Interwencja USA w Wenezueli to skrajna możliwość - podkreślił w sobotę tymczasowy prezydent Wenezueli Juan Guaido. Dodał, że opozycji wobec Nicolasa Maduro zależy przede wszystkim na wprowadzeniu rządu tymczasowego i przeprowadzeniu wolnych wyborów.
Juan Guaido w wywiadzie dla programu "Gość Wiadomości" w TVP Info zauważył, iż wiele osób zwraca uwagę, że interwencja USA w Wenezueli "to szansa, jedyna szansa, że powinniśmy do tego dążyć". Byłoby to zlekceważeniem faktu, że stworzyliśmy większość w Wenezueli, zmobilizowaliśmy się (...) To jest jakaś możliwość, bez wątpienia, możliwość skrajna. My chcielibyśmy położyć kres zawłaszczaniu władzy, wprowadzić rząd tymczasowy, zorganizować wolne wybory - zdecydowanie taka jest nasza droga. Jesteśmy świadomi, że mamy do czynienia z dyktaturą (reżim dotychczasowego prezydenta Nicolasa Maduro - PAP), która dopuszczała się prześladowań, która dobrowolnie nie podejmie się rozliczeń, która spustoszyła cały kraj - powiedział polityk.
Dodał, że "musimy wywierać wszelkie możliwe naciski, by doprowadzić do zmiany w Wenezueli".
W sobotę agencja AFP podała, że Guaido powiedział w piątek, że nie wyklucza zbrojnej interwencji USA w jego kraju w celu zmuszenia Nicolasa Maduro do oddania władzy i zakończenia kryzysu politycznego oraz humanitarnego.
Zrobimy wszystko, co konieczne, wszystko, co musimy zrobić, aby bronić ludzkiego życia, aby dzieci przestały umierać. To oczywiście bardzo kontrowersyjna kwestia, ale nasza suwerenność daje nam prerogatywy do tego, aby zrobić to, co jest konieczne - powiedział Guaido.
Prezydent USA Donald Trump, który jako pierwszy ze światowych przywódców uznał Juana Guaido jako tymczasowego prezydenta Wenezueli, kilka dni temu podkreślił, że rozważał już wcześniej użycie amerykańskiego wojska w Wenezueli w celu rozwiązania kryzysu politycznego.
Tymczasowy prezydent Wenezueli podkreślił w sobotnim wywiadzie dla Telewizji Polskiej, że uznanie go przez kilkadziesiąt państw, w tym Polskę, jest dla niego olbrzymim wsparciem. To jest olbrzymie wsparcie nie tylko dla mnie, lecz przede wszystkim dla walki, która trwa w Wenezueli od tak wielu lat, walki o demokrację, o wolność - zaznaczył.
Odnosząc się do Polski, zwrócił uwagę, iż nasz kraj przeszedł "bardzo interesujące transformacje w swoim czasie". Przyglądaliśmy się im, analizowaliśmy je - dodał.
Guaido ocenił, że popierające reżim Maduro Rosja, czy Chiny, bardziej dbają o własne inwestycje w Wenezueli niż o samego Maduro. Tym państwom nawet pasowałaby zmiana rządów. Jaka inwestycja może być rentowna przy 2 mln proc. inflacji, przy kontroli kursu wymiany walut - dodał.
Wenezuela od kilku lat pogrążona jest w kryzysie gospodarczym i społecznym, zmaga się z recesją i wielocyfrową inflacją oraz niedoborami żywności i leków. Opozycja oskarża Maduro o doprowadzenie bogatego w surowce kraju do ruiny gospodarczej. 96 proc. przychodów należąca do OPEC Wenezuela czerpie ze sprzedaży ropy naftowej, więc spadek cen surowców energetycznych w ostatnich latach znacznie pogłębił kryzys w tym kraju.
23 stycznia Juan Guaido, przewodniczący parlamentu Wenezueli i lider opozycji, na fali masowych antyrządowych protestów obwołał się tymczasowym prezydentem kraju, uznając, że wybory, które wygrał Maduro, zostały przeprowadzone z pogwałceniem demokratycznych procedur.
Przejęcie władzy przez Guaido uznało dotąd ponad 40 państw. Oprócz USA i Kanady uczyniła to większość państw Ameryki Łacińskiej, Izrael, Australia, Albania, Kosowo, Macedonia i Gruzja. Guaido uznało też do tej pory 19 państw UE: Austria, Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Dania, Estonia, Finlandia, Francja, Hiszpania, Holandia, Litwa, Luksemburg, Łotwa, Niemcy, Polska, Portugalia, Słowenia, Szwecja i Wielka Brytania. 31 stycznia uznał go Parlament Europejski.