"Oszczędzamy praktycznie na wszystkim, ale robimy to mądrze. Tu jest brutalna walka z numerem startowym, z własnymi słabościami, trzeba robić to co się robi, czekać na moment jak odpali, a gdy odpali - gryźć ile wlezie! " - mówi RMF FM Maciej Bydliński, najlepszy polski narciarz alpejski. Nowy sezon Pucharu Świata rusza już dzisiaj.
Maciej Jermakow: Miałeś w trakcie przygotowań trochę problemów ze zdrowiem, ale koniec końców możesz być z nich zadowolony?
Maciej Bydliński: Najwięcej problemów miałem w zeszłym roku, teraz były to już tylko kosmetyczne zabiegi z moim piszczelem. Zdecydowałem się też na laserową korekcję wady wzroku i to dla mnie duży handicap, bo wreszcie startuję jako w pełni zdrowy człowiek. W tym sporcie wzrok jest bardzo ważny.
Miałeś pecha czy to po prostu wyniszczający sport?
Przede wszystkim to wszechstronny sport, szczególnie jak się uprawia wszystkie konkurencje - od zjazdu po slalom. Na pewno popełniłem błędy w przygotowaniu kondycyjnym, to skończyło się właśnie kontuzjami bo byłem przetrenowany.
Kibice wreszcie będę mogli regularnie oglądać Polaka w pierwszej trzydziestce poszczególnych zawodów Pucharu Świata?
Taki jest mój cel, by fani mogli mnie oglądać co tydzień w telewizji i by byli dumni, że my też potrafimy szybko pojechać na nartach. Nieskromnie powiem, że jestem w miarę regularny, od trzech lat punktuję w Pucharze Świata, czasami to tylko dwa, trzy razy w sezonie, ale przynajmniej są te punkty. Mam nadzieję, że będzie ich więcej, że będę wyżej w rankingu, trzeba się brać do roboty i postarać się też o świetny wynik w Soczi.
Narciarstwo wymaga sporych nakładów finansowych. Wiem, że w twoim przypadku często brakuje funduszy, by wszystko przeprowadzić w absolutnie komfortowych warunkach.
Oszczędzamy praktycznie na wszystkim, ale robimy to mądrze. Logistyka odgrywa dużą rolę i nie możemy żałować pieniędzy na elementy od których zależy wynik. Jakiej kwoty potrzebuję? Chciałbym przede wszystkim, by stworzyła się jakaś większa grupa, która napędzi rywalizację i wtedy udałoby się znaleźć jakiegoś sponsora, bo dla jednej osoby jest to ciężkie do zorganizowania
A teraz finansowanie jak wygląda? Związek i sponsorzy dzielą się pół na pół?
Większość kosztów ponosi PZN, który dostaje pieniądze od ministerstwa sportu. Warunkiem są jednak punkty Pucharu Świata, dlatego moja kariera idzie w kierunku superkombinacji bo tam na równi traktowane są konkurencje techniczne i szybkie. Część finansów pochodzi też oczywiście od prywatnych sponsorów.
Wymarzoną sytuacją dla ciebie byłaby taka ścieżka kariery jak u Adama Małysza czy Justyny Kowalczyk. Jeden super sezon, a później poszłoby z górki...
No pewnie, tylko w tym sporcie niestety nic mi nie zawieje, nic mi nie ułatwi mojej roboty dopóki nie wykonam jej sam. Tu jest brutalna walka z numerem startowym, z własnymi słabościami, trzeba robić to co się robi, czekać na moment jak odpali, a gdy odpali - gryźć ile wlezie!