Prokuratura nie zdała egzaminu ws. Amber Gold, stwierdziłem szereg uchybień w działaniach sądów i kuratorów - stwierdził wicepremier i minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin, który zeznawał w czwartek przed komisją śledczą w sprawie Amber Gold. Gowin był ministrem sprawiedliwości w rządzie PO, kiedy 4 lata temu wybuchła afera parabanku. "W czasie, gdy byłem ministrem sprawiedliwości, prokuratura nie podlegała nadzorowi tego resortu, więc nie miałem prawnych umocowań, żeby badać działania związane z aferą Amber Gold" - tłumaczył wicepremier. Gowin mówił, że jest przekonany, iż Marcin P. był słupem. "Nic nie wskazywało na to, że mógłby być przestępcą z wielkim rozmachem. Nie mógł sam tego wymyślić" - dodawał. Według niego, nie ma dowodów na to, by ówczesny premier Donald Tusk tuszował aferę Amber Gold. "Zatrudnienie syna premiera (Michała Tuska - red.) w podległej firmie (OLT Express - red.) - to była znakomita osłona przed zarzutami, forma uwiarygodnienia" - mówił.
W sensie politycznym zawiódł premier - mówił wicepremier Gowin.
W sprawie afery Amber Gold egzamin zdały dwie instytucje: Ministerstwo Gospodarki i Komisja Nadzoru Finansowego. Aferę można było stłumić w zarodku - ocenił były minister sprawiedliwości.
Gowin stwierdził, że nie było powodu, by sądzić, iż Tusk kiedykolwiek patrzył przez palce na korupcyjny styk polityki i biznesu. Jako przykład podał jego przestrogi w sprawie dotyczącej zakupu budynku dla gdańskiego sądu okręgowego. Również w stosunku do mnie używał takich przestróg, raczej przyjacielskich, przyjacielskich - za dużo powiedziane, życzliwych rad - sprecyzował Gowin, dodając, że między nimi była "szorstka przyjaźń".
Za Amber Gold stały służby specjalne? Do dziś należy poważnie brać pod uwagę hipotezę, że za aferą Amber Gold stali funkcjonariusze służb specjalnych, ale dowodów na to nie ma - mówił Gowin.
Jarosław Gowin podkreślił, że uważa Andrzeja Seremeta za człowieka "głęboko uczciwego", za człowieka, który bardzo dbał o niezależność prokuratury. Chciałem z jednej strony zwiększyć uprawnienia prokuratura generalnego, z drugiej strony poddać kontroli już nie rządu co prawda, ale parlamentu. No i pan prokurator generalny uważał, że ten drugi element mojej koncepcji narusza zasadę niezależności prokuratury - powiedział Gowin - Jak zostałem ministrem sprawiedliwości i zobaczyłem jak to funkcjonuje w praktyce, to po kilku tygodniach wiedziałem, że trzeba tę ustawę zmienić, podjęliśmy z panem ministrem Królikowskim bezzwłoczne prace nad nową ustawą o prokuraturze.
Rzeczywistych sprawców afery nie znamy. Zatrudnienie syna premiera (Michała Tuska - red.) w podległej firmie (OLT Express - red.) - to była znakomita osłona przed zarzutami, forma uwiarygodnienia.
Trybunał Konstytucyjny uznał, że nie miałem możliwości występowania o akta dotyczące spraw szefa Amber Gold Marcina P. Przytłaczająca większość środowiska sędziowskiego krytycznie odbierała fakt, że wystąpiłem o akta.
Gdyby nie decyzja o zażądaniu od sądu w Gdańsku akt spraw Marcina P. i gdyby nie działania sędziów z Ministerstwa Sprawiedliwości, "bylibyśmy o wiele dalej od wyjaśnienia sprawy Amber Gold".
Po wybuchu afery Amber Gold premier Tusk rozważał dymisję szefa ABW i szefowej UOKiK. Premier Donald Tusk miał pretensje do szefa ABW Krzysztofa Bondaryka, że Agencja nie poinformowała go o tym, że jego syn Michał podejmuje współpracę z "instytucją biznesową podejrzaną".
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Nie widzę podstaw, by obarczać Donalda Tuska, że wiedział o sprawie i nie reagował.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Według szefa ABW Tusk nie życzył sobie, by Agencja pilotowała sprawy związane z jego rodziną.
Nie widzę dowodów na to, że Tusk wiedział o aferze wcześniej lub ją tuszował - stwierdził wicepremier.
Jestem do dziś przekonany, że Marcin P. był słupem - podkreśla ze stanowczością Jarosław Gowin dodając: Nic nie wskazywało na to, że mógłby być przestępcą z wielkim rozmachem. Nie mógł sam tego wymyślić. Kto stał za Marcinem P.? Gdybym wiedział, to bym to ujawnił dawno opinii publicznej, myślę że świat przestępczy, mafia - odpowiedział wicepremier i dalej argumentował: Marcin P. był drobnym oszustem, popełniał bardzo prymitywne, łatwe do wychwycenia przestępstwa, jedno za drugim. Nic nie wskazywało na to, żeby mógł popełnić przestępstwo z dużym rozmachem. No i nagle, po jednym z pobytów w areszcie, wychodzi z tego aresztu i rozwija wielkie przedsięwzięcie. Rozwija je z rozmachem, rozwija je z imponującą oprawą medialną. Wiedząc o nim to, co wie opinia publiczna, jestem przekonany, że nie był w stanie sam tego wymyślić ani przeprowadzić.
Fakt powołania komisji dowodzi, że dziś państwo działa lepiej - stwierdził wicepremier.
Czy Jarosław Gowin rozmawiał o Amber Gold z Donaldem Tuskiem? - pyta komisja. Tak, kilkukrotnie - odpowiedział Gowin.
W sprawie Amber Gold podjąłem ponadstandardowe działania, kierowałem się interesem społecznym, podejmowałem ryzyko (...). Wiedziałem, że mogą mi zostać postawione zarzuty - zeznał Gowin.
KRS uznała, że należy wykręcić ręce rządowi i zostawić rozstrzygnięcie zarzutów wobec sędziów ich własnym kolegom - podkreślił Gowin.
Gdy wybuchła afera - na przełomie lipca i sierpnia 2012 r. - przebywałem na urlopie - powtórzył Gowin pytany, kiedy pierwszy raz usłyszał o Amber Gold. Kilka miesięcy wcześniej docierały do mnie publikacje prasowe wskazujące na znaki zapytania zw. z działalnością Amber Gold, ale nie byłem informowany (o Amber Gold - przyp. red.) przez organy państwowe - podkreślił wicepremier.
Komisja śledcza ds. Amber Gold niepotrzebna? Tak mówiłem. Jako polityk staram się wyciągać wnioski z faktów i własnych pomyłek, wtedy, w poprzedniej kadencji uważałem, że aparat państwa dysponuje odpowiednimi narzędziami, by pociągnąć odpowiedzialnych do winy. Po paru latach okazało się niestety, że państwo polskie nie poradziło sobie z aferą, widać to czarno na białym. Dlatego podniosłem rękę za powołaniem komisji - odpowiedział wicepremier.
Powiedział pan, że jest zdeterminowany, by zapadł sprawiedliwy wyrok, by poszkodowani przez Amber Gold ludzie otrzymali zadośćuczynienie. Co pan może zrobić w tej sprawie - pyta jeden z posłów.
Mogę zrobić tyle samo, co pan poseł. Możemy wspólnie podjąć inicjatywę sejmową , żeby z budżetu państwa wypłacić poszkodowanym odszkodowania, bo państwo polskie zawiodło też na późniejszym etapie, gdy okazało się, że pieniądze ukradzione nie zostały odzyskane - odpowiedział Gowin.
W czasie, gdy byłem ministrem sprawiedliwości, prokuratura nie podlegała nadzorowi tego resortu, więc nie miałem prawnych umocowań, żeby badać działania związane z aferą Amber Gold - powiedział przed komisją śledczą wicepremier Jarosław Gowin.
J.Gowin: Marcin P. ws. poprzedzajacyh #AmberGold by traktowany zbyt pobaliwie przez sdy. #Sejm pic.twitter.com/YExr0DiLWv
KancelariaSejmu15 grudnia 2016
Czemu podległe pany sądy rejestrowe dopuściły do tego, że skazany już wtedy siedmiokrotnie Marcin P. mógł zasiadać jak szef Amber Gold? - pyta komisja.
Wicepremier tłumaczy: Co do zasady jestem przeciwnikiem zaostrzania kar, a nie w poszczególnych przypadkach.
wiadek @Jaroslaw_Gowin Jestem zwolenikiem kar wolnociowych.Tam gdzie s drobne przestpstwa wizienie jest krokiem przesadzonym #ambergold
PrawdaoAG15 grudnia 2016
Druga przyczyna, dla której Marcin P. był długo bezkarny - brak połączenia KRS-u i KRK. Trzecia: zmiana warunków pracy kuratorów sądowych, gdy wybuchała afera - zapewnił Gowin.
Gowin przed komisją sprawiedliwości: Marcin P. był drobnym oszustem. (...) Najpoważniejszą przyczyną, która umożliwiała mu kontynuowanie przestępczej praktyki była utarta linia postępowania (...). Wymierzanie za te same przestępstwa, popełniane wielokrotnie, kary w zawieszeniu, to szyderstwo wobec wymiaru sprawiedliwości.
Pozytywny wpływ na moją pracę miał brak jakichkolwiek uwikłań środowiskowych - powiedział minister.
Czy brak wykształcenia prawniczego miał wpływ na pana pracę w resorcie sprawiedliwości? - pyta Gowina poseł Nowoczesnej. Nie dysponowałem wiedzą szczegółową w wielu zakresach, więc się gronem prawników - odpowiedział wicepremier.
Wiedziałem, że kierownictwo Sądu Okręgowego w Gdańsku było przeciwne wydaniu mi akt - stwierdził wicepremier.
Gowin powiedział przed komisją śledczą ds. Amber Gold, że 10 sierpnia 2012 r. zobligował prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku do "przedstawienia wyników wewnętrznego nadzoru nad działalnością administracyjną tych sądów, które zajmowały się sprawami dotyczącymi (szefa Amber Gold) Marcina P. w latach poprzednich".
Jarosław Gowin powiedział, że on i jego współpracownicy mieli wrażenie, że mieli do czynienia z próbą wprowadzania ministra sprawiedliwości w błąd ze strony co najmniej ówczesnego prezesa gdańskiego Sądu Okręgowego Ryszarda Milewskiego.
Moim zdaniem prezes Milewski starał się uchylić od odpowiedzialności i posłużył się swoim zastępcą - podkreśla Gowin.
W wietle ujawnionych pniej inf. okazao si, e prezes Milewski dysponowa ju opiniami na temat Marcina P. i nie ujawini tego faktu.
PrawdaoAG15 grudnia 2016
Gowin podkreślił, że już 16 sierpnia 2012 r. złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez jednego z kuratorów. Wskutek zainspirowanych przeze mnie działań wszczęto także cały szereg postępowań dyscyplinarnych wobec grupy sędziów - powiedział.
Wymienił tu sądy rejonowe: w Gdańsku, Starogardzie, Malborku oraz Kościerzynie. Jak dodał, postępowania wszczęto też wobec kuratorów z Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe.
Niestety muszę powiedzieć, że w mojej ocenie sposób samorozliczenia się wymiaru sprawiedliwości z aferą Amber Gold jest dowodem na to, że trzeba zdecydowanie przemyśleć i przemodelować sądownictwo dyscyplinarne, zarówno w odniesieniu do sędziów, jak i w odniesieniu do prokuratorów. Uważam, że w przypadku i jednej, i drugiej grupy zawodowej mamy do czynienia ze zjawiskiem źle pojętej solidarności korporacyjnej - mówił Gowin, dawny minister sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska.
Gowin podkreślił, że jeszcze jako szef resortu sprawiedliwości podjął działania zmierzające do reformy sądownictwa dyscyplinarnego, zwłaszcza prokuratorskiego, a obecnie "bardzo popiera" działania obecnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, aby zmodyfikować sędziowskie sądownictwo dyscyplinarne.
Na pytanie posłanki Joanny Kopcińskiej (PiS) czy niewyciąganie konsekwencji wobec pracowników wymiaru sprawiedliwości przez ich zwierzchników wynikało - jego zdaniem - ze "swego rodzaju "koleżeńskości", Gowin odparł: Nie mam podstaw, żeby podejrzewać cokolwiek innego niż źle pojętą solidarność korporacyjną.
Prokuratura nie zdała egzaminu ws. Amber Gold - stwierdził Jarosław Gowin, dodając: Jeżeli chodzi o działania podejmowane przez wymiar sprawiedliwości, w ścisłym tego słowa znaczeniu, przede wszystkim przez sądy i kuratorów, to niestety stwierdziłem cały szereg uchybień.
Gowin relacjonował, że po powrocie z urlopu, wraz z ministrami Jackiem Rostowskim i Jackiem Cichockim zobowiązany został przez premiera Donalda Tuska do wspólnego przygotowania raportu przedstawiającego działania instytucji ws. Amber Gold i sprawach Marcina P.
Jak dodał, sprawozdanie z tych działań przedstawił podczas posiedzenia Sejmu pod koniec sierpnia 2012 r.
Gdy afera wybuchła Amber Gold byłem na urlopie, ale natychmiast zleciłem resortowi podjęcia działań - podkreśla Gowin.
Sejmowa komisja śledcza rozpoczęła przesłuchanie Jarosława Gowina, ministra sprawiedliwości w rządzie PO-PSL, a dziś wicepremiera, ministra nauki i szkolnictwa wyższego.
Za chwil przesuchanie Jarosawa Gowina #AmberGold @PrawdaoAG #Sejm pic.twitter.com/6Agsyckwmo
KancelariaSejmu15 grudnia 2016
W zeszłym tygodniu Gowin mówił w mediach, że nie będzie bronił ówczesnego premiera Donalda Tuska przed komisją śledczą, bo - jego zdaniem - państwo funkcjonowało źle. Nie mam żadnych sensacyjnych informacji, które by zmieniły społeczny obraz afery - dodawał równocześnie.
Będę mówił przede wszystkim o tym, jak funkcjonowały sądy, nie przy okazji samej afery Amber Gold, ale przy wcześniejszych przestępstwach Marcina P. (prezesa spółki Amber Gold -PAP), bo przypomnę, że on był wielokrotnie karany, ale za każdym razem to była kara więzienia w zawieszeniu, popełniał następne przestępstwa i wbrew przepisom tych kar więzienia nie odwieszano - wskazywał.
(mal+j.)