Hubert Hurkacz odpadł w półfinale wielkoszlemowego Wimbledonu. Rozstawiony z numerem 14. polski tenisista przegrał z Matteo Berrettinim (7.) 3:6, 0:6, 7:6 (7-3), 4:6. I to 25-letni Włoch zagra o tytuł z liderem światowego rankingu Serbem Novakiem Djokovicem.
Hurkacz z Berrettinim zmierzył się po raz trzeci w zawodowej karierze, a po raz pierwszy na trawiastej nawierzchni. Oba wcześniejsze ich pojedynki rozgrywane były na kortach twardych. Trzy lata temu w kwalifikacjach Australian Open górą był Włoch, a Polak zrewanżował mu się w kolejnym sezonie w pierwszej rundzie turnieju ATP w Miami.
Początek półfinału nie zwiastował jeszcze problemów wrocławianina. Każdy z zawodników swojego pierwszego gema serwisowego wygrał, nie oddając przy tym przeciwnikowi ani jednego punktu. Potem widać było, że obaj zawodnicy chcą nałożyć presję na rywala i walczyć o przełamanie. Hurkacz znalazł się w dużych opałach już przy stanie 1:1, gdy rywal odskoczył na 40:0, ale podopieczny trenera Craiga Boyntona obronił wszystkie trzy "break pointy". W szóstym gemie sam nie wykorzystał takiej szansy, a w kolejnym stracił podanie po raz pierwszy, posyłając na koniec wymiany piłkę w siatkę. Na koniec tej odsłony przydarzyło mu się to jeszcze raz. Berrettini killing those passing shots #Wimbledon pic.twitter.com/DZZLnHgabb
U niżej notowanego z tenisistów szwankował wówczas zwłaszcza pierwszy serwis. Zawodnik z Rzymu miał pod tym względem znacznie lepsze statystyki, a dodatkowo posłał pięć asów. Polakowi na pocieszenie pozostała lepsza gra przy siatce.
O kolejnym secie zapewne chciałby jak najszybciej zapomnieć. Był to fragment jego całkowitej niemocy, co przekładało się na rosnącą frustrację. Nie wychodziła mu większość zagrań, a w całej partii zapisał na swoim koncie zaledwie osiem punktów. Tym razem zawiodło go zarówno pierwsze, jak i drugie podanie. Po drugim nie wygrał ani jednej akcji.
Znajdując się w bardzo trudnej sytuacji, Hurkacz wychodząc na trzecią odsłonę, sam się mobilizował, zaciskając pięść. Wrocławianin wyraźnie się przebudził. Gdy, mimo naporu rywala, doprowadził do stanu 5:5, zachęcił licznie zgromadzoną publiczność do jeszcze głośniejszego dopingu. Tym razem to on z powodzeniem nałożył presję na Berrettiniego, co przyniosło efekt w tie-breaku, który zaczął się od prowadzenia Polaka 4-0. Przewagi tej, ku uciesze grona kibiców w biało-czerwonymi transparentami, nie zmarnował. Włoch w tej części meczu częściej się mylił, choć wciąż posyłał kolejne asy - tym razem zanotował ich osiem.
Berrettini just doesn't give up #Wimbledon | @MattBerrettini pic.twitter.com/n6HGcaQUnu
WimbledonJuly 9, 2021
Szczęście Hurkacza nie trwało długo - czwartego seta zaczął od straty podania, a po chwili przegrywał już 0:2. Okazało się później, że było to przełamanie na wagę zwycięstwa w tej partii i w całym spotkaniu. W dziewiątym gemie asem obronił jeszcze pierwszą piłkę meczową, ale w kolejnym już spasował. Gdy schodził z kortu centralnego, to publiczność - wśród której był m.in. były angielski piłkarz David Beckham - pożegnała go owacją na stojąco.
Pojedynek ten trwał dwie i pół godziny. Był trzecią konfrontacją w zawodowej karierze tych graczy, a pierwszą na trawiastej nawierzchni. Oba wcześniejsze ich pojedynki rozgrywane były na kortach twardych. Trzy lata temu w kwalifikacjach Australian Open górą był Włoch, a Polak zrewanżował mu się w kolejnym sezonie w pierwszej rundzie turnieju ATP w Miami. Rywalizowali ze sobą także w młodszych kategoriach wiekowych - w turnieju do lat 18 w Bytomiu rzymianin wygrał w dwóch setach.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
24-letni Hurkacz jako drugi w historii polski tenisista, po Jerzym Janowiczu, dotarł do wielkoszlemowego półfinału. To jego życiowy sukces. Dotychczas jego najlepszym wynikiem w zmaganiach tej rangi była trzecia runda, na której zatrzymał się w poprzedniej edycji londyńskiego turnieju dwa lata temu (ubiegłoroczna została odwołana z powodu pandemii Covid-19).
Hubert Hurkacz w drodze do półfinału wyeliminował zaś drugą rakietę świata Rosjanina Daniiła Miedwiediewa oraz legendarnego Szwajcara Rogera Federera, który ma w dorobku 20 tytułów wielkoszlemowych, z których osiem wywalczył właśnie w Londynie.