Do 1 kwietnia odroczono rozmowy pomiędzy rządem a domagającymi się podwyżek nauczycielami - i dość powszechna wydaje się nadzieja, że ta prawdopodobnie decydująca tura negocjacji nie okaże się jedynie przykrym primaaprilisowym żartem… Na horyzoncie majaczy widmo strajku nauczycieli, który miałby rozpocząć się 8 kwietnia - tuż przed egzaminami gimnazjalnym i ósmoklasisty, a przeciąganie liny między rządem a nauczycielskimi związkami zawodowymi trwa w najlepsze. W RMF FM tymczasem oddajemy głos rodzicom uczniów: jak oceniacie postulaty nauczycieli? Czy popieracie strajk - nawet w czasie egzaminów (Waszych) dzieci? Czekamy na Wasze komentarze!
Nauczyciele żądają podwyżek sięgających co najmniej kilkuset złotych - "co najmniej", bowiem związki zawodowe nie stworzyły w rozmowach z rządem wspólnego frontu. Związek Nauczycielstwa Polskiego chce zwiększenia o 1000 zł tzw. kwoty bazowej służącej do wyliczania średniego wynagrodzenia nauczycieli. Forum Związków Zawodowych żąda zwiększenia o 1000 zł wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli na wszystkich stopniach awansu zawodowego. Sekcja Krajowa Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" domaga się natomiast podwyżek w oświacie na poziomie takim jak w resortach mundurowych, czyli nie mniej niż 650 zł od stycznia tego roku i kolejnych 15 procent od stycznia 2020 - mowa oczywiście o podwyższeniu wynagrodzenia zasadniczego bez względu na stopień awansu zawodowego nauczyciela.
Związki grożą strajkiem, który miałby rozpocząć się 8 kwietnia, a więc tuż przed zaplanowanym na 10, 11 i 12 kwietnia egzaminem gimnazjalnym i egzaminem ósmoklasisty, który ma odbyć się 15, 16 i 17 kwietnia. Tylko nieco później - 6 maja - rozpoczną się matury.
Pod koniec lutego "Fakt" opublikował sondaż IBRIS, z którego wynikało, że przytłaczająca większość Polaków krytycznie ocenia pomysł strajków w czasie matur i egzaminów ósmoklasistów czy gimnazjalnych.
Za "niewłaściwy" strajk w czasie egzaminów uznało 70,3 procent wszystkich badanych oraz 70,7 procent rodziców uczniów 8. klasy podstawówki i 3. klasy gimnazjum.
Jako "właściwy" taki strajk oceniło 24,2 procent wszystkich respondentów i 28,1 procent rodziców uczniów kończących podstawówkę lub gimnazjum.
Stanowiskami różnią się także stowarzyszenia zrzeszające m.in. rodziców uczniów.
Iga Kazimierczyk z Fundacji Przestrzeń dla Edukacji zadeklarowała w poniedziałkowej Popołudniowej rozmowie w RMF FM poparcie dla strajku nauczycieli w trakcie zaplanowanych egzaminów szkolnych.
Dobra decyzja, popieram działania. Oczekuję ze strony Ministerstwa Edukacji Narodowej planu B. Na razie go wciąż nie zobaczyliśmy - mówiła.
Poparcie dla postulatów nauczycieli - ale nie strajku w czasie egzaminów - zadeklarował natomiast Paweł Nowak z Fundacji Rodzice Szkole.
My popieramy nauczycieli. Dążymy do tego, by edukacja była na jak najwyższym poziomie. Rozumiemy postulaty, jeśli chodzi o wynagrodzenia, bo są one zasadne - natomiast nie wszystkie formy (walki o podwyżkę pensji - przyp. RMF) są akceptowalne dla rodziców. Szczególnie te, które uderzają w bezpieczeństwo, wychowanie lub w naukę dzieci - mówił Paweł Nowak i zaznaczył, że Rodzice Szkole "nie akceptują" strajku w czasie egzaminów, bo mocno uderzyłby on w dzieci.
Co więcej, Fundacja Rodzice Szkole wskazuje na możliwość kierowania przez rodziców pozwów przeciwko dyrektorom szkół, jeśli nauczycielski strajk zablokuje egzaminy ich dzieci.
Proszę zwrócić uwagę na konsekwencje: jeżeli nie będzie tego egzaminu, dziecko nie będzie miało możliwości dostania się do szkoły wyższej - w związku z tym ścieżka jego kariery jest ograniczona. My jako rodzice musimy dbać o interes naszych dzieci - podkreślał Paweł Nowak.
Wyjaśnił również, że pozwy byłyby "uderzeniem właściwie nie w nauczycieli, tylko w dyrektorów, którzy są odpowiedzialni za to, co dzieje się w szkole: to na nich spoczywa główny ciężar odpowiedzialności i oni są zobowiązani zagwarantować, że te egzaminy się odbędą".
Podobne stanowisko - "tak" dla postulatów nauczycieli, "nie" dla strajku w czasie egzaminów - deklaruje w rozmowie z RMF FM pani Edyta z Krakowa, mama 15-letniego Franka.
Mój syn zdaje w tym roku egzamin ósmoklasisty. Jest przerażony całą tą sytuacją w szkole - mówi dziennikarce RMF FM Monice Kamińskiej. Przychodzi ze szkoły i zdenerwowany opowiada, że podczas egzaminów pilnować będzie ich policja, wojsko, emeryci. Taką informację dostał od nauczycieli. Nie ma pojęcia, co stanie się za tych kilkanaście dni. Nie radzi sobie z emocjami. Martwi się, że nie dostanie się do dobrego liceum - opowiada.
Jak przyznaje: Napięcie rośnie. U mnie także.
Pani Edyta podkreśla, że popiera postulaty podwyżki pensji nauczycieli, bo za swoją pracę - a ciąży na nich bardzo duża odpowiedzialność - powinni otrzymywać odpowiednią zapłatę. Zaznacza też, że zmiany w szkolnictwie są konieczne, bo - jak stwierdza - polski system edukacyjny nie jest wydolny.
Tyle tylko, że nie może się to dziać kosztem dzieci - zastrzega.
Dzieci nie mogą być kartą przetargową. To łamanie praw dziecka. Dorosły poradzi sobie z taką sytuacją, dziecko nie. Ono powinno mieć komfort uczenia się, komfort zdawania egzaminów. A dzieciaki czują się zagrożone, nie myślą o tym, co przyniesie przyszłość - myślą o tym, co jest tu i teraz - zauważa.
Ten strajk, to całe zamieszanie pojawiają się w naprawdę trudnym momencie. Po raz pierwszy przeprowadzany jest egzamin ósmoklasisty - i to po bardzo ciężkich dwóch latach od wprowadzenia reformy. Przeładowane programy, nadmiar nauki... Dwa roczniki wybierają się do szkół średnich. To jest naprawdę trudne do udźwignięcia. Dla rodziców - a co dopiero dla uczniów - podsumowuje mama Franka.
Popieram protest nauczycieli. I to nawet jeśli miałby wypaść w trakcie egzaminów - dodaje z kolei Renata, mama niespełna 14-letniej Ani. Być może jest jedyny sposób na to, by było lepiej. Także dla osób, które mają inne młodsze dzieci i perspektywę, że ich dziecko będzie przechodzić przez to samo w tym samym anturażu, bez żadnych zmian - tłumaczy.
Moja córka nie przyjmuje na razie informacji, że egzaminów nie będzie. Ma nadzieję, że do strajku nie dojdzie. Nie bardzo się z tym godzi, ale rozumie - dodaje. Przecież nie można odmawiać nauczycielom prawa do strajku. A strajk ma zaboleć... - podkreśla.
Jesteś uczniem zdającym w tym roku egzaminy lub rodzicem takiego dziecka i chciałabyś/chciałbyś podzielić się z nami swoją opinią nt. sytuacji w szkolnictwie, protestu nauczycieli i ich ewentualnego strajku w czasie egzaminów gimnazjalnego i ósmoklasisty?
Napisz do nas list na adres: !
Najciekawsze opinie zacytujemy na antenie RMF FM i naszej stronie.
Moja mama jest nauczycielem i to dyplomowanym, ma milion kursów i wyjątkowo wysokie efekty w edukacji dzieci. Do emerytury zostały jej 2 lata. Wiecie, ile zarabia w swojej szkole? Niewiele więcej niż woźna. A wiecie, ile czasu poświęca na przygotowanie do lekcji? Cały wieczór i noc. Każdego dnia. Dane, które padają w telewizji, dotyczące pensji nauczycieli, to jakieś żarty! One są wysokie wyłącznie na papierze Pani Minister, bo w rzeczywistości są one niewielkie. Co się dzieje z tymi pieniędzmi, które powinny trafić do nauczycieli? Nie wiem. Jestem absolutnie za strajkiem nauczycieli, to oni są odpowiedzialni za naszą przyszłość. Ciąży na nich ogromna odpowiedzialność i powinni być docenieni. Co do rodziców, którzy nie popierają strajku: Kochani, gdyby nie nauczyciele, Wasze dzieci nie miałyby szans na karierę, na wysokie stanowiska i wygodne życie. Wszystko zaczyna się od nauczycieli. Gdyby nie oni, Wasze dzieci nie podeszłyby nawet do tych egzaminów, o które tak się stresujecie.Dorota
Żona jest od 29 lat pielęgniarką z licencjatem na etacie w szpitalu, pracuje systemem 12-godzinnym, by mieć trochę więcej do wypłaty, wyrabia prawie drugi etat na umowę zlecenie w przychodni. Również miały protesty i strajki, ale nigdy nie odeszły od łóżek pacjentów. Pytanie: kto dał nauczycielom prawo do strajkowania w czasie egzaminów, dlaczego nie strajkują w czasie wakacji lub ferii zimowych? 1000 zł podwyżki za max. 24-godzinny tydzień pracy?Krzysztof
Nie popieram strajku nauczycieli. Najbardziej denerwuje mnie częste tłumaczenie ich tym, że robią to dla dobra dzieci !!! Znam kilku nauczycieli (sam kiedyś uczyłem w szkole, ale były to za małe pieniądze, zrezygnowałem) i niektórzy sami mówią o tym, od czego jest szkoła - mianowicie NIE od nauczania, a od wypłacania pensji ludziom w niej zatrudnionym. To tłumaczy, dlaczego tak wiele dzieci potrzebuje teraz korepetycji. Kiedyś nie było to potrzebne. Nie jesteś nauczycielu zadowolony ze swojej pracy? Zmień ją na inną (masz wyższe wykształcenie, pewnie jesteś mądry, powinieneś sobie poradzić).Bartosz
Jako rodzic jestem za! Podwyżki nauczycielom należą się jak psu kość!Ania
Ja uważam, że nie powinni strajkować w ten sposób i cierpliwie poczekać na podwyżkę płacy, ponieważ nie da się wszystkim naraz podnieść wypłat. Poza tym żyjemy w wolnym kraju i jak się komuś nie podoba, to można zmienić pracę. Jeśli ja zarabiałem za mało, zmieniałem pracę. Zresztą znam szkołę, w której nauczyciel pracuje w szkole max. 17godzin, przy czym na pewno zarabia około 3000 na rękę. Ja w poniedziałek i wtorek wypracowuję 20 godzin, a gdzie do piątku, i nie chodzę i nie żalę się, nie strajkuję. Tyle wolnego, co oni mają w ciągu roku, to wstydziliby się jeszcze strajkować.
Jestem nauczycielem i uczę, ale uważam, że można siąść i porozmawiać. Potrzebne są zmiany, jednak nie kosztem dzieci. Poziom edukacji pikuje z każdą reformą. Tak nie może być... Jestem też za obowiązkową regularną weryfikacją kompetencji pedagogów, gdyż dzisiejsze hospitacje to bardziej biurokratyczna formalność.Karol
Jesteśmy za! Jeśli tylko taki sposób został do walki o swoje, to wspieramy.Marta
Jestem żoną młodego nauczyciela, który przez pierwszy semestr nie miał nawet szans na rozpoczęcie całej procedury awansu nauczycielskiego, dostawał miesięcznie 500 zł netto, żadnych dodatków itp. Popieram całym sercem strajk, ale nie tylko ze względu na konieczność podwyżek, ale również ze względu na przywrócenie starych zasad awansu zawodowego... Widząc, ile czasu i energii kosztuje nauczycieli ta praca, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, powinniśmy popierać nauczycieli tak samo jak popieraliśmy rezydentów, niepełnosprawnych, pielęgniarki, policjantów i wszystkie inne grupy strajkujące w ubiegłym roku. Cała dyskusja nt. zarobków nie zaczęła się w marcu tego roku, tylko znacznie wcześniej, dlatego rząd mógł się do niej przygotować - stres, z którym muszą sobie radzić teraz dzieci zafundowało im ministerstwo, nie nauczyciele. A zresztą jeżeli emeryci ot tak dostają w naszym kraju 13-stkę, stać nas na 500 plus, na te wszystkie podwyżki, to nic dziwnego, że kolejne grupy zawodowe będą domagały się pieniędzy...Katarzyna
Moja mama jest nauczycielką i z całego serca jest zaangażowana w swoją pracę, uczy dzieciaki w podstawówce na początku ich "kariery naukowej". Praca nauczyciela nie polega tylko na prowadzeniu zajęć, ale też na pilnowaniu tych dzieci podczas przerw. Nie wiem, czy któryś z rodziców byłby w stanie zapanować i nauczyć czegokolwiek dwadzieścioro parę dzieciaków, a wiadomo, że jedne są grzeczne, a inne niestety wręcz przeciwnie. Ja życzę powodzenia i nie zamieniłabym się nigdy na tą pracę, pomimo że też nie mam łatwej pracy (inżynier budowy)... Uważam, że nauczyciele powinni walczyć o swoje, bo ich odpowiedzialność za dzieci jest niesamowicie wysoka... bo wszystko fajnie, dopóki się nic nie wydarzy, ale gdyby doszło do jakiegokolwiek wypadku w szkole, to do więzienia idzie nauczyciel. Poza tym w naszym kraju jest rozdawnictwo i nagradzanie ludzi za siedzenie w domu i nicnierobienie. Dla mnie jest to nienormalne! Jeżeli wszyscy by więcej zarabiali, to nie byłoby potrzebne 500+. Nauczyciele, jestem z Wami! A dzieciom się nic nie stanie, jak egzaminy napiszą w innym terminie, bez przesady! Zresztą myślę, że szkoły licealne na pewno wzięłyby pod uwagę przesunięcie terminu na przyjęcie uczniów!
Witam. Jestem mamą ósmoklasistki, ambitnej, pilnej uczennicy, a przy tym wrażliwej nastolatki. Dziś moja córka po raz kolejny odmówiła wyjścia do szkoły... Dzieciak uczył się przez cały rok pilnie, bo jest odpowiedzialną osobą. Widzę, że nie wytrzymuje już tego napięcia... Już nie zastanawiam się, kiedy przystąpi do egzaminu, tylko czy w ogóle da radę to zrobić. Wasza akcja protestacyjna "Nauczyciele, pedagodzy" w terminie egzaminów to okrucieństwo. Wiecie, co obchodzą rodzica takiego dziecka Wasze argumenty? Nic....M.
Mam syna w ósmej klasie i cały czas śledzimy wszystkie informacje na temat protestu nauczycieli. Uważam, że nie jest to najszczęśliwszy termin, ale rozumiem nauczycieli i ich determinacje. Jednak pewien jestem, że rząd PiS nie ustąpi i będzie podsycał konflikt, aby doprowadzić do strajku. Jest to bardzo prosty sposób, aby wprowadzić kolejny podział w społeczeństwie i wykorzystać to w kampanii wyborczej. Nauczycieli jest garstka, a rodziców-wyborców miliony. I to właśnie ci „źli nauczyciele” chcą pieniędzy (przecież nie tylko im brakuje), a wspaniały rząd będzie wspierał rodziców. Wydaję mi się, że ZNP trochę dał się manewrować w ten termin strajku. O wiele lepszym terminem rozpoczęcia strajku byłby 1 września, po egzaminach, wszyscy zrobili co do nich należy, sytuacja z kumulacją jako tako ogarnięta… tylko rok szkolny się nie zaczyna.Robert Gutowski
Czytają niektóre wpisy dotyczące pracy nauczycieli widzę, że najbardziej ich pracę krytykują osoby nie mające pojęcia jaki to ciężki zawód. Praca nauczyciela to nie 24 h tygodniowo a 12 h dziennie. Poza godzinami lekcyjnymi zajęcia dodatkowe, konferencje, szkolenia, wywiadówki, opieka na wycieczkach i co najbardziej jest niewidoczne - praca w domu, czyli kartkówki, sprawdziany, opinie. Znam to doskonałe jako mąż nauczycielki dyplomowanej po niezliczonej ilości kursów i szkoleń będącej 5 lat przed emeryturą z wynagrodzeniem 2800 zł.
Witam, jestem mamą ósmoklasisty i uważam, że nauczyciele nie powinni strajkować w czasie egzaminów. Nie jestem zupełnie przeciwko strajkowaniu, każdy ma prawo walczyć o poprawę swojego bytu. Jednak czynienie tego w trakcie egzaminów uważam za niestosowne. Dla ósmoklasistów i gimnazjalistów jest to etap kiedy dokonują ważnego dla siebie wyboru w życiu, określają sobie jakiś kierunek, natomiast nauczyciele powinni kierować się dobrem ucznia. Co w takim razie jest dla nich najważniejsze? Czy tylko własna kieszeń? Dzieciaki stały się tu kartą przetargową między nauczycielami a rządem. Jeśli nauczyciele uważają się tacy ważni społecznie to powinni pomyśleć o tych "diamentach", które szlifują, nie tylko o sobie. Strajkujcie, ale nie w czasie egzaminów.Paulina
Jestem mamą gimnazjalisty jednak bardzo popieram strajk nauczycieli. Jeśli w tym momencie odpuszczą, to nigdy już nic nie ugrają. Wszelakie egzaminy to jedyny moment na strajk. Pozdrawiam mocno nauczycieli. Nie poddawajcie się. Trzymam kciukiAnna
Jeżeli nauczyciele tak stawiają sprawę, ze wyliczają godziny sprawdzianów, zebrań których jest raptem kilka, to niech odlicza sobie wakacje, ferie, przerwy świąteczne... Nie wspomnę o darmowych wycieczkach sponsorowanych przez rodziców. Moja znajoma jest nauczycielem i kiedyś powiedziała, że dla tego całego wolnego czasu nie zmieni pracy. Dlaczego nie strajkują poza godzinami pracy, wakacje są przecież, ferie powinni mieć niezapłacone za czas, kiedy będą strajkować, bo ja jako rodzic pierwszoklasisty będę stawał na rzęsach, żeby zapewnić opiekę na ten czas. A co z nieprzerobionym materiałem? Uczniowie będą chodzić w sobotę do szkoły? Wtedy to ja będę strajkował i nie będę wpuszczał do szkoły!Wiktor
Nie popieram, jestem przeciw strajkowi. Mój syn chodzi jednego z najlepszych liceów w Krakowie, w rankingach zawsze 5 piątka w Małopolsce. Lecz nie jest to zasługa uczących w szkole nauczycieli, a korepetycji na które uczęszcza 90 proc. uczniów. To jest skandal, że rodzice z własnej kieszeni muszą płacić za korepetycje, aby dziecko dostało się na studia. A w zamian szkolą przypisuje sobie super wyniki egzaminów. 30 lat temu zdając maturę nikt w mojej klasie, w mojej szkole nie uczęszczał na korepetycje. A tylko z moich kolegów 6 osób jest obecnie profesorami. Większość dzisiejszych nauczycieli nie dorasta do pięt tym, którzy uczyli kilkanaście lub kilkadziesiąt lat temu. A mimo to chcą podwyżki dla wszystkich, bez uwzględnienia wiedzy i kompetencji. P.S. Może najwyższy czas wprowadzić kasy fiskalne dla nauczycieli udzielających korepetycje.Mariusz
Praca nauczyciela to nie jest tylko 24 h/tyg. Moja żona jest nauczycielką w szkole specjalnej. Początek roku to jest ok. 3 tyg. pisania planu na całe półrocze. Po powrocie do domu przed komputerem siedzi do północy lub dłużej. Koniec półrocza - pisanie sprawozdań, to samo drugie półrocze, do tego rady, zebrania, szkolenia, przygotowanie się do zajęć, często kupowanie materiałów za własne pieniądze, bo placówka nie ma kasy. Myślę, że podobnie jest w szkołach masowych.Anton
Czy nauczyciele zdają sobie sprawę z tego, że strajk, czyli nauczycielskie wagary, ma dalej idące negatywne konsekwencje od uczniowskich wagarów? Bo niesie szkodę nie strajkującym, a ich podopiecznym.
Posiadam wykształcenie wyższe pedagogiczne państwowej uczelni i chętnie podejmę pracę w szkole. Wystarczą mi takie zarobki i 3 miesiące wolnego. Prawda jest taka, że nauczyciele chcą strajkować, jednak nikt do pracy nikogo nie zmusza. Jak nie pasują warunki, zawsze można zmienić zawód. Jakoś nie widzę, aby były masowe zwolnienia. Zazwyczaj jak już pracę w tym zawodzie się dostanie, to tak do emerytury... A sporo młodych osób z pełnymi pomysłów głowami, kreatywnych, czeka na pracę. Tak na marginesie do osób, które wykazują, jaki to trud ma nauczyciel w związku z wykonywanym zawodem, to chciałabym powiedzieć, że w tych czasach większość ludzi pracuje ciężko i przenosi pracę do domu.Agnieszka
Skończyłam pedagogikę -5 lat studiów w Polsce. W tym samym czasie 3 lata wolontariatu, żeby zdobyć większe doświadczenie w pracy z dziećmi. Do tego kilkadziesiąt kursów (za które sama musiałam zapłacić, które są konieczne żeby zdobyć kolejny stopień zawodowy = dostać podwyżkę). Zawsze chciałam pracować z dziećmi i spełniłam moje marzenia, choć wszyscy mi odradzali, że się zmarnuję i wypalę w tym zawodzie (nie wspominając o zarobkach) - zaczęłam pracę w przedszkolu. Długo w Polsce nie wytrzymałam. Powodów chyba nie muszę podawać, wszyscy o tym piszą. Wyjechałam do Norwegii i godnie pracuję w moim wymarzonym zawodzie. Kiedy rozmawiam z koleżankami z Polski, które też wyjechały pracować tutaj w przedszkolach, żadna z nas nie wyobraża sobie wrócić do pracy w szkolnictwie w Polsce w takich warunkach i za takie wynagrodzenie, jakie teraz jest. I kiedy myślę o powrocie do Polski, nie mam pojęcia, co zrobię; nie wyobrażam sobie pracować w innym zawodzie niż nauczyciel przedszkolny, jednocześnie nie wrócę do pracy w przedszkolu na takich warunkach. I jest to bardzo smutne, że ludzie, którzy kochają tę pracę, tak potrzebną i tak niedocenianą, coraz częściej wybierają wyjazd za granicę lub zmieniają zawód. Do tych, którzy nie popierają strajku, chciałabym powiedzieć jedno: niech sobie wyobrażą, że za kilka/kilkanaście lat nikt nie będzie chciał pracować w szkolnictwie, jeśli nic się nie zmieni. I zaczną zatrudniać ludzi z ulicy, bez wykształcenia, obcokrajowców. Tak się stało w Norwegii. Do pracy w przedszkolach przychodzą albo 18-latki prosto po liceum, które nie wiedzą, co chcą robić w przyszłości, albo obcokrajowcy, którzy znają norweski w bardzo małym stopniu. Odsetek Norwegów w przedszkolach, którzy mają wykształcenie pedagogiczne, jest bardzo niewielki - np. w przedszkolu, w którym ja pracuję jest to 8 pedagogów na 45 osób zatrudnionych. Bardzo mnie zastanawia, jakby zareagowali rodzice w Polsce, gdyby ich dzieci były pod opieką osób bez żadnego przygotowania pedagogicznego, nieznających języka polskiego - jedynym wymogiem jest tutaj zaświadczenie o niekaralności. A i tak uważam, że dzieci mają tutaj (w porównaniu do Polski) świetne warunki, ponieważ na grupę 18 dzieci powyżej 3. roku życia jest wymagane minimum 3 dorosłych, często są to 4 osoby. W Polsce jest to jeden nauczyciel na grupę 25 dzieci.Marta, nauczycielka z zamiłowania
Trzy miesiące wolnego, trzynasta wypłata, nagroda dyrektora, wolne weekendy i ok. 25 godzin pracy w tygodniu. To takie krzywdzące? Ten strajk i postulaty nauczycieli to jakaś kpina. Nauczyciele chcą podwyżek? Proszę bardzo, ale ja bym oczekiwał tego, aby nauczyciel był do dyspozycji ucznia przez osiem godzin dziennie a nie jak do tej pory tylko na lekcji. Protest nauczycieli trwa bardzo długo, dlaczego nie protestowali podczas ferii zimowych?Sylwester