Jarosław Szeja za kierownicą, a na fotelu pilota jego brat Marcin. Ta wyjątkowa załoga wraca na polskie trasy po dłuższej przerwie. Bracia Szejowie już trzeci sezon ścigają się w mistrzostwach Czech. Tym razem zadebiutują w cyklu rajdowych mistrzostw Europy. Zgłosili się także do mistrzostw Polski i chcą się przypomnieć rodzimym kibicom.
Patryk Serwański, RMF FM: To dla Ciebie i Twojego brata wyjątkowy start. Kibice w Polsce mogli o was trochę zapomnieć. Już trochę tego czasu minęło...
Jarosław Szeja: Już trzeci sezon ścigamy się w Czechach. W Polsce raz startowaliśmy ostatnio w 2015 roku. Tak się poskładało. Rajdowe Mistrzostwa Czech mają bardzo wysoki poziom - wyższy od naszego w Polsce. Motorsport to tam sport narodowy. Cieszę się, że mogę tam rywalizować.
Dla Ciebie właściwie naturalny kierunek, bo mieszkasz tuż przy granicy.
W linii prostej mam do granicy 3 kilometry. Ustroń praktycznie leży na granicy. Język czeski to dla mnie nic nowego. Dobrze sobie z nim radzę.
Teraz przed wami szansa pokazania się przed krajową publicznością, a ta biało-czerwona stawka w Rajdzie Rzeszowskim jest ogromna. Jesteście wy, są kierowcy rywalizujący na co dzień w mistrzostwach Europy. Jest cała czołówka rajdowych samochodowych mistrzostw Polski. Brakuje tylko kilku załóg, które w tym sezonie ścigają się albo ścigały w cyklu mistrzostw świata WRC2. Rajdu z taką polską obsadą nie było od dawna.
Nie było, nie było, dokładnie. Mistrzostwa Europy to w tym roku mocna stawka. Są doświadczeni kierowcy, jak Kajetan Kajetanowicz, który jeździ tam od kilku lat. Jesteśmy też my, a to dla nas debiut w tym cyklu i to w takim samochodzie jak Ford Fiesta R5. Cieszę się, że możemy tego spróbować. Do tego dochodzi rywalizacja w mistrzostwach Polski. Zapowiada się bardzo ciekawie.
Wy ścigacie się w dwóch klasyfikacjach. Na podobny ruch zdecydowało się sporo polskich kierowców. Jak podejść do takiej rywalizacji. Jak będziecie traktować wyniki i swoją pozycję w mistrzostwach Europy i mistrzostwach Polski?
W zasadzie ten start to dla nas trening przed ważnym dla nas Rajdem Barum, który będzie rundą mistrzostw Czech. To dla nas priorytet. Tu pojedziemy z czystą głową. Jestem tu treningowo i nie mam ciśnienia, jak inni kierowcy. Kajetan jest faworytem. Wszyscy na niego patrzą, a to dla zawodnika ciężar. Ja tego nie mam. Mogę skupić się na czasach, na samochodzie i tym wszystkim, co musimy przetrenować przed Rajdem Barum. Tam będzie jeszcze więcej samochodów w specyfikacji R5. Będzie ciężko, a Czesi są u siebie bardzo mocni. Nie pamiętam rajdu, w którym Czesi by u siebie nie brylowali.
Mówisz o silnej stawce w Czechach, więc warto pochwalić się za dotychczasowe starty w tym sezonie. Zajmujecie 4. miejsce w klasyfikacji generalnej.
Nikt przed sezonem nie spodziewał się po nas takich wyników. Procentuje ciężka praca całego zespołu. W Czechach jeździ fabryczny zespół Skody, a to już światowy poziom. Udaje nam się z nimi wygrywać odcinki. To pokazuje, że u nas wszystko działa bardzo dobrze.
Rajd Rzeszowski to dla polskich kibiców impreza wyjątkowa. Silna stawka, ponad 90 zgłoszonych załóg. A co wyróżnia tę imprezę pod względem sportowym?
Problemem może być to, że odcinki są oddalone od serwisu. Wyjeżdżamy z serwisu, a to na nim wybieramy opony. 40 kilometrów dalej pogoda może być zgoła inna. Na to nie ma się wpływu. Cztery lata temu wyjechaliśmy ze strefy serwisowej na oponach do jazdy po suchej nawierzchni. Nagle spotkała nas burza i zrobiło się ciekawie, a nawet trochę niebezpiecznie. Generalnie lubię ten rajd. Lubię szybkie odcinki, szybkie trasy.
Czasami kierowcę i pilota łączy przyjaźń, czasami to po prostu współpraca. Są także duety małżeńskie, które zajmują się rajdami. U was układ jest wyjątkowy. W jednej rajdówce dwaj bracia. Przy świątecznym stole też rozmawiacie o rajdach?
Nie wiem, jak jest inaczej. Od początku jeździmy razem. My sobie potrafimy powiedzieć, co boli. Od razu, prosto z mostu. W domu wszyscy się przyzwyczaili, że rajdy to dla nas ważny temat i nasza codzienność. Mieszkamy blisko siebie. Spotykamy się z uwagi na rajdy, czy przy okazji zwykłych rodzinnych imprez. Tylko żony się denerwują, że w kółko gadamy o tym samym. Czasami jednak musimy się od tego wyłączyć. Wszystko działa od lat. Razem robiliśmy postępy. Ja jako kierowca, Marcin jako pilot. Wszystko działa świetnie i nie ma powodu, by to zmieniać.
W Ustroniu mógłby być kłopot, na przykład w jakiejś piekarni, w której spotykają się bracia Szejowie i Kajetan Kajetanowicz, który też mieszka blisko was. O ile wiem - w tym samym budynku, co Twój brat. Pewnie nawet w kolejce po bułki rozmawialibyście o ściganiu...
Dwóch kierowców takich samochodów w jednym mieście? To chyba tylko w Ustroniu. Znamy się z Kajetanem od lat, przyjaźnimy. Wcześniej często trenowaliśmy. Teraz brakuje na to czasu, ale spotykamy się, rozmawiamy. Łączy nas przecież wspólna pasja.
Więcej informacji o Rajdzie Rzeszowskim, w tym harmonogram imprezy, znajdziecie TUTAJ.
(łł)