Szef izraelskiego resortu obrony Yoav Gallant wysłał ostrzeżenie Hezbollahowi, sojusznikowi palestyńskiego Hamasu. Minister powiedział, że Bejrut może spotkać taki sam los jak Gazę, jeśli proirańska formacja wciągnie Liban w wojnę.
To, co możemy zrobić w Gazie, możemy również zrobić w Bejrucie - oświadczył Yoav Gallant podczas wizyty w północnym Izraelu, graniczącym z Libanem.
Jeśli Hezbollah popełni tutaj takie błędy, pierwszymi, którzy zapłacą cenę, będą obywatele Libanu - ostrzegł izraelski minister.
Przywódca Hezbollahu Hassan Nasrallah powiedział w sobotę, że jego formacja zaczęła używać nowej broni (dronów - przyp. red.) w atakach, które od początku wojny w Strefie Gazy codziennie przeprowadza na Izrael z terytorium Libanu.
W ciągu ostatniego tygodnia (...) nastąpiło wzmocnienie akcji oporu na froncie libańskim ze względu na liczbę operacji, liczbę wyznaczonych celów, a także użytą broń - oznajmił lider libańskiej organizacji, zapowiadając kolejne ataki na Izrael.
Do ataku Hamasu na Izrael doszło w sobotę 7 października o godz. 6:30 czasu lokalnego (godz. 5:30 czasu w Polsce). Terroryści przeniknęli do wielu miast na południu kraju - atak przeprowadzono z lądu, powietrza i od strony morza. Przedstawiciele izraelskiego wojska oświadczyli, że ze Strefy Gazy w kierunku Izraela wystrzelono kilka tysięcy rakiet.
Według najnowszych informacji, przekazanych przez izraelskie media, w Izraelu zginęło co najmniej 1270 osób, a ponad 7,2 tys. zostało rannych; Hamas porwał do Strefy Gazy 239 osób.
W odpowiedzi lotnictwo Sił Obronnych Izraela prowadzi naloty na Strefę Gazy i ograniczone działania lądowe w północnej części enklawy - przedstawiciele Hamasu poinformowali, że życie straciło ponad 11 tys. Palestyńczyków, a prawie 27,5 tys. zostało rannych.