Dzisiaj odbędzie się głosowanie w komisji hazardowej nad raportem z jej prac. Wczoraj posłowie po siedmiu godzinach zakończyli głosowanie poszczególnych poprawek do dokumentu przygotowanego przez szefa komisji Mirosława Sekułę. Sejmowi śledczy zgłosili ponad sto uwag. Posiedzenie zakończyło się gigantyczną awanturą.
Decyzję Sekuły o zarządzeniu przerwy w pracach nad raportem poprzedziła burzliwa wymiana zdań z opozycją. Ta domagała się przełożenia głosowania nad całością raportu do czasu przygotowania spójnego tekstu raportu, uwzględniającego wszystkie przyjęte poprawki.
Wiceszef komisji Bartosz Arłukowicz przekonywał, że bez ujednolicenia tekstu raportu komisja ma "klops". Wtórował mu Andrzej Dera, który mówił, że to nie tyle "klops", co kaszanka z truskawkami i bitą śmietaną. Sekuła z kolei argumentował, że zgodnie ze zwyczajem parlamentarnym prace nad projektami polegają na tym, że najpierw przyjmuje się poprawki, a potem głosuje nad całością.
Po apelu Franciszka Stefaniuka, który mówił, że nie chce być uczestnikiem takich sporów, Sekuła zarządził przerwę.
W raporcie z prac hazardowej komisji śledczej nie będzie zdania, że źródłem przecieku o akcji CBA było samo Biuro, a nie Kancelaria Premiera. Posłowie przyjęli poprawkę, w której wskazują, że do przecieku mogło dojść między 12 sierpnia a 10 września 2009 r., a wiedzę na ten temat miał m.in. premier. Poprawka Bartosza Arłukowicza w tej sprawie została przyjęta głosami PiS, Lewicy i PSL. Posłowie PO byli przeciwni jej przyjęciu.
W raporcie z prac komisji znajdzie się stwierdzenie, że w czasie, w którym mogło dojść do przecieku o akcji CBA wiedzę o prowadzonych operacjach poza Biurem posiadali jedynie premier Donald Tusk i sekretarz Kolegium ds. Służb Specjalnych Jacek Cichocki. Zgromadzony materiał dowodowy nie pozwala na jednoznaczne wskazanie jednego źródło przecieku informacji. Należy podkreślić jednak, że zawiadomienie do prokuratury o przecieku złożyło CBA - czytamy w przyjętej poprawce.
Wcześniej posłowie zgodzili się także na inną poprawkę Arłukowicza, w której stwierdził, że Mariusz Kamiński informując premiera o aferze hazardowej, miał na celu zabezpieczenie procesu legislacyjnego i interesu państwa. Jej przyjęcie oznacza jednocześnie usunięcie z raportu stwierdzenia, że całokształt postępowania Mariusza Kamińskiego(...) miał na celu dyskredytację premiera Donalda Tuska.
W raporcie znajdzie się także opinia, że gdyby Tusk po otrzymaniu informacji od Kamińskiego najpierw spotkał się w tej sprawie z wiceministrem finansów Jackiem Kapicą, to zmniejszyłoby to szansę na dekonspirację działań prowadzonych przez CBA.
W raporcie pojawi się też zdanie, że premier nie wytłumaczył komisji, dlaczego nie poinformował Kamińskiego na spotkaniu 14 sierpnia 2009 roku o podjęciu prac nad nową ustawą hazardową.