Rząd zapowiedział, że jeszcze w grudniu zaszczepiona przeciw Covid-19 zostanie pierwsza osoba w Polsce. Temat ten rodzi wiele pytań. Jak będzie wyglądała procedura szczepienia? Ile czasu będziemy musieli spędzić w punkcie szczepień? Na jaką pomoc możemy liczyć w przypadku dojścia do niepożądanych reakcji? Na te i wiele innych pytań odpowiedział podczas eksperckiej debaty dr med. Paweł Grzesiowski, pediatra i ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. Covid-19.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Szczepienia w Polsce będą dobrowolne i złożone z dwóch części. Pierwsza z nich to badania kwalifikacyjne, które przeprowadza lekarz.
Długość trwania tej części może być różna. To zależy od tzw. poziomu komplikacji pacjenta, czyli jego przeszłości, schorzeń podstawowych - tłumaczył dr Paweł Grzesiowski. Medyk wskazywał, że ta część procedury może być szczególnie problematyczna.
W pierwszej kolejności, poza personelem medycznym, będą do szczepienia przyjmowani seniorzy z wieloma chorobami towarzyszącymi. Tu natrafiamy na wiele pytań, na które nie znamy odpowiedzi. Np. czy możemy szczepić kogoś z reumatoidalnym zapaleniem stawów, osobę będącą po chorobie nowotworowej, albo w trakcie sterydoterapii - stwierdził doktor.
Będziemy musieli oprzeć się na analogiach z innych szczepień, a nie na konkretnych badaniach klinicznych tej szczepionki - dodał.
Doktor Grzesiowski przyznał, że liczy, iż dla pacjentów będzie dostępny kwestionariusz wstępny online lub w przychodni, który będzie można wypełnić określając np. przebyte wcześniej choroby. Znacząco ułatwi to pracę lekarzom.
Wśród przeciwskazań do szczepienia się przeciwko Covid-19, o których wiemy, wymieniono:
- alergia na składniki szczepionki,
- ciąża,
- okres karmienia piersią,
- ciężka infekcja w trakcie kwalifikacji do szczepienia
- immunosupresja (to osoby biorące leki obniżające reakcję układu odpornościowego np. po transplantacji).
Osoby, które zgłoszą się ze schorzeniami spoza tej listy będą musiał być zakwalifikowane na podstawie indywidualnej decyzji lekarza wykonującego kwalifikacje - precyzował dr Grzesiowski.
Ozdrowieńcy stanowią w przypadku szczepień przeciwko Covid-19 kwestię problematyczną.
Badania kliniczne (nad szczepionką - przyp. red.) nie obejmowały ozdrowieńców, były wręcz warunkiem wykluczenia z badania klinicznego. Musimy znów poprzez pewną analogię podejmować decyzję podczas kwalifikacji - przyznał Grzesiowski. Według niego decyzja, aby zaszczepić osobę, która przeszła Covid-19, powinna być centralnie określana.
Mam pewien algorytm w głowie, jako lekarz kwalifikujący do szczepień od 30 lat. Natomiast wolałbym, żeby to było centralnie określone, niż byśmy musieli liczyć na jakieś indywidualne decyzje lekarzy, którzy mogą mieć wątpliwości. Szczególnie, że nie wiemy jak długo utrzymuje się odporność poinfekcyjna. Ona może być krótkotrwała, szczególnie jeśli przebieg choroby był skąpo objawowy, a może być długotrwała, kilkuletnia, kiedy przebieg był ciężki - uzasadnił lekarz.
Druga część procedury to samo szczepienie, które może potrwać około pół minuty do minuty. Nasz ekspert wskazuje, że ta część jest przede wszystkim wyzwaniem technicznym dla medyków ze względu na specyficzne warunki w jakich należy przetrzymywać szczepionkę.
Strategia rządu mówi o tym, że 15 minut po szczepieniu pacjent będzie przebywał w przychodni i zostanie poddany obserwacji pod kątem nagłych czy szybko występujących działań niepożądanych.
Mamy w tej chwili na prawie 1 000 000 dawek szczepionki Pfizer 5 raportów o anafilaksji (ciężka reakcja alergiczna - przyp. red.). Bodajże 3 z Wielkiej Brytanii i 2 ze Stanów Zjednoczonych. To jest pewne ostrzeżenie dla wszystkich, którzy przeszli już w życiu wstrząs anafilaktyczny. To nie jest twarde przeciwskazanie do podania tej szczepionki, ale to sygnał, że musimy być przygotowani na ewentualnie takie działanie niepożądane szczepienia - tłumaczył naukowiec dodając, że takie reakcje następują najczęściej krótko, do kilkunastu minut po szczepieniu i wymagają bardzo sprawnej interwencji z podaniem konkretnych leków.
O takich działań niepożądanych na razie wiemy, inne nie wykraczają poza przeciętne działania uboczne, a więc odczyny miejscowe, gorączka, czy jakieś objawy niedyspozycji ogólnej np. osłabienie, czy bóle mięśniowe. To wszystko jest elementem pobudzenia układu odporności i nie stanowi wskazań do interwencji medycznych - dodał Grzesiowski.
My nie do końca wiemy dlaczego doszło do kilku reakcji anafilaktycznych, bo składniki szczepionki są bardzo proste. Tam nie ma np. żadnych substancji białkowych, ani adjuwantów zawierających metale, tam jest tylko otoczka lipidowa i RNA plus bufory elektrolitowe - zaznaczył Grzesiowski. Lekarz przyznał jednak, że nie należy wiązać np. uczulenia na penicylinę, pyralginę z uczuleniem na składniki szczepionki.
Szczepienie jest podawane w systemie dwudawkowym. Po trzech tygodniach pacjent powinien się zgłosić na drugą dawkę szczepienia. Wówczas powinna być przeprowadzona dokładnie taka sama procedura kwalifikacji.
Potem obserwacja trwa przez kolejne 30 dni, bo tyle czekamy na ewentualne zgłoszenia niepożądanych odczynów poszczepiennych - dodał dr Paweł Grzesiowski.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
O szczepienia przeciwko Covid-19 zapytaliśmy również Mariolę Marchewkę ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Według informacji, które otrzymaliśmy z ministerstwa, w pierwszej partii dostaniemy 900 sztuk szczepionki. To pozwoli na zaszczepienie 900 pacjentów, ponieważ jest to pierwsza dawka, w fazie rozmrożonej, musimy to zużyć w ciągu 120 godzin od rozmrożenia - tłumaczyła w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Markiem Balawajdrem. Dysponujemy dwoma ladami chłodniczymi - do minus 80 stopni - możemy też taką wersję szczepionki przyjąć - dodała.
Z naszych pracowników ok. 3,5 tys. chce się zaszczepić, ale lista jeszcze nie jest zamknięta - wyjaśniła Marchewka. Szczepienia będą się odbywać w wydzielonej strefie - to jest budynek H, poziom -1. Tam mamy przygotowane dwa gabinety lekarskie i dwa gabinety dla pielęgniarek - wyliczała.
Jakie sytuacje nie pozwalają na przyjęcie szczepionki? Według informacji podanych przez Ministerstwo Zdrowia, to są pracownicy, którzy przyjmują immunosupresję, którzy mają jakieś przewlekłe schorzenia w fazie zaostrzenia, kobiety ciężarne, kobiety karmiące - wyjaśniła Marchewka w rozmowie z RMF FM.