Sejm nie pomoże delegacji Komisji Weneckiej w organizacji spotkań, rząd nie odpowiada na list komisarz Jourovej, prezydent nie poleci do Jerozolimy, a PiS bojkotuje okrągły stół ws. reformy wymiaru sprawiedliwości – to szereg wydarzeń świadczących o postępującym izolowaniu się rządzących od otoczenia, zarówno w kraju, jak za granicą.
Dystansowanie się rządzących od otoczenia w ostatnich dniach stało się wręcz ostentacyjne. Częściowo nie da się odmówić racji prezydentowi, który nie weźmie udziału w organizowanej w Jerozolimie konferencji - głowa państwa unika tym pułapki, jaką byłaby zapewne konieczność komentowania w kuluarach oficjalnego wystąpienia prezydenta Putina.
Można też rozważać słuszność innych działań i zaniechań rządzących. Wszystkie one składają się jednak na przygnębiający obraz, w którym oblężona twierdza stopniowo odcina sobie kolejne możliwości wpływania na to, jak jest postrzegana. Wizerunkowy efekt tego dotyka zaś nie tylko rządzących, ale kreuje też nienajlepszy, mówiąc oględnie, obraz naszego kraju.
Europejski komisarz ds. praworządności od kilku tygodni czeka na odpowiedź na listy, jakie jeszcze przed świętami skierowała do prezydenta, premiera i marszałków Sejmu i Senatu. Prosiła o wstrzymanie prac nad projektem ustawy dotyczącej sądów do czasu przeprowadzenia konsultacji. W liście wiceszefowa KE zachęciła mocno polskie władze do skonsultowania z Komisją Wenecką Rady Europy. Jak pisze brukselska korespondentka RMF FM, Vera Jourova nie chce wchodzić w buty swojego poprzednika, Fransa Timmermansa, i stara się nawiązać dialog nie tylko z opozycją, ale też z decydentami w Warszawie. Na jej list nie odpowiedzieli jednak dotąd ani prezydent, ani premier, ani marszałek Sejmu.
Jedynym, który odpowiedział na list Very Jourovej i podjął dialog jest polityk opozycji - marszałek Senatu Tomasz Grodzki. To on zwrócił się z prośbą o konsultacje do Komisji Weneckiej. W reakcji na to przedstawiciele rządu zaczęli gwałtownie kwestionować jego upoważnienie do podobnych działań; szef MSZ Jacek Czaputowicz stwierdził, że zwrócenie się przez marszałka Senatu do Komisji Weneckiej "budzi jak najgłębsze wątpliwości prawne", Zbigniew Ziobro wprost oświadczył, że "Tomasz Grodzki nie miał prawa poprosić Komisji Weneckiej o wydanie opinii na temat nowelizacji ustaw sądowych".
Równolegle zaś dziś rano CBA zaapelowało do osób, które "dały się uwikłać w korupcyjny proceder i wręczyły korzyść majątkową" o zgłaszanie się do szczecińskiej delegatury Biura. Chodzi o śledztwo dotyczące korupcji w szczecińskim szpitalu.
Chodzi o szpital, w którym przez lata pracował Tomasz Grodzki.
Przebywająca dziś i jutro w Warszawie delegacja Komisji Weneckiej (która zgodziła się na wydanie w tej sprawie pilnej opinii) nie może liczyć na pomoc Kancelarii Sejmu. Urzędnicy wyjaśnili w komunikacie, że skierowana do marszałek Sejmu prośba o zorganizowanie spotkań nie może być zrealizowana.
Już wczoraj pojawiły się też nieoficjalne doniesienia, że członkowie Komisji Weneckiej nie mogą także liczyć na pomoc ze strony administracji rządowej. Członków delegacji mają przyjąć urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości. Nie będzie to jednak wizyta oficjalna. MSZ uznał, że zapraszający Komisję Wenecką marszałek Senatu "nie reprezentuje państwa".
We wtorek z inicjatywy PSL odbyły się obrady poświęconego sprawom sądownictwa okrągłego stołu. Z udziałem poszkodowanych przez wymiar sprawiedliwości, przedstawicieli stowarzyszeń prawniczych i katedr prawa z całego kraju. Krzesła, przeznaczone dla zaproszonych przedstawicieli prezydenta, rządu i PiS pozostały puste. Prowadzący obrady wicemarszałek Zgorzelski podsumował to słowami "Te puste krzesła redefiniują scenę polityczną. Od dzisiaj możemy mówić, że w Polsce jest opozycja konstruktywna i władza totalna. Niestety tak tę scenę polityczną ustawiła partia rządząca".
Groźnie wyglądający wczorajszy kryzys irańsko-amerykański zwrócił uwagę na potrzebę reprezentowania przez nasz kraj jednolitego stanowiska, a przynajmniej doraźne omówienie jego podstaw. Za dobre do tego forum opozycja uznała Radę Bezpieczeństwa Narodowego, w której poza prezydentem i kluczowymi w sferze bezpieczeństwa ministrami zasiadają też liderzy ugrupowań parlamentarnych, także opozycyjnych. Wbrew jawnie zgłaszanym oczekiwaniom Rada nie została jednak zwołana - prezydent ostatni raz zwołał ją w tej formule w 2016. Dialogu z opozycją więc, nawet w obliczu spodziewanego zagrożenia - nie było.
Nie wiadomo też o jakichkolwiek konsultacjach polskich władz z kluczową w tej sprawie administracją USA. Wśród licznych rozmówców, z którymi kontaktował się w czasie kryzysu Sekretarz Stanu Mike Pompeo, nie ma nikogo z Polski, mimo że to w Polsce odbyła się w ub. roku tak istotna i w dużej mierze poświęcona właśnie Iranowi konferencja bliskowschodnia.
Politykę "wspaniałej izolacji" w XIX wieku prowadziła Wielka Brytania - kraj wyspiarski, niezwiązany wówczas stałymi sojuszami i stroniący od angażowania się w spory na kontynencie. W wieku XX jej utrzymanie było już niemożliwe. Prowadzenie zaś takiej polityki w wieku XXI, przez kraj uczestniczący w sojuszach i organizacjach międzynarodowych - może prowadzić i zapewne już prowadzi do jego marginalizacji. To w aspekcie stosunków zewnętrznych.
W polityce wewnętrznej zaś działanie przez władzę w oderwaniu od także demokratycznie wybranego otoczenia - prowadzi jedynie do skonfliktowania się z nim i pogłębiania i tak już głębokich podziałów społecznych. Efektów tego procesu pewnie się doczekamy. Oby nie były takie, jakie pokazuje historia.