Pan Ryszard Milewski pogrąża się mówiąc, że rozmowa opublikowana przez "Gazetę Polską Codziennie" to dwie skompilowane rozmowy, połączone w jedną. To bzdura - twierdzi w rozmowie z dziennikarzami "Wprost" Paweł Miter. To on stoi za prowokacją wobec prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Paweł Miter już raz pojawił się w sprawie Amber Gold. To on dostarczył fałszywą notatkę ABW Marcinowi P. Miter zasłynął tym, że otrzymał pracę w TVP, powołując się na znajomość z prezydentem (mężczyzna używał skrzynki "udającej" skrzynkę e-mailową szefa prezydenckiej Kancelarii Jacka Michałowskiego). O Pawle Miterze, 27-letnim mieszkańcu Wrocławia pisała na początku września także "Gazeta Wyborcza". Okazuje się bowiem, że choć Miter nigdzie nie pracuje, jeździ mercedesem i mieszka w jednym z ekskluzywnych apartamentowców.
Miter w rozmowie z Sylwesterem Latkowskim i Michałem Majewskim ujawnia kulisy rozmów z Ryszardem Milewskim. Pretekstem była informacja, że minister Jarosław Gowin zlecił kontrolę pracy sędziego z Gdańska. Wiedziałem o tym dzień wcześniej. Postanowiłem wykonać telefon testowy, by sprawdzić jak na tę wiadomość zareaguje Milewski - opowiada.
Najpierw miał zadzwonić na telefon komórkowy sędziego, ale gdy nie ten odbierał, zadzwonił do sekretariatu, twierdząc, że jest od ministra Tomasza Arabskiego. Sekretarka połączyła mnie z gabinetem prezesa sądu. Pan Milewski w ogóle nie był zaskoczony telefonem - relacjonuje.
Pierwsza rozmowa trwała około czterech minut. Milewski przyznał, że domyśla się, iż dzwonię w sprawie Amber Gold. Oznajmił, że oczekiwał kontaktu, bo oni nie wiedzą do końca co mają robić z tą historią - mówił Miter . Padło też pytanie, czy wie, że jutro zostanie zarządzona kontrola jego pracy. Pan Milewski nie był zaskoczony.
Potem Miter zaproponował spotkanie: premier - sędziowie. Stwierdził, że oczekiwał jakiejś reakcji, bo ma ważne informacje dla pana premiera. Informacje, którymi nie był zainteresowany minister Gowin podczas sierpniowej wizyty w Gdańsku. (...) Zakończyłem wskazaniem, aby Milewski czekał na kontakt z kancelarii premiera. Sędzia stwierdził, że czeka na telefon.
Tej rozmowy Miter nie nagrał. Zapewnia jednak, że była. Można stwierdzić patrząc w bilingi. Pan Milewski pogrąża się mówiąc, że rozmowa opublikowana przez "Gazetę Polską Codziennie" to dwie skompilowane rozmowy, połączone w jedną. To bzdura - podkreśla.
W sumie z sędzią Miter rozmawiał trzy razy.