Otrzymaliśmy 67 tomów akt śledztwa, a tyle właśnie tomów postępowania było jawnych. Ponadto 67 tomów dokumentów katyńskich prokuratorom IPN pięć lat temu udostępniono w Moskwie - zauważa Sławomir Kalbarczyk historyk Instytutu Pamięci Narodowej, który zajmuje się katyńskim mordem. Według niego prawdopodobnie wśród przekazanych akt nie ma niczego nowego.

REKLAMA

Sławomir Kalbarczyk zaznacza, że nie może tego oczywiście powiedzieć z całą odpowiedzialnością, bo nie widział akt, ale przypomina, że pięć lat temu widział już odtajnione 67 tomów dokumentów.

Zapoznaliśmy się z tymi materiałami, nie przedstawiały one nic, czego wcześniej nie znaliśmy przed przyjazdem do Moskwy - mówił reporterowi RMF FM Krzysztofowi Zasadzie. W przekazanych wówczas teczkach były protokoły przesłuchań świadków żyjących w Polsce, czyli ofiar rodzin ofiar katyńskich oraz materiały tzw. komisji Burdenki. A to dublowało to, co otrzymaliśmy już w 1992 roku - podkreśla Sławomir Kalbarczyk. (Komisji Burdenki, w 1944 roku opublikowała raport wskazujący na Niemców jako morderców polskich oficerów.)

Historyk twierdzi, że jest raczej za wcześnie na ujawnienie wciąż tajnych materiałów. A na te najbardziej czekamy, bo polscy prokuratorzy i historycy znają jedynie jedną trzecią dokumentów rosyjskiego śledztwa.

Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew przekazał dziś p.o. prezydenta Polski Bronisławowi Komorowskiemu 67 tomów akt śledztwa, które w latach 1990-2004 w sprawie zbrodni katyńskiej prowadziła Główna Prokuratura Wojskowa FR.