Miał być zakaz śmieciowego jedzenia w szkołach, a będzie głodówka? Za kilka dni dzieci idą do szkoły, a wciąż nie ma przepisów, które regulują co można podawać w szkolnych sklepikach i stołówkach - alarmuje w rozmowie z RMF FM Dobrawa Biadun, ekspert do spraw ochrony zdrowia Konfederacji Lewiatan.
Winny - zdaniem Dobrawy Biadun - jest minister zdrowia. Prace nad nowelizacją ustawy o bezpieczeństwie żywności trwały prawie dwa lata. Nowela gotowa była pół roku temu, a rozporządzenie wciąż nie jest podpisane.
Przedsiębiorcy boją się, że przepisy pojawią się dopiero 1 września - tłumaczy Dobrawa Biadun. Przedsiębiorcy boją się, że ministerstwo przekaże rozporządzenie, które ma zadziałać 1 września właśnie 1 września. I wtedy co? Mamy dwa wyjścia. Albo czekamy i nie kupujemy towaru, a potem na gwałt kupujemy towar, co wiąże się z tym, że przez tydzień, dwa nic nie ma w szkołach. Bo z dnia na dzień nikt nie wyprodukuje i nie dostarczy tego towaru, który jest proponowany w rozporządzeniu - mówi.
Do nieprzygotowanych szkół przyjdą nienauczone zdrowego odżywiania dzieci - dodaje ekspert. Jej zdaniem, zamiast drakońskich przepisów, potrzebne są odpowiednie programy edukacyjne.
Projekt rozporządzenia jest już gotowy i tylko czeka na podpis ministra. Treść rozporządzenia była znana opinii publicznej już od dłuższego czasu - zapewnia rzecznik resortu Krzysztof Bąk.
Projekt rozporządzenie był już opublikowany, można było do niego zgłosić swoje uwagi. Więc rozporządzenie jest opublikowane i można się z poszczególnymi elementami rozporządzenia zapoznać i przygotować - mówi i dodaje, że minister na pewno podpisze rozporządzenie na czas i przepisy wejdą w życie przed pierwszym września.
(j.)