Amerykański wywiad jest w posiadaniu informacji wskazujących na możliwą współpracę Grupy Wagnera z libańskim Hezbollahem. Jak poinformował "Wall Street Journal", szyicka formacja może wkrótce otrzymać od rosyjskiej prywatnej firmy wojskowej samobieżne przeciwlotnicze zestawy artyleryjsko-rakietowe Pancyr-S1.
Nie ma raczej wątpliwości, że Grupa Wagnera i powszechnie uznawany za organizację terrorystyczną Hezbollah ze sobą współpracują. "Wall Street Journal" zauważył, że obie grupy działają w Syrii.
Nie dziwią zatem doniesienia o możliwości przekazania Hezbollahowi samobieżnych przeciwlotniczych zestawów artyleryjsko-rakietowych Pancyr-S1.
"WSJ" twierdzi, powołując się na wyższego rangą urzędnika USA, że amerykański wywiad nie potwierdził jeszcze, by doszło do przekazania uzbrojenia. Waszyngton jednak uważnie przygląda się całej sytuacji.
Stany Zjednoczone, które obawiają się ataku szyickiej formacji na Izrael, uznają potencjalne dostawy za poważne zagrożenie.
Aby zapobiec ewentualnemu otwarciu frontu na północy Izraela, Amerykanie we wschodniej części Morza Śródziemnego grupę uderzeniową, składającą się m.in. z dwóch lotniskowców - USS Gerald Ford i USS Dwight D. Eisenhower.
Niedawno w rozmowie z "New York Timesem" minister spraw zagranicznych Libanu Abdallah Bou Habib powiedział, że Hezbollah będzie gotowy zaatakować Izrael od północy, jeśli Hamas będzie o krok od porażki w Strefie Gazy. Bojownicy Hezbollahu powiedzieli, że czerwoną linią jest zniszczenie Hamasu - stwierdził.
Teraz Hezbollah nieco spuścił z tonu i przekonuje, że Hamas nie potrzebuje pomocy. Bojownicy szyickiej formacji ograniczają się do sporadycznych ataków na izraelskie cele wojskowe.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu zagroził Libanowi "katastrofalnymi konsekwencjami", jeśli Hezbollah zdecyduje się przystąpić do konfliktu.
Jeśli Hezbollah zdecyduje się przystąpić do wojny, (...) to popełni największy błąd. Wyrządzimy (im) szkody na skalę, której nie można sobie wyobrazić. Będzie to druzgocące dla Libanu - powiedział szef izraelskiego rządu.