"Ukraina przejmuje część obszaru zajętego wcześniej przez Rosjan. Ale to nie jest kontrofensywa. Przestrzegam przed językiem życzeniowym" – mówił w Radiu RMF24 Bogusław Pacek, generał dywizji w stanie spoczynku i dyrektor Instytutu Bezpieczeństwa i Rozwoju Międzynarodowego. "Widać, że Rosjanie postawili w tej chwili przede wszystkim na walkę energetyczną. To jest wojna energetyczna z Ukrainą, ale to jest także wojna energetyczna z Zachodem" - tłumaczył ekspert. Rozmawiał z nim Tomasz Weryński.
Tomasz Weryński: Od pewnego czasu jesteśmy bombardowani doniesieniami o ukraińskiej ofensywie w obwodzie chersońskim. Amerykański Instytut Studiów nad Wojną w najnowszym raporcie napisał, że siły ukraińskie odnoszą realne postępy na tym kierunku. Czy Ukraińcy faktycznie odnoszą sukcesy w Chersoniu, czy jest to informacyjna zasłona dymna?
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Gen. Bogusław Pacek: Ukraińcy zdecydowanie odnoszą sukcesy w obwodzie chersońskim, ale to nie oznacza, że to jest jakaś wielka kontrofensywa. Język życzeniowy stosowany przez władze Ukrainy, przez samego prezydenta, jest zrozumiały, bo jest skierowany do Ukraińców. On podnosi na duchu. Natomiast to trochę źle, że jest on powtarzany praktycznie w całej Europie i chyba na całym świecie jako faktyczna kontrofensywa, wielkie działanie na terenie Ukrainy. To nie jest prawdą. Ukraińcy rzeczywiście mają sukcesy i amerykański Instytut podaje prawdę. Mogę powiedzieć więcej: Ukraińcy podejmują działania zaczepne na terenie obwodu chersońskiego na tyle skuteczne, że możemy powiedzieć o pewnej przewadze Ukraińców nad Rosjanami w tym obwodzie. Prezydent Zełenski ogłosił w niedzielę, że zostały przejęte trzy miejscowości. Ukraińcy odbili małe, 5-tysięczne miasto Wysokopilla, które od marca było zajmowane przez Rosjan w obwodzie chersońskim i jeszcze dwie inne miejscowości. Ale to nie jest kontrofensywa. Przestrzegam przed takim językiem życzeniowym, ponieważ on rozbudza nadzieje nie tylko Ukraińców. On rozbudza także nadzieje całej Europy i nie tylko Europy. Potem jest zdziwienie, że mija tydzień, mijają dwa tygodnie i tej kontrofensywy nie ma. Rosjanie atakują głównie w Donbasie. Rosjanie atakują głównie w obwodzie donieckim. To jest ich główny cel. Chcą zakończyć zdobywanie dwóch obwodów: ługańskiego i donieckiego. Natomiast jeżeli chodzi o obwód chersoński, gdzie wskazywana jest ta kontrofensywa, to raczej przewaga ukraińska wynika nie tylko ze skutecznych działań, ale też z tego, że Rosjanie nie mają sił. Rosjanie działają w obwodzie donieckim, bardzo mocno atakują na północy - przecież powtarzają się ataki w okolicach Charkowa. Uderzają w sumie czterdzieści razy na dobę. To jest dużo. Ukraina przejmuje - i to jest prawda - część obszaru zajętego wcześniej przez Rosjan. Zdarza się to nawet w obwodzie donieckim, gdzie Ukraińcy opanowali jeden brzeg rzeki Doniec. Jednak to nie oznacza, że to jest kontrofensywa. Ta wojna na obecnym etapie wciąż jest wojną bardziej pozycyjną, z małymi zmianami zarówno ze strony Rosjan w obwodzie donieckim, gdzie Rosjanie wyraźnie dominują, jak i w obwodzie chersońskim, gdzie widać przewagę Ukraińców.
Czy Ukraina może przegrać gospodarczo? Niedawno same władze przyznały, że mają problemy z wypłatą żołdu. Pomoc międzynarodowa nie dochodzi tak szybko, jak się spodziewano.
To jest kluczowe pytanie. Nie ma co ukrywać: to jest wojna na wyniszczenie. Joe Biden mówił o doprowadzeniu Federacji Rosyjskiej do takiego stanu, żeby to państwo było osłabione. Dzisiaj Zachód działa na wyniszczenie Rosji, a Rosja działa na wyniszczenie Ukrainy i po części także Zachodu, prowadząc wojnę energetyczną. Jeżeli chodzi o Ukrainę, pytanie jest dlatego zasadnicze, że działania wyniszczające Federacji Rosyjskiej są naprawdę trudne dla Ukrainy. Ukraina w granicach 40 proc. zmniejszyła swoje PKB - to jest ogromnie dużo. Ma problemy z produkcją, różne tereny są atakowane, nie tylko wschód. Rosjanie prowadzą wojnę w dwojaki sposób. Z jednej strony atakują na wschodzie, głównie to jest obwód doniecki, ale z drugiej strony punktowo od czasu do czasu rakietami średniego zasięgu atakują różne newralgiczne miejsca, które powodują osłabianie albo uniemożliwienie produkcji, dostarczanie energii, problemy z gazem i prądem. To wszystko bardzo mocno niszczy gospodarkę ukraińską, niszczy państwo ukraińskie. Co by nie powiedzieć, sprawa jest jednoznaczna: bez pomocy Zachodu - nie tylko militarnej, ale także finansowej i gospodarczej - Ukraina nie miałaby w tej chwili szans na przetrwanie, już nie mówiąc o odbudowie państwa. Dlatego z jednej strony wszystko jest w rękach dzielnych, świetnie walczących żołnierzy ukraińskich, ale z drugiej strony także w rękach Zachodu, bo bez wsparcia nie tylko militarnego, ale i gospodarczego Ukraina sama by sobie nie poradziła.
Jak pan generał prognozuje kolejne miesiące? Rosyjskie media informowały, że Putinowi zależy na zajęciu Donbasu do zimy. Czy to jest możliwe?
Zajęcie Donbasu jest możliwe. Donbas jest już zajęty w granicach ok. 60 proc. obwodu donieckiego i cały obwód ługański. W związku z powyższym, tego nie można wykluczyć. Natomiast równie dobrze patowa sytuacja może trwać. Widać, że Rosjanie postawili w tej chwili przede wszystkim na walkę energetyczną. To jest wojna energetyczna z Ukrainą, ale to jest także wojna energetyczna z Zachodem. To jest priorytet Federacji Rosyjskiej. Mam wrażenie, że Rosjanie grają także trochę na przeczekanie, że mobilizują swoje siły, nie mają ich na tyle dużo, żeby w zdecydowany sposób zrealizować swoje cele. Natomiast te przygotowania widać - 3. Korpus Armijny, nieźle uzbrojony, z dobrymi czołgami, z dobrą artylerią. 10-15 tys. żołnierzy powoli przemieszcza się właśnie na pogranicze Donbasu, obwodu donieckiego i zaporoskiego. W ostatnim czasie także na Krym są dostarczane nowe siły. To jest ciężki sprzęt dostarczany na Krym, a z Krymu jest już bardzo blisko między innymi do obwodu zaporoskiego, który dzisiaj jest tak bardzo aktywny. W związku z powyższym, oceniam, że ten wysiłek Rosjan, nieproporcjonalnie mały w stosunku do możliwości dużego państwa, jakim jest Federacja Rosyjska, wynika po pierwsze z braku możliwości. Rosjanie są wyczerpani, ale z drugiej strony chyba z pewnej taktyki. Oni grają na sytuację patową na terenie całej Ukrainy, chcą dokończyć obwód doniecki. Sądzę, że dopiero na wiosnę przyszłego roku będą chcieli rozstrzygnąć ten konflikt na swoją korzyść. Z drugiej strony chyba ważniejszy dla nich w tej chwili jest ten sparing finansowo-energetyczny z Zachodem.