Anders Högström, skazany za podżeganie do kradzieży napisu "Arbeit macht frei" z bramy muzeum w Auschwitz-Birkenau, spędzi kilka dni więcej w polskim areszcie. Procedurę wydania Szweda wydłużyła konieczność sprostowania przez sąd oczywistej omyłki pisarskiej w wyroku.

REKLAMA

PAP dowiedziała się nieoficjalnie ze źródeł zbliżonych do sprawy, że chodzi o brak w wyroku słowa "lat" przy określeniu wymiaru kary.

Wyrok w sprawie Högströma i dwóch innych oskarżonych zapadł 30 grudnia 2010 roku. Sąd nie zgodził się na zwolnienie Szweda z aresztu, o co wnosił jego obrońca. Aby nie przedłużać procedury, obrońca nie składał zażalenia na tę decyzję. Uznał, że jego klientowi zależy na jak najszybszym powrocie do kraju, i czekał na uprawomocnienie się wyroku. Zgodnie z warunkami, na jakich Högström został wydany Polsce, po prawomocnym skazaniu go miał być wydany do Szwecji, gdzie będzie odbywał karę.

Wyrok uprawomocnił się po siedmiu dniach, ponieważ nikt nie chciał się od niego odwoływać. Nie ma jednak formalnego stwierdzenia jego prawomocności. Obecnie procedura została wydłużona z powodu omyłki pisarskiej w wyroku.

Sąd wydał postanowienie o sprostowaniu oczywistej omyłki pisarskiej w wyroku. Postanowienie zostało przetłumaczone na język szwedzki i doręczone oskarżonemu obywatelowi Szwecji. Otrzymają je także dwaj pozostali oskarżeni. Stronom przysługuje termin 7 dni do wniesienia zażalenia. Jeżeli takiego zażalenia nie będzie, wyrok trafi do wykonania - powiedział rzecznik Sądu Okręgowego w Krakowie Rafał Lisak.Jak wyjaśnił, oczywiste omyłki pisarskie zdarzają się i należy je prostować.

Högström został skazany na dwa lata i osiem miesięcy pozbawienia wolności za podżeganie do kradzieży napisu "Arbeit macht frei". Razem z Högströmem skazani zostali: Marcin A. - na dwa lata i sześć miesięcy za podżeganie do kradzieży i Andrzej S. - na dwa lata i cztery miesiące za udział w kradzieży. Obaj oskarżeni po wyroku zostali zwolnieni z aresztu przez sąd.

Do kradzieży napisu doszło 18 grudnia 2009 r. Napis odnaleziono 70 godzin później we wsi koło Torunia. Sprawcy kradzieży, zatrzymani w tym samym czasie, pocięli go wcześniej na trzy części. Jak ustalono, pięciu Polaków - wśród których znajdowali się złodzieje i pośrednicy - działało na zlecenie pośrednika ze Szwecji. Trzej bezpośredni sprawcy kradzieży w marcu zostali skazani na kary od półtora roku do dwóch i pół roku pozbawienia wolności oraz nawiązki pieniężne.