"Gazprom podobno też zawsze był najtańszy, natomiast teraz najtańszy jest LNG ze Stanów Zjednoczonych. Droższa cena LPG to cena wciąż niższa niż ta płacona przez Ukraińców - to tak na sam początek. Natomiast da się znaleźć alternatywę, która będzie też porównywalna cenowo - w niektórych przypadkach, bo tak jak wspomniałem nie wszystkie dostawy rosyjskie są zablokowane. Nie ma jeszcze embargo na LPG, tylko są polskie - nie unijne - sankcje na konkretną firmę Novatek Green Energy, więc inne firmy dostarczające rosyjskie paliwo będą mogły póki co działać" – tak na pytanie, jaki wpływ na ceny autogazu w Polsce będzie mieć objęcie sankcjami firmy Novatek odpowiedział w radiu RMF24 Wojciech Jakóbik, ekspert rynku gazu z portalu BiznesAlert.pl, który był gościem Michała Zielińskiego w rozmowie „7 pytań o 7:07”.
Michał Zieliński: Mamy informacje o tym, że firma Novatek - mająca znaczącą pozycję na polskim rynku LPG - została objęta sankcjami. Co to konkretnie oznacza dla polskiego konsumenta?
Wojciech Jakóbik: Novatek to jest jeden z głównych dostawców LPG w Polsce, ponieważ Polacy importują aż 84 proc. tego gazu butlowego. To nie jest ten gaz, który docierał gazociągiem jamalskim - sieciowy, tylko znany gaz butlowy zaopatrujący niektóre gminy, ale także domy w Polsce. Novatek odpowiadał za dużą część tego importu, bo ponad połowa importu do Polski pochodziła właśnie ze źródeł rosyjskich. Novatek to firma związana z oligarchami rosyjskimi, która miała w Polsce filię Novatek Green Energy i właśnie ta firma została objęta sankcjami, co oznacza, że jej infrastruktura została zamrożona. A przez to ta firma musiała wysyłać klientom informacje o tym, że przerywa współpracę przez siłę wyższą. Z założenia jest to dobry ruch, ponieważ sankcje powinny obejmować aktywa rosyjskie, ale pojawił się problem logistyczny, ponieważ cysterny Novatek dostarczały LPG i z dnia na dzień pojawiłby się problem niedoboru, gdyby nie znaleziono jakiegoś wyjścia. Na szczęście wczoraj dowiedzieliśmy się z MSWiA, że PGNiG oraz PSG, czyli spółka zależna tej firmy, będą przejmować infrastrukturę Novateku po to, żeby zapewnić bezpieczeństwo dostaw LPG na polskie stacje, więc nie zabraknie tego paliwa - być może będzie jeszcze droższe, przez to, że Rosjanie będą wypierani z rynku europejskiego.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Mówi pan już teraz o autogazie, bo Novatek ma też też udziały na tym rynku. Jak duży jest ten udział?
LPG - autogaz, to jest kilkadziesiąt procent udziału Novateku. Natomiast da się znaleźć alternatywę, chociażby w Szwecji. Jest więcej dostawców, którzy dostarczają rosyjskie paliwo, a nie są objęci jeszcze sankcjami. Zobaczymy, czy one będą zamykane, więc alternatywa jest, nie należy siać paniki.
Ale Novatek podobno był najtańszy. Jaki to będzie miało wpływ na ceny?
Gazprom też zawsze podobno był najtańszy, natomiast teraz najtańszy jest LNG ze Stanów Zjednoczonych. Droższa cena LPG to cena wciąż niższa niż ta płacona przez Ukraińców - to tak na sam początek. Natomiast da się znaleźć alternatywę, która będzie też porównywalna cenowo - w niektórych przypadkach, bo tak jak wspomniałem dostawy rosyjskie nie są wszystkie zablokowane. Nie ma jeszcze embargo na LPG, tylko są polskie - nie unijne - sankcje na konkretną firmę Novatek Green Energy, więc inne firmy dostarczające rosyjskie paliwo będą mogły póki co działać.
Przejdźmy teraz do tego gazu, który jest dostarczany rurociągami, o którym było głośno nieco wcześniej z powodu wstrzymania dostaw przez Gazprom. Rządzący mówią bardzo dużo o Baltic Pipe. To ma być rura, która nas uratuje przed brakiem gazu. Ale czy są kontrakty, które zapewnią wypełnienie tego gazociągu?
Nie mamy oficjalnych informacji na ten temat. Nieoficjalnie jednak wiadomo, że PGNiG mógł podpisać jeden lub kilka kontraktów długoterminowych na dostawy przez gazociąg Baltic Pipe.
Dlaczego się nimi nie chwali w takim razie?
Należy zapytać PGNiG, bo ja bym się na pewno chwalił, gdybym miał takie umowy. Natomiast przepustowość rury to jest 10 miliardów metrów sześciennych. Z tego 2,5 miliarda ma pochodzić ze złóż eksploatowanych przez PGNiG, czyli nie kupionych od kogoś, tylko wydobytych na 62 koncesjach tej firmy. Do tego jeden lub kilka kontraktów długoterminowych i do tego spoty zamawiane na bieżąco, które będą rzeczywiście przedmiotem rywalizacji z tego względu, że wszyscy chcą mieć gaz i o norweski gaz także będą grać różni klienci. Natomiast ostateczna decyzja w sprawie zakontraktowania przepustowości gazociągu Baltic Pipe, który zaoferował Gaz-System, czyli firma w Polsce odpowiedzialna za ten projekt, też wymagała rozmów, zakupów, podpisów, które uzasadniałyby taką decyzję ekonomiczną, więc należy mieć nadzieję, że te podpisy zostały złożone i kontrakty faktycznie będą. W przeszłości pojawiały się spekulacje na temat tego, czy Baltic Pipe powstanie na czas. Teraz wygląda na to, że powstanie, więc pojawiły się nowe spekulacje na temat tego, że nie ma umów - natomiast one się powinny pojawić. Jeśli chodzi o liczby, to tego gazu powinno wystarczyć do Baltic Pipe i także dla Niemców.
Na koniec jeszcze pytanie - nazwijmy to apokaliptyczne. Wczoraj pojawiła się informacja o tym, że Francja zaczyna gromadzić zapasy gazu biorąc pod uwagę możliwości odcięcia dostaw z Rosji nie tylko do Polski i Bułgarii, ale też do kolejnych krajów europejskich. Co by się stało, gdyby Rosja rzeczywiście odcięła gaz tym kolejnym państwom, w szczególności Niemcom? Co by się stało na rynku gazu?
Przede wszystkim należy liczyć się z taką możliwością, ponieważ Rosjanie są nieprzewidywalni i to się może faktycznie stać. To dlatego Austria i Niemcy też wprowadziły regulacje ograniczenia poboru gazu w przemyśle, określając kto i w jakiej kolejności będzie odcinany od gazu w razie pogłębienia się kryzysu. Taka możliwość jest na stole, ponieważ mamy do czynienia z partnerem całkowicie niewiarygodnym, od którego wciąż jako kontynent jesteśmy zależni w 41 procentach. A zatem, gdyby doszło do całkowitego zatrzymania dostaw gazu do Europy musielibyśmy się liczyć z ograniczeniem poboru gazu - być może także w Polsce; różnymi mechanizmami solidarnościowym, które pozwoliłyby rozciągnąć tę za małą kołdrę na jak największą ilość klientów. W ostatniej kolejności odcinani byliby klienci - tak zwani odbiorcy wrażliwi - czyli szpitale, szkoły, odbiorcy indywidualni - zaczęłoby się od przemysłu. I wtedy krótkoterminowo: zapasy, które w przypadku Polski wystarczą na półtorej miesiąca; dywersyfikacja - w tym ponad 15 mld metrów sześciennych gazu skroplonego ze Stanów Zjednoczonych, który zawsze miały być drogi a tymczasem teraz jest najtańszą ofertą na rynku. I to wszystko razem pozwoliłoby nam przetrwać i byłoby kolejnym argumentem za tym, żeby odciąć się od rosyjskiej stacji benzynowej, zamknąć ją i przestawić się na inne źródła paliw kopalnych a docelowo zrezygnować w ogóle z paliw kopalnych. I każdy kryzys jest przyczynkiem do innowacji. Tak jak kryzys naftowy w XX wieku sprawił, że teraz Zachód jest niezależny od bliskowschodniej ropy. Tak teraz kryzys energetyczny wywołany przez Gazprom spowoduje długoterminowo, że nikt nie będzie potrzebował gazu Gazpromu.