W pobliżu polskiej granicy odbyły się loty patrolowe białoruskich śmigłowców. Wojsko zapewnia, że maszyny nie przekroczyły polskiej granicy. "Moim zdaniem to nie jest prowokacja" - mówi generał Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych. W rozmowie z Tomaszem Weryńskim w internetowym Radiu RMF24 komentuje sytuację na polsko-białoruskiej granicy.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Gość Radia RMF24 wyklucza możliwość konfliktu polsko-białoruskiego. Nie dojdzie do zorganizowanego działania i prób przekroczenia naszej granicy, bo to byłaby agresja przeciwko członkowi Sojuszu - zaznacza generał Waldemar Skrzypczak. Podkreśla też, że zarówno Władimir Putin, jak i Aleksandr Łukaszenka zdają sobie sprawę z przewagi militarnej NATO w rejonie wschodniej granicy.
Były dowódca Wojsk Lądowych nie wyklucza możliwości prowokacji ze strony Białorusi. Ale przede wszystkim podkreśla, że Białorusini już wcześniej mieli wiele okazji, aby użyć swoich sił specjalnych przeciwko polskiej straży granicznej czy wojsku i z takiej możliwości świadomie nie wykorzystali. Należy liczyć się z tym, że mogą być jakieś prowokacje czy próby wtargnięcia na granicę. Natomiast to będą incydenty organizowane przez pojedyncze osoby, które pokażą się, spróbują coś zrobić, ale na pewno będą chciały uciec, bo nie chcą być jeńcami - wyjaśnia generał. Podkreśla też, że każdy atak na polską granicę wiąże się z natychmiastową reakcją NATO.
Rozmówca Tomasza Weryńskiego sugeruje, że przede wszystkim powinniśmy obawiać się agentów, którzy już znajdują się na terenie kraju. Teraz, kiedy w mediach pojawiło się tyle informacji o tym, że mamy kilkaset składowisk różnego rodzaju materiałów łatwopalnych i chemicznych, które są bronią biologiczną czy chemiczną, to taki skład wystarczy zapalić i mamy armagedon - komentuje.
Gen. Waldemar Skrzypczak wyjaśnia, że od kilkunastu lat armią białoruską dowodzą Rosjanie. Uważa też, że wagnerowcy stacjonujący na Białorusi mają kilka misji do spełnia. Jedną z nich jest zebranie żołnierzy i dowódców, którzy są obecnie rozproszeni w wielu oddziałach.
Grupa Wagnera jest też bardzo istotna dla prezydenta Białorusi, który obawia się wybuchu powstania. Aleksandr Łukaszenka przygotowuje dla siebie takie formacje, które będą zdolne oprzeć się powstańcom. Na przykład, po zawieszeniu broni, na jesień bieżącego roku, mogą przyjść Białorusini z Ukrainy. On ma tego świadomość i czuje zagrożenie. W związku z tym, wykorzysta wagnerowców przede wszystkim dla siebie i przygotowania swoich sił specjalnych do tego, aby zapobiec lub zwalczać powstanie, które na Białorusi moim zdaniem wybuchnie - mówi były dowódca Wojsk Lądowych.
Dziś po południu Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy wezwało ambasadora Polski w Kijowie Bartosza Cichockiego w związku z oświadczeniem kinistra Kancelarii Prezydenta RP o rzekomej niewdzięczności Ukraińców za pomoc. Politycy nie powinni kwestionować wzajemnego zrozumienia i siły relacji między naszymi narodami - zaznaczył rzecznik MSZ Oleg Nikolenko.
Gość Tomasza Weryńskiego krytycznie odnosi się do zachowania polskich polityków. To świadczy o wielkiej niedojrzałości naszych polityków i braku wyczucia sytuacji. Jeżeli chce się takie rzeczy artykułować, to nie robi się tego publicznie (...) To jest właśnie to, z czym mamy do czynienia na naszej scenie politycznej, że największym niebezpieczeństwem dla Polski są nasi politycy - podsumowuje generał.
W nocy z poniedziałku na wtorek drony zaatakowały stolicę Rosji. Jeden z nich uderzył w centrum biznesowe Moscow City. Gość Radia RMF24 wyjaśnia, że takie działania to forma odwetu ze strony Ukraińców.
Do tej pory mieliśmy do czynienia z jednostronnymi atakami ze strony Rosji. Rosja atakowała wszystkie obiekty na terenie Ukrainy, dewastowała nie tylko infrastrukturę krytyczną, ale przede wszystkim zabijała cywili w miastach. W związku z tym Ukraina nabyła pewne uprawnienia do tego, żeby wykonywać uderzenia odwetowe. Ukraińcy szykowali się do tego od dawna. To, co się dzieje teraz w Moskwie, jest odpowiedzią na to, co robią Rosjanie - komentuje generał Waldemar Skrzypczak. Uważa też, że zwiększą się zarówno częstotliwość, jak i skuteczność ukraińskich ataków na rosyjskie obiekty.
Opracowanie Natalia Biel