powodów, by mu nie wierzyć), że presja mu nie zaszkodzi. Coś zaszkodziło za to Piotrowi Żyle, którego w konkursie niestety nie zobaczymy. Waszym zdaniem, to dobra decyzja?