Tysiące mieszkańców południowego wschodu Australii zostało wezwanych do ewakuacji z powodu gwałtownych powodzi. Nadeszły one w wyniku padających nieustannie przez dwa dni ulewnych deszczów. W stanie Nowa Południowa Walia zginęło dwóch mężczyzn - podały lokalne władze.

REKLAMA

Opis / STUART WALMSLEY / PAP/EPA
Opis / STUART WALMSLEY / PAP/EPA
Opis / STUART WALMSLEY / PAP/EPA
Opis / STUART WALMSLEY / PAP/EPA
Opis / JAMES ROSS / PAP/EPA
Opis / JAMES ROSS / PAP/EPA
Opis / JAMES ROSS / PAP/EPA
Opis / JAMES ROSS / PAP/EPA
Opis / JAMES ROSS / PAP/EPA
Opis / JAMES ROSS / PAP/EPA

Nakaz ewakuacji otrzymali obywatele trzech stanów - Wiktorii, Nowej Południowej Walii i Tasmanii. W niektórych częściach kraju w ciągu 24 godzin spadło więcej deszczu niż wynosi średnia miesięczna suma opadów w październiku. Co najmniej 500 domów i wiele dróg zostało zalanych.

W wyniku powodzi doszło do odcięcia energii elektrycznej w 3 tys. australijskich domów i przedsiębiorstw. Szkoły zamknięto do odwołania.

W Nowej Południowej Walii na początku bieżącego tygodnia zginął mężczyzna po tym, gdy jego samochód został porwany przez wodę. Ratownicy przestali także poszukiwać 63-latka, który prawdopodobnie poniósł śmierć w podobnych okolicznościach.

Na Tasmanii kilka rzek wyszło z koryt, jednak skala szkód nie została na razie określona.

Największa powódź od dziesięcioleci

Wiktoria, która jest drugim najbardziej zaludnionym stanem Australii, została w tym tygodniu najmocniej dotknięta ulewami. Ewakuację nakazano m.in. mieszkańcom stolicy stanu - Melbourne. Premier Wiktorii Daniel Andrews ostrzegł, że liczba zalanych domów na pewno wzrośnie i nazwał powódź jedną z największych w stanie od dziesięcioleci.

Deszcze osłabły do piątkowego popołudnia czasu lokalnego, jednak meteorolodzy ostrzegają, że w przyszłym tygodniu mogą nadejść kolejne.

Od początku zeszłego roku niszczycielskie powodzie wielokrotnie nawiedzały wschodnie wybrzeże Australii. Powoduje je występująca we wschodniej części Pacyfiku anomalia pogodowa La Nina.