Hala widowisko-sportowa KS Hutnik na Suchych Stawach w Krakowie zapełniła się uchodźcami. Była przygotowana na 50 osób, a w ostatnich dniach przebywa tam nawet 220 uchodźców. Nie chcemy zostawić nikogo bez dachu nad głową - wyjaśnia Artur Trębacz, prezes Hutnika Kraków.
Przygotowaliśmy 50 miejsc dla uchodźców. Chcieliśmy się włączyć w akcję pomocy widząc, że tych miejsc noclegowych zaczyna brakować. Ale zapotrzebowanie jest tak wielkie, że cały czas dokładamy tutaj nowe łóżka i nowe pomieszczenia. Na dzisiaj mamy 220 osób, a cały czas myślimy, co jeszcze możemy zrobić, bo chcemy pomóc wszystkim - mówi Artur Trębacz, prezes Hutnika Kraków w rozmowie z reporterem RMF MAXXX Przemysławem Błaszczykiem.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Co jest najbardziej potrzebne uchodźcom? Walizki, plecaki, klapki pod prysznic, ręczniki, ubrania.
Oni przyjeżdżają z siatkami, nie mają się w co zapakować, nie mają się w co ubrać, więc taka walizka, która pozwoli im w jakimkolwiek stopniu mieć coś swojego, mieć coś prywatnego jest na wagę złota - wyjaśnia Paweł Palusiński, dyrektor Akademii Piłkarskiej Hutnik Kraków.
Organizatorzy pomocy w hali KS Hutnik apelują też do operatorów sieci komórkowych o zwyczajne karty SIM, które trzeba rejestrować. Potrzebne są takie stoiska. Jeżeli udałoby się zorganizować taki punkt, czy to na dworcu, czy u nas w hali Hutnika Kraków, to zapraszamy - wyjaśnia Palusiński. Jak podkreśla karty SIM są potrzebne uchodźcom, by mogli skontaktować się z rodziną, uzyskać informację z Ukrainy, mieć kontakt z najbliższymi, z którymi rozdzielili się w podróży.
Dyrektor dodaje, że potrzebni są również hydraulicy, którzy sprawdzą stan instalacji w prysznicach i wykonają konieczne naprawy oraz wolontariusze, którzy pomogliby w sortowaniu pomocy humanitarnej.
Aktualna lista potrzebnych rzeczy publikowana jest TUTAJ.
Dla wielu osób Hala Hutnika Kraków, to tylko przystanek, miejsce w którym mogą odpocząć przed dalszą podróżą. Jedna z pań wybiera się do Rzeszowa z małą dziewczynką - woli taksówkę na Dworzec Główny. Jadę z dzieckiem. Mam walizki - tłumaczy. Pomaga jej koordynatorka, zapewnia, że na dworcu też ktoś pomoże.
Czego potrzebują ludzie uciekający przed wojną? Mnie się wydaje, że w tak trudnych sytuacjach najważniejsze jest czasami po prostu wysłuchać człowieka, który chce wyrzucić z siebie to wszystko, co ma za sobą - przyznaje pani Olga tłumaczka, która od 26 lat mieszka w Krakowie. To są osoby, które zostawiły na Ukrainie wszystko i przyjechały tu nawet bez bielizny do wymiany, więc każda pomoc jest potrzebna - dodaje.
Pani Olga wyjaśnia, że wśród uchodźców są tacy, którzy chcą w Krakowie zostać i tacy, którzy jadą do innych miast w Polsce albo za granicę. Potrzeby są różne, jeden ma rodzinę, a są osoby, które nie mają tu nikogo, przeważnie ze wschodniej Ukrainy. Niektórzy nie znają w ogóle języka polskiego. Każdy w zależności od sytuacji stara się ułożyć sobie życie. Jedni mają pieniądze, inni nie. Ile osób, tyle losów - opowiada tłumaczka.