James Bond nie dostałby dziś pracy w brytyjskim wywiadzie. To opinia szefa MI6, którą podzielił się podczas spotkania dziennikarzami. Alex Younger nie stroni od filmów o Jamesie Bondzie, ale jak powiedział, agent, który romansuje z wieloma kobietami, wdaje się w bijatyki i stawia etykę pod znakiem zapytania, nie dostałby dziś pracy w wywiadzie. Jego zdaniem, prawdziwy agent musi mieć mocny kręgosłup moralny, a filmowy James Bond go nie ma.

REKLAMA

Jeszcze kilkanaście lat temu, szefowie brytyjskiego wywiadu pozostawali anonimowi. Obecnie już tak nie jest. By jednak dać zadość tradycji, współpracownicy Alexa Youngera nazywają go "C", podobnie jak czyni to filmowy Bond wobec swego zwierzchnika.

Jak zaznaczył w rozmowie Younger, są wartości, które kierowany przez niego MI6 dzieli z bohaterem powieści Iana Fleminga - to patriotyzm i niespożyta energia. Ale jak dodał na spotkaniu, współcześni agenci muszą przestrzegać prawa i umieć działać w zespole, co nie zawsze udaje się Jamesowi Bondowi.

Jestem przekonany, że jeśli będziemy bronić naszych brytyjskich wartości bez szacunku dla prawa, w rzeczywistości je podeptamy - powiedział.

Właśnie dlatego agent OO7 odpadłby w rzeczywistym procesie rekrutacji i najprawdopodobniej nie przeszedłby pozytywnie rozmowy kwalifikacyjnej.

Zdaniem Youngera, współcześni agenci to zwykli ludzie. Często działają w trudnych warunkach i muszą stawiać czoła nie tylko fizycznym wyzwaniom, ale także skomplikowanym, moralnym dylematom. Stereotyp, jaki propagują filmy o Bondzie, nie może - jego zdaniem - bardziej odbiegać od rzeczywistości.

Moim celem - podkreślił Alex Younger - jest zachęcanie szerszego kręgu ludzi do próby podejmowania u nas pracy. Zależy mi na tym, żeby obalić pewien mit - agent MI6 wcale nie musi kończyć uniwersytetu w Oxfordzie czy Cambridge, nie musi też być ekspertem we wschodnich sztukach walki.

(j.)