"Niestety, spodziewamy się jeszcze większego wzrostu zachorowań. Codziennie odbywamy tę naradę generalną, czyli posiedzenie zarządzania kryzysowego, monitorujemy sytuację, która w dalszym ciągu jest bardzo poważna i są także zachorowania rozproszone, co znaczy, że niestety ten wirus rozprzestrzenia się, mimo restrykcji wprowadzonych w odpowiednim czasie" - powiedział w Polsat News wicepremier i minister kultury Piotr Gliński. "Myślę, że te restrykcje będą musiały być jeszcze poważniejsze. Sytuacja jest poważna, czeka nas trudny czas, nie wiadomo, kiedy on się skończy. Musimy być wszyscy odpowiedzialni" - apelował. “Nic nie jest dokończone. Nic nie jest optymistyczne” – przyznał.
Piotr Gliński przypomniał, że w powstrzymywaniu epidemii najważniejsza jest izolacja. Musimy dbać przede wszystkim o izolację, która musi być zachowana. Izolacja musi być zachowywana w sklepach, w miejscach pracy, w środkach komunikacji publicznej - zaznaczył.
Niestety, w ciągu tego weekendu pojawiły się dość duże może nie tłumy, ale dość duże zbiorowiska osób w różnych miejscach publicznych - zauważył wicepremier. Musimy bardzo uważać. Nic nie jest dokończone. Nic nie jest optymistyczne - powiem wprost. Raczej musimy się spodziewać pogłębienia różnych problemów - przyznał.
Będziemy musieli najprawdopodobniej wprowadzić jeszcze bardziej rygorystyczne, administracyjne przepisy - zapowiedział Gliński. Dodał też, że polskie władze nie mogą dopuścić do sytuacji takiej, jaka jest we Włoszech i w Hiszpanii, gdzie państwo nie jest w stanie zaopiekować się najsłabszymi.
Minister kultury zwrócił uwagę, że z danych wynika, że ponad 90 proc. społeczeństwa polskiego zachowuje się odpowiedzialnie. Bardzo prosimy o to, żebyśmy wszyscy byli odpowiedzialni - apelował.
Wicepremier pytany, czy zapowiadane obostrzenia pojawią się w przyszłym tygodniu, odpowiedział: "one będą szybciej". Tu nie chodzi o kary, chodzi o to, że musimy wprowadzić obostrzenia administracyjne w miejscach pracy, w sklepach. Nie możemy łamać tych zasad, o których mówimy - tłumaczył. Zapytany o to, czy zostanie ograniczona liczba osób wpuszczanych do sklepów, odpowiedział, że "najprawdopodobniej także i to". Powinniśmy sami o tym pamiętać, zresztą ludzie się ustawiają w kolejkach w pewnej odległości, ale nie wszędzie, niestety - mówił.
Problem podstawowy polega na tym, że nie będziemy wydolni jako państwo, jako służba zdrowia, do opieki nad najsłabszymi, nad tymi, którzy - a ja należę do tej grupy jako grupy ryzyka wiekowego - są najbardziej podatni na działanie tego wirusa; on niestety zabija i musimy o tym pamiętać (...) A możemy się zaopiekować w odpowiedni sposób tylko wtedy, kiedy tych przypadków najpoważniejszych nie będzie zbyt wiele - wtedy będziemy w stanie dać najlepszą opiekę - mówił Gliński.